Znów śmierć na biegowej trasie. "Kochał parkrun"

W miniony weekend w stolicy Szkocji zmarł jeden z uczestników sobotniego parkrunu, 62-letni Ron Connelly. Podczas najbliższego biegu uczestnicy uczczą pamięć biegacza minutą ciszy.

Do tragedii doszło w Cramond, na przedmieściach Edynburga. Biegacz stracił przytomność na trasie 5-kilometrowego biegu. Z pomocą ruszyli nie tylko wolontariusze i uczestnicy, ale też personel pobliskiej kawiarni. Na miejsce szybko wezwano służby ratunkowe. Mimo interwencji lekarzy, nie udało się pomóc mężczyźnie. Biegacz zmarł jeszcze tego samego dnia w szpitalu.

 Jak stwierdził brat zmarłego, „Ron był doświadczonym biegaczem i kochał parkrun”. Na stronie internetowej cyklu można znaleźć statystyki z których wynika, że uczestniczył aż w 227 biegach, w tym 198 biegach w Edynburgu. Rodzina podziękowała za udzieloną pomoc.

Organizatorzy złożyli kwiaty i świece w miejscu, w którym doszło do tragedii.

Z kondolencjami śpieszą uczestnicy parkrun, którzy może nie znali zmarłego osobiście, ale biegali w tym samym miejscu. Imprezy w Edynburgu są bowiem znacznie liczniejsze od tych w naszym kraju. Nie ma jeszcze rezultatów z feralnego biegu, ale tylko 14 października w Cramond pobiegło 564 osób.

RZ

źródło: BBC