Barry Smyth z University College Dublin to także zapalony biegacz. Od lat przygląda się poczynaniom amatorów i analizuje wszystko to, co co dzieje się na biegowych trasach. Właśnie ujawnił wyniki swoich wieloletnich badań.
Smyth przez 15 lat zbierał dane dotyczące uczestników Maratonu w Dublinie (od edycji 2000 do 2015, na zdjeciu edycja 2013). Przeanalizował wyniki ponad 100 000 osób pod kątem prędkości początkowej biegu i jej wpływu na końcowy wynik biegacza.
Okazuje się, że aż jedna trzecia maratończyków ignoruje zalecenia trenerów dotyczące prędkości startowych i czyni pierwsze 10 km najszybszym odcinkiem biegu. Efekt? Czasy "sprinterów" są średnio aż o 40 minut gorsze od tych, którzy przyspieszyli w drugiej części biegu.
Optymalna strategia - wg. analiz Barrego Smytha - to podkręcenie tempa biegu w 3/4 dystansu (od 30. kilometra). Średni wynik uzyskany przez uczestników Maratonu w Dublinie przy zastosowaniu tej filozofii to 3h50'.
Szybki początek to niemal pewna ściana - to kolejny z wniosków irlandzkiego naukowca. Aż 70 proc. biegaczy, którzy wyszaleli się na pierwszych 10 km musiało znacząco zwolnić swój bieg w dalszej części dystansu. Z kolei biegacze, którzy rozpoczęli swój bieg spokojnie rzadko docierali do ściany i byli w stanie przyspieszyć na finiszu. Wg. metodologii zastosowanej przez naukowca, ściana to obniżenie tempa biegu co najmniej o 30 proc.
Większą dyscyplinę prędkościową na starcie zachowywały Panie. I to one nawet pięciokrotnie rzadziej stykały się ze ścianą.
Jak zaobserwował Smyth, wraz ze wzrostem doświadczenia maratońskiego, liczba "sprinterów" w Dublin Maratonie malała. Ci, którzy startowali w Dublinie pięciokrotnie lub częściej, stanowili ledwie 1 proc. takich biegaczy.
Generalny wniosek z badań Barrego Smytha potwierdza słuszność strategi negative split (druga część biegu szybsza od pierwszej). Przesuwa jednak uwagę z odcinka półmaratonu na pierwsze 10 km biegu. Warto to wziąć pod uwagę planując kolejne starty.
Sam Barry Smyth przygotowuje się do swojego trzeciego występu w Maratonie Dublin (30 października). Pracuje już też nad kolejną grupą biegaczy - w sumie 1 mln osób. Czekamy z niecierpliwością na wyniki.
red.
fot. wikimedia