Zwycięzca nie uciekł przeznaczeniu. 4. Wiosenny Cross w Łodzi [ZDJĘCIA]

Choć wciąż trwa kalendarzowa zima, prawdziwie wiosenna pogoda towarzyszyła 10 marca czwartej edycji Wiosennego Crossu na Rudzie Pabianickiej, południowym przedmieściu Łodzi. Mniejszy staw jeszcze pokryty był lodem, natomiast odcinek specjalny przez kultową górkę to tradycyjne błoto, choć nie tak ekstremalne jak rok temu. Cztery pętle wokół większego ze Stawów Stefańskiego, ze spuszczoną na czas prac pogłębiających wodą, złożyły się na równą dychę.

Właśnie dzięki wspomnianym pracom górka ta co roku ma trochę inny kształt – wywozi się bowiem na nią muł z dna stawu. Reprezentujący organizatorów biegu – Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji w Łodzi – Maciej Tracz, jak zwykle nie odmówił sobie przyjemności poprowadzenia przez nią trasy. Jak w poprzednich latach, Wiosenny Cross inauguruje cykl biegów o Puchar Dyrektora MOSiR.

Walka o zwycięstwo rozstrzygnęła się dopiero w końcowej fazie biegu. Biły się o nie dwie kobiety i większa grupka mężczyzn, których święto zresztą tego dnia przypadało. Ostatecznie najszybsi okazali się: Damian Lemański (40:14), Paweł Meissner (40:27) i Michał Trzcinka (40:51) oraz Angelika Szczepaniak (45:07), Magdalena Woźna (45:52) i Justyna Drozdek (51:41). Pełne wyniki można zobaczyć TUTAJ.

– Po około kilometrze Magda mnie wyprzedziła – opowiadała najszybsza dziś Angelika – i biegłyśmy razem, a później jej uciekłam. – Jakiś czas próbowałam się jej trzymać – potwierdziła Magda – ale potem już wyrobiła za dużą przewagę, żeby ją gonić. Chyba dałam z siebie więcej, niż rok temu, kiedy tu wygrałam, miałam prawie minutę lepszy czas, ale dziś to nie wystarczyło.

Relacja z ubiegłego roku: TUTAJ

– Jestem tu pierwszy raz, ale na pewno nie ostatni – dodała zwyciężczyni – bo bardzo mi się tu spodobało. Jestem z Łodzi, ale nie miałam okazji tu wcześniej biegać. Ta górka to było mega zaskoczenie, bo zwykle startuję w biegach ulicznych.

Mocno zaskoczona była Justyna, która zajęła trzecie miejsce. – Długo myślałam, że byłam czwarta, o miejscu na podium się dowiedziałam dopiero, kiedy mnie wyczytali do dekoracji – przyznała. W zeszłorocznym cyklu byłam trzecia w końcowej klasyfikacji, a teraz od razu w pierwszym biegu udało się wskoczyć na pudło! – cieszyła się.

– Początkowe pół kilometra biegliśmy razem z kolegą, a potem już przejąłem inicjatywę – opowiadał zwycięski Damian, który na metę dobiegł z ubłoconymi nogami. – Na drugim kółku o mało się nie wyglebiłem, ale na trzecim już nie uniknąłem przeznaczenia, bo na zbiegu się potknąłem na korzeniu. Wcześniej tu nie biegałem, ta górka jest świetna, jako górskiemu ultrasowi mi się bardzo podoba. Jak już wygrałem, to teraz wypada pobiec też w następnych zawodach w cyklu – zakończył.

– Pierwszy raz w życiu jestem na podium, jestem bardzo mile zaskoczony – cieszył się Paweł Meissner – tym bardziej, że ten dzisiejszy bieg był częścią większego treningu. Wcześniej zrobiłem 10 km po 4:30. Gdyby nie to, może bym się pokusił o jeszcze trochę szybsze tempo. Pierwsze miejsce wydawało się w zasięgu ręki, ale skończył mi się prąd. Trudno jednak powiedzieć, czy na świeżo bym wygrał. Mieszkam niedaleko, niby znam te stawy, ale z istnienia tej górki nie zdawałem sobie sprawy – przyznał.

9. Festiwal Biegowy: Na Święto Kobiet Panie zapisują się ze zniżką 30 proc!

Nie od razu miejsce na podium wywalczył trzeci dziś Michał Trzcinka. – Na pierwszym okrążeniu biegłem około 5-6 miejsca – opowiadał na mecie – później jednak współzawodnicy przede mną trochę osłabli i stopniowo się przesuwałem w górę stawki. Biegłem już tu wcześniej, teraz górka wydawała się trochę łatwiejsza, ludzie już nie gubili butów jak poprzednio, ale i tak było dużo błota.

Następne zawody w cyklu o Puchar Dyrektora MOSiR to Chojeński Bieg na Stawach Jana (5 km) w dniu 14 kwietnia oraz Biegowy Klasyk w Arturówku (10 km), który zostanie rozegrany 23 czerwca.

KW