Macieja Małeckiego często spotykamy na zawodach rozgrywanych w Warszawie. Nie tak dawno biegacz poinformował nas, że wygrał w swoim zagranicznym debiucie. I to podczas upragnionych greckich wakacji! Polecamy lekturę relacji nadesłaną do redakcji z archipelagu na Morzu Jońskim.
Maciej Małecki: Urlop urlopem, ale lecąc na grecką wyspę Kefalonia obowiązkowo spakowałem parę butów i strój biegowy. Podczas biegowego zwiedzania wyspy poznałem miejscowych amatorów sportu, którzy zaprosili mnie na niedzielne zawody w mieście Lixouri o wdzięcznej nazwie "7ος Λασκαράτειος αγώνας δρόμου 2017". Co oznacza w wolnym tłumaczeniu: 7. Bieg Uliczny im. Laskaratosa (grecki pisarz zmarły w 1901 roku - red).
Start odbywał się w niedzielny wieczór po 19. Udział w nim był całkowicie darmowy. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy, to organizacja. Miasteczko biegowe zostało postawiono w niecałą godzinę, a zapisy prowadzono według kategorii wiekowej. Pomimo wieczornych godzin, temperatura była wysoka, a sama trasa biegu pomimo krótkiego dystansu 7 km wymagająca.
Po wystrzale startera ruszyliśmy ulicami miasta, zaliczając mocne podbiegi. Wiadomo jak to na wyspie, tutaj biegnie się albo pod górę albo z góry, nigdy nie jest płasko. No chyba, że ma się trening na tartanie. I tu naprawdę wielkie wyrazy szacunku dla Greków, bo bieżnie są zadbane i co najważniejsze dostępne dla wszystkich.
Wracając do biegu, kolejne kilometry wiodły asfaltową droga, aż do skrętu w prawo i polnej drogi, która kończyła się wbiegnięciem na plażę. Po 5 km znowu mogliśmy wbiec na asfaltowy odcinek prowadzący aż do mety.
Bieg był dla mnie szczęśliwy, bo już po pierwszym kilometrze objąłem prowadzenie. Nie oddałem go do końca. Metę przekroczyłem z czasem 25:55 i ponad 2-minutową przewaga nad drugim zawodnikiem.
Po zawodach przekonałem się jak niesamowita jest gościnność Greków. Dzieci przybijały piątki, dorośli z entuzjazmem witali na mecie, a wspólnym zdjęciom i gratulacjom nie było końca. Na mecie na wszystkich czekały soki, woda, owoce oraz lokalne ciasta. Wszystko to odbywało się w rodzinnej atmosferze, a mieszkańcy cieszyli się swoim towarzystwem.
Zostałem zaproszony też na półmaraton odbywający się w najbliższą sobotę. Jednak w tym czasie będę już w Polsce. Czy planuje wrócić w przyszłym roku? Nie wiem jeszcze, ale na pewno nie zapomnę tutejszej gościnności!
Maciej Małecki
fot: arch. prywatne biegacza
Jak tam wasze biegowe wakacyjne przygody? Jeśli spotkało was coś równie ciekawego piszcie na adres
red.