Nie milkną echa historycznych Mistrzostw Polski w biegu 24-godzinnym, rozegranych w ubiegły weekend w Łodzi. Historycznych, ponieważ byliśmy na nich świadkami absolutnego rekordu świata w wykonaniu Patrycji Bereznowskiej, a także kilku innych wyników światowej klasy. Przypomnijmy, że Aleksandra Niwińska, która zajęła drugie miejsce wśród kobiet, również poprawiła dotychczasowy rekord Polski Patrycji, a najszybszemu z mężczyzn Andrzejowi Radzikowskiemu niewiele zabrakło do rekordu kraju Pawła Szynala.
Nasza pełna relacja: TUTAJ
W tej beczce miodu znalazła się niestety łyżka, a raczej duża chochla dziegciu w postaci kłopotów z pomiarem czasu. W nocy, około półmetka zawodów doszło do awarii, wskutek której wyniki podawane online zaczęły szaleć. Organizatorzy ratowali się wywieszaniem co kilka godzin wydruków prowizorycznych rezultatów, wspomaganych liczeniem okrążeń przez sędziów. W dane te wkradło się sporo błędów. Wywołało to zrozumiałe zdenerwowanie zmęczonych i zdezorientowanych biegaczy. Niektórym, w tym reprezentantom kraju, serwisanci sami zliczali okrążenia. Większość zawodników nie miała jednak tego komfortu.
Przy ustalaniu ostatecznych wyników doszło do kontrowersji, które jednak zostały wstępnie wyjaśnione. Udział w nich miał m.in. rezultat zwycięzcy klasyfikacji generalnej Andrzeja Radzikowskiego. Jeszcze w niedzielę organizator podał jednak nieoficjalne (bo niezatwierdzone przez PZLA) wyniki. Kolejność miejsc na podium kobiet i mężczyzn była bezdyskusyjna. Najważniejszą jednak kwestią wymagającą ostatecznego zatwierdzenia pozostaje rekord świata Patrycji Bereznowskiej.
Organizator (KS Alaska) wkrótce po zawodach wydał oświadczenie, w którym obwinia o zaistniałą sytuację firmę prowadzącą pomiar czasu i sędziów PZLA. Dzień po mistrzostwach z kolei swoje oświadczenie opublikowała pani sędzia główna zawodów. Broni w nim zespół sędziowski i ekipę pomiarową. Treści jednego i drugiego oświadczenia załączamy poniżej. Wielu zawodników wyrażało i w internetowych komentarzach wciąż wyraża pretensje po równo do organizatora, firmy pomiarowej i sędziów. Wszyscy zadawali sobie pytanie, jak te nieoficjalne wyniki mają się do rzeczywistości i czy da się odtworzyć te prawdziwe...
Udało nam się porozmawiać z Bartłomiejem Sobeckim z firmy InesSport odpowiedzialnej za pomiar elektroniczny. Powiedział on, że pomiar cały czas działał. Trzy niezależne linie (w razie awarii którejś z nich) zliczały odczyty czipów wszystkich biegaczy po każdym okrążeniu. Zawiodła nie aparatura pomiarowa, lecz jedynie program komputerowy odczytujący wyniki. Stąd bardzo utrudnione było sprawdzanie ich na bieżąco.
Wszystkie elektroniczne zliczenia okrążeń dało się odtworzyć (do sumy ich długości jest dodawany ręczny domiar wykonany przez sędziego na ostatnim rozpoczętym okrążeniu). W poniedziałek po południu były one sprawdzane i jeszcze tego dnia miały zostać wysłane do ostatecznego zatwierdzenia przez PZLA. Bartłomiej Sobecki powiedział, że nie może wykluczyć pewnych zmian, ale jest przekonany o prawdziwości wyniku Patrycji Bereznowskiej. Jej rekord (a właściwie „najlepszy wynik na świecie”, gdyż rekordy świata nie są w tej konkurencji oficjalnie notowane) będzie mógł zostać ostatecznie uznany dopiero po weryfikacji PZLA.
Jak podała sędzia główna Patrycja Ziółkowska we wspomnianym oświadczeniu, „Na chwilę obecną, 10.04.2017 godzina 17:00, delegat techniczny wciąż czeka na dane z czipów, by ręcznie sprawdzić każdy wynik i ostatecznie zatwierdzić wyniki. Opóźnienie w tej kwestii nie leży po stronie sędziów PZLA.” Jeśli wyniki rzeczywiście już zostały przesłane, możemy spodziewać się szybkiego ogłoszenia oficjalnych decyzji.
Pozostaje nam trzymać kciuki za zatwierdzenie niesamowitego rekordu świata Patrycji Bereznowskiej. Pamiętajmy, że choć opisane sytuacje nieco zepsuły obraz Mistrzostw Polski, ponad wszystko inne było to wspaniałe święto sportu, podczas którego padły historyczne wyniki. Kiedy tylko będzie wiadomo coś więcej, podamy to na naszym portalu.
Poniżej pełna treść obydwu oświadczeń.
Oświadczenie organizatora zawodów Mariusza Kostrzewy z KS Alaska: TUTAJ
Dziękujemy i przepraszamy!!!
Dodano: 09.04.2017
Drodzy uczestnicy 10.PZLA Mistrzostw Polski w biegu 24-godzinnym gratulujemy Wam wszystkim osiągniętych rezultatów i dziękujemy za udział w święcie polskich ultrabiegaczy.
Niestety święto to zostało zburzone zarówno przez firmę świadczącą pomiar czasu jak i sędziów Polskiego Związku Lekkiej Atletyki.
Zgodnie z zasadami podczas zawodów dokonywany powinien być podwójny pomiar - elektroniczny i ręczny. Jako organizator imprezy ponosimy odpowiedzialność za wybór podmiotu dokonującego pomiaru czasu. Wybór ten był poparty paroletnią nienaganną współpracą jak i ogólnym, wysokim poziomem świadczonych usług podczas imprez w całym kraju.
W sytuacji kiedy po blisko połowie rywalizacji zawiódł system, program czy też ludzie go obsługujący, automatycznie powinni wkroczyć sędziowie, na których wybór jako organizator nie mieliśmy wpływu - zostali nam przydzieleni. Niestety sędziowie Ci z niewiadomych dla nas powodów nie zliczali w sposób ciągły liczby okrążeń pokonywanych przez zawodniczki i zawodników.
W przypadku elektronicznego pomiaru czasu wszystkie Wasze wyniki są zapisane i tylko kwestią czasu było ich odtworzenie, to w przypadku pomiaru sędziowskiego takiej sytuacji sobie nie wyobrażamy. Dlatego też już teraz publikujemy wyniki choć nie są one zatwierdzone przez delegata technicznego PZLA.
Ze swojej strony chciałbym z całego serca przeprosić Was wszystkich za zaistniałą sytuację. Jest mi niezwykle przykro. Podobnie jak cała ekipa zaangażowana w organizację tej imprezy włożyłem serce, czas i zdrowie, by impreza była udana i dobrze zapamiętana. Postawiliśmy sobie za cel, by zwracać uwagę na każdy detal, niestety, mimo zapewne wielu pozytywnych odczuć całość organizacji zostanie odebrana przez pryzmat wyników, a raczej ich braku w odpowiednim momencie.
Rozumiem Wasze rozgoryczenie, irytacje czy nawet wściekłość. Ja też jestem biegaczem, może nie tak Wielkim jak Wy, ale zdaje sobie sprawę jak ważne było to, by Wasze wyniki po każdej pętli były publikowane na bieżąco i przede wszystkim bez błędów.
Nic i nikt Wam już tego nie zwróci dlatego jeszcze raz Was bardzo mocno przepraszam i życzę powodzenia oraz samych pozytywnych emocji podczas przyszłorocznych Mistrzostw.
Mariusz Kostrzewa
Koordynator ekipy organizacyjnej 10. PZLA Mistrzostw Polski w Biegu 24-godzinnym oraz biegów towarzyszących
Oświadczenie sędziego głównego zawodów – 10. Mistrzostwa Polski w biegu 24-godzinnym (na facebookowej stronie wydarzenia - TUTAJ)
W związku z informacją opublikowaną przez koordynatora ekipy organizacyjnej Mistrzostw zmuszona jestem do zabrania głosu w imieniu sędziów. Jest mi niezwykle przykro, że nasza praca – dostrzeżona i pozytywnie oceniona przez wielu uczestników biegu – stanowi podstawę do wybielania się i przekręcania naszej roli. Chciałabym, by każdy uczestnik biegu, jak i osoby czytające informacje organizatora Klub Sportowy Alaska, postarały się uczciwie oddzielić prawdę od przerzucania odpowiedzialności na sędziów PZLA.
1. Łącznie na zawodach było 12 sędziów, w tym jeden ze względu na pełnioną funkcję pracował wyłącznie przed zawodami. W trakcie zawodów obecni byli przez cały czas ich trwania trzej sędziowie (w tym dwoje bardzo doświadczonych i znanych przez Państwa), którzy tak jak Wy praktycznie nie odpoczywali. Dodatkowo na mecie na 8-mio godzinnych pracowali pozostali sędziowie. Sędziowie sprawdzali widoczność numerów, liczyli ręcznie okrążenia oraz przebywali na trasie. Na początku i na końcu zawodów sprawdzony został zegar i jego działanie, którego praca w trakcie rywalizacji budziła wiele zastrzeżeń. Na koniec zawodów odchylenie czasu na zegarze głównym w stosunku do czasu rzeczywistego mierzonego na zegarku wynosiła 1 sekundę.
2. W biegu 24 godzinnym nie dokonuje się pomiaru ręcznego, gdyż zawody trwają 24 godziny. Nie wiem dlaczego organizator Klub Sportowy Alaska wmawia Państwu, że powinniśmy to robić i zawiedliśmy. Proszę na spokojnie wyobrazić sobie - jak sędziowie na mecie mają mierzyć czas okrążenia każdemu z zawodników biegu 24 godzinnego….? Dokonywany był natomiast losowy pomiar czasu poszczególnych zawodników, by sprawdzić prawidłowość pomiaru elektronicznego.
3. W momencie, gdy firma dokonująca pomiaru zgłosiła nam kłopot z wydrukami godzinnymi, umożliwiliśmy jej na bieżąco konsultowanie się z nami i udostępnialiśmy nasze ręczne liczenie okrążeń. Z mojej perspektywy firma dokonująca pomiaru, w trakcie zawodów robiła co mogła by naprawić system tak, by udostępniał państwu dane szczegółowe on-line. Zawiodła ich wiara w technikę ale nie siedzieli bezczynnie ignorując Was. My nie mogliśmy udostępniać naszych notatek na tablicę, gdyż nie były one oficjalnymi danymi z czipów, a jedynie ręcznym liczeniem. Parokrotnie udzieliliśmy odpowiedzi na pytania zawodników, zastrzegając że liczenie przez sędziego nie może być uznane za oficjalne. Sędziowie PZLA nie sprawują władzy absolutnej nad organizatorem i wynajętymi przez niego wykonawcami, nie wiem jak byśmy mogli mieć również wpływ na stosowaną przez nich technologię.
4. Trójka z nas (sędzia główny zawodów, delegat techniczny oraz arbiter biegu), która pracowała 24 godziny została do zakończenia wręczania medali, a przed ich wręczeniem wysłuchała uwag zawodników i przyjęła oraz rozpatrzyła kilka ustnych protestów co do pomiaru. Jeśli któryś z Państwa tego nie zrobił na miejscu – przykro mi tylko i wyłącznie, że się do nas nie zgłosił.
5. Na chwilę obecną, 10.04.2017 godzina 17:00, delegat techniczny wciąż czeka na dane
z czipów, by ręcznie sprawdzić każdy wynik i ostatecznie zatwierdzić wyniki. Opóźnienie w tej kwestii nie leży po stronie sędziów PZLA.
I na koniec osobiste ode mnie wyjaśnienie dla osób wpisujących negatywne komentarze pod informacją od organizatora Klub Sportowy Alaska.Nie jestem leśnym dziadkiem, na Mistrzostwach przeszłam łącznie 44 kilometry i zrobiłam wyłącznie dwie 30 minutowe przerwy w pracy. Praca sędziów zarówno na trasie, jak i na mecie została dostrzeżona przez uczestników biegu i ich proszę spytać czy byliśmy i widoczni i dostępni dla każdego.
Chciałabym tym oświadczeniem ostatecznie zakończyć z naszej strony wszelkie publiczne komentarze i słowne przepychanki, gdyż uważam, że nie są one potrzebne zawodnikom – to powinno być ich święto. Jeśli będą Państwo mieli jakieś uwagi czy rady na przyszłość co do współpracy z organizatorem Klub Sportowy Alaska – proszę je przekazywać do mnie indywidualnie przez FB. Szczególnie, ze ten sam organizator przygotowuje w Łodzi Mistrzostwa Polski w biegu na 10 km.
My ze swojej strony czekamy na dane z czipów oraz wynagrodzenie za pracę, które powinien wypłacić nam Klub Sportowy Alaska.
Serdecznie gratuluję wszystkim zawodnikom, którzy wzięli udział w Mistrzostwach oraz biegach towarzyszących. Na moich oczach odbył się wspaniały spektakl sportowy i proszę, by postawa organizatora nie zepsuła Państwu tej radości.
Do zobaczenia na trasach zawodów
Patrycja Ziółkowska
AKTUALIZACJA
Według odpowiedzi organizatora na oświadczenie sędziego głównego, firma pomiarowa "po cichu bez rozgłosu zrezygnowała ze swojego wynagrodzenia"
Odpowiedź organizatora na oświadczenie sędziego głównego (na facebookowej stronie imprezy - TUTAJ)
W dniu wczorajszym jako jeden z komentarzy pojawiło się oświadczenie sędziego głównego zawodów. Ponieważ uważamy, że powinno trafić do wszystkich zainteresowanych publikujemy je jako główny post na wydarzeniu. Poniżej tego oświadczenia odnosimy się do poruszonych kwestii sędziego ponieważ odbiega nieco od rzeczywistości.
Do tej pory współpraca z sędziami z PZLA głównie z regionu łódzkiego w tym również z p. Patrycją Ziółkowską układała się bardzo dobrze. Spowodowane mogło to być sytuacją, że przy bardziej lub mniej masowych biegach ulicznych nie wymagano od sędziów zbyt dużego wkładu pracy.
Jestem zdumiony, że już w pierwszym akapicie swojego oświadczenia sędzia główny komplementuje pracę sędziów, choć faktycznie „praca” sędziów była dostrzeżona przez zawodników i pomocników na pewno w kwestii palenia papierosów przy trasie czy też pogaduszek i żartów podczas spacerowania po niej. Nie zrzucamy odpowiedzialności na sędziów PZLA za to, że toalety były przepełnione, wrzątek nie był wrzący albo pizza była zimna tylko, że nie wykonywali swoich obowiązków, które miały istotną rolę w trakcie problemów z publikacją wyników.
1. Kwestia liczenia okrążeń jest tu kluczowa. Zarówno ekipa organizacyjna, pomiarowcy jak i zapewne support zawodników widzieli, że sędziowie nie robili tego w sposób ciągły. Co nam po liczeniu jednego, dwóch czy trzech sędziów jeśli chociażby jeden tego nie robił na swojej zmianie. Inną kwestią jest to, że sędzia główny stwierdziła już po zmroku "że się nie da liczyć" - oczywiście jest to słowo przeciwko słowu ale takie są fakty. Innym faktem jest to, że sędziowie w momencie wystąpienia problemów z liczeniem okrążeń w pośpiechu spisywali z monitora liczbę okrążeń każdego z zawodników bo własnych zapisków nie mieli lub były niekompletne - i tego nie widziałem ja tylko parę osób z obsługi imprezy.
Zgadzam się z panią Patrycją co do działania zegara głównego - sam miałem do niego zastrzeżenia, ale jak się finalnie okazało, nie były one uzasadnione, ale w momencie kiedy one się pojawiały sędziowie nie byli w stanie tego w żaden sposób udowodnić ponieważ w chwili startu biegu nie uruchomili żadnego stopera. Teraz dowiaduje się, że ktoś to robił na zegarku, chociaż w czasie dyskusji nie wspomnieli o tym przez chwilę.
2. Pani sędzina chyba ma problem z interpretacją napisanego przeze mnie oświadczenia. Pomiar ręczny zarówno jak i elektroniczny dotyczy wyłącznie liczby okrążeń. Po co mierzyć komuś czasy okrążeń jak wszyscy wiedzą, że bieg trwa 24 godziny. Dokonywanie pomiaru ręcznego okrążenia w celu prawidłowości pomiaru elektronicznego jest zasadne w sytuacji kiedy takie informacje byłyby publikowane, a nie były lub też w przypadku porównania tego z danymi u pomiarowców, a takiej sytuacji nie było, ponieważ wszystkie 3 osoby z pomiaru czasu zaprzeczyły by taka sytuacja miała miejsce.
3. W żadnym moim wpisie, nie stwierdziłem, by pomiarowcy nie starali się odzyskać w momencie rywalizacji danych czy też, że siedzieli bezczynnie i kogokolwiek ignorowali. Ale faktem jest to, że jak sami przyznali "dali ciała" - nie wykonali powierzonego im zadania. Jeśli sędzia główny stwierdza, że nie mogą udostępniać własnych notatek na tablice z wynikami to albo ich nie posiadają albo byli na zawodach nie jako sędziowie tylko kibice i ich zapiski to prywatne notatki. Na każdych zawodach sędziowie dokonują ręcznego pomiaru okrążeń. Jak większość z Was wie podczas Mistrzostw w Turynie doszło do awarii i pożaru, przez co przez dłuższy czas nie było publikowanych wyników.
Opóźnienie powstało ponieważ sędziowie zliczający okrążenia musieli przeliczyć z oficjalnych notatek liczbę okrążeń każdego zawodnika ponieważ nie było to możliwe z systemu pomiarowego. Tymczasem w Łodzi sędziowie wśród, których podobno byli też Ci doświadczeni w biegach 24-godzinnych stworzyli własne standardy. Jeśli sędziowie zastrzegają, że ich liczenie nie jest oficjalne to po jaką chole... oni tam w ogóle byli. Za 1/3 ich wynagrodzenia zatrudnilibyśmy osoby do ręcznego liczenia i nie było by teraz całej przykrej naprawdę dla wszystkich sytuacji.
4. Pisanie o tym, że zawodnicy nie zgłosili uwag do pomiaru jest uderzeniem poniżej pasa, bo jak mieli to zrobić skoro tych wyników nie mogli zobaczyć. Zgłaszane protesty co do pomiaru nie dotyczyły wyłącznie pomiaru okrążeń ale również domiaru, który dokonywali wyłącznie sędziowie. Poziom tego domiaru budził podczas tzw. wysłuchania uwag wiele kontrowersji, zwłaszcza jeśli chodzi o domiar Andrzeja Radzikowskiego, który jak każdy widział dzięki relacji online w internecie oraz zdjęciom fotografów opublikowanym zaraz po zakończeniu biegu zatrzymał się w tym samym miejscu co Patrycja Bereznowska. I na nic były tłumaczenia i wyjaśnienia samej mistrzyni, podczas spisywania dodatkowych metrów przez sędziów, że mają ten sam wynik, bo sędziowie wiedzieli swoje i wpisali najlepszemu z panów metr mniej niż Patrycji.
I na koniec by była jasność, bo wydaje się, że cały czas uwagi do pracy sędziów trafią do każdego tylko nie do nich. Nie podważamy obecności sędziów na trasie, czy też w pobliżu mety oraz dostępności dla każdego. Kluczowym zadaniem sędziów była kontrola liczby okrążeń zawodników. Pani Patrycja sama przyznała, że przeszła 44 kilometry. Szacując, że spacer był w tempie 15 minut na kilometr wynik oscyluje przy 11 godzinach na trasie i godzinnej
przerwie. Jak więc może pisać o tym, że sędziowie wykonywali swoją pracę sumiennie skoro przy nawet wyśrubowanych założeniach przez połowę czasu biegu nie było jej przy sędziach zliczających.Poziom kwalifikacji sędziowskich sędzia główny podsumowała w jednym z ostatnich zdań swojego oświadczenia. Dla laika i osoby niezorientowanej pewnie przeszło to bez echa, ale zgadza się PZLA wyłoniło Klub jako organizatora Mistrzostw Polski kobiet w biegu ulicznym na dystansie 10 kilometrów, jeszcze raz to podkreślę 10 kilometrów, bo w kilometrach podaje się dystanse w biegach ulicznych. Pani Patrycjo Ziółkowska 10 tyś. (metrów) to dystans pokonywany na stadionie bądź hali warto wiedzieć o takich szczegółach, będąc profesjonalnym sędzią bodajże nawet międzynarodowym.
Jeszcze raz przepraszam z całego serca za całą sytuację, nie dla publiki tylko z czystej ludzkiej pokory i szacunku dla ludzi. Nie jesteśmy amatorami w organizacji imprez sportowych - co miało potwierdzenie również w bardzo wysokich ocenach samych sędziów podczas wcześniej organizowanych imprez biegowych, tych samych sędziów, którzy byli podczas tegorocznych Mistrzostw. Bieg 24-godzinny robiliśmy po raz pierwszy, na pewno były nie dociągnięcia, zdajemy sobie z tego sprawę. W kwestii pomiaru zaufaliśmy profesjonalistom (inesSport i sędziowie PZLA), tak jak do tej pory robił każdy organizator. Przykre jest, że pomiarowcy przyznali się do porażki i po cichu bez rozgłosu zrezygnowali ze swojego wynagrodzenia tym czasem sędziowie PUBLICZNIE oczekują wynagrodzenia.
Przepraszam również za to, że jesteście świadkami tych utarczek słownych, ale jeśli dostaje "kopy po dupie" od Was to przyjmuje to z pełną uległością, jednak nie mogę być obojętny na oszczerstwa i przekręcanie faktów przez osoby, które jeśli tylko wykonywałyby swoją pracę tak jak trzeba pewnie teraz Wasze komentarze dotyczyły, by tylko tego, że za późno pojawiły się gąbki z wodą na trasie czy też karmiliśmy Was do pewnego czasu jak wiewiórki. A cały ogólny oddźwięk imprezy byłby korzystny i tematem numerem jeden byłaby rekordowo szybka trasa.
Mariusz Kostrzewa
Kamil Weinberg