Atestacja od kuchni. Z Tadeuszem Dziekońskim po trasie ORLEN Warsaw Marathon

 

Atestacja od kuchni. Z Tadeuszem Dziekońskim po trasie ORLEN Warsaw Marathon


Opublikowane w pon., 19/03/2018 - 18:49

Gdy na dworze mróz i przeszywający wiatr, mało kto spodziewa się spotkać na swojej drodze cyklistę. Jeśli rowerzysta jedzie pod prąd i eskortowany jest przez policje, zdumienie jest tym większe. Ale spokojnie, to "tylko" atestacja trasy.

W niedzielny ranek w Warszawie spotkaliśmy przy pracy Tadeusza Dziekońskiego, atestatora z licencją IAAF / AIMS kategorii „A”. W swojej karierze mierzył już trasy maratonów w Dubaju czy Seulu. Tym razem dokonywał pomiaru trasy tegorocznego ORLEN Warsaw Marathon.

Dla Tadeusza Dziekońskiego był to już koniec pracowitego weekendu. Od piątku pracował na dwóch trasach w Warszawie i okolicach, OWM był jego trzecim pomiarem. – Już nie tylko zawodnikom z elity zależy na tym, żeby biegi posiadały odpowiednie certyfikaty – tłumaczył Pan Tadeusz.

– Każdy chce mieć dobrze zmierzoną trasę. Ani za długą, ani za krótką. Oczywiście wciąż dużo osób biega dla samej przyjemności, ale spora część uczestników imprez chce, by ich wynik był wiarygodny – opowiadał atestator. Zdradził nieco kulisy swojej pracy.

Dzień zaczyna się zwykle od kalibracji licznika zamontowanego przy rowerze. Wcześniej, tu akurat na błoniach Stadionu Narodowego, trzeba było pozbawić lodu i śniegu 400-metrowy odcinek. To właśnie na podstawie kadencji wyliczane są kolejne kilometry. Na kierownicy rower posiada także zamontowaną tablicę z tajemniczymi numerami. Sam atestator posiada zegarek z GPS.

Po wyznaczaniu mety... można szukać startu. Przejeżdżamy od razu na 30. kilometr tegorocznej trasy OWM, bo ostatni odcinek, prowadzący od ul. Jana III Sobieskiego aż do błoń Stadionu Narodowego, nie różni się od ubiegłorocznej edycji. Tadeusz Dziekoński wysiada znacznie wcześniej, żeby dostosować temperaturę opon w rowerze mierniczym, bo przez kilka minut jego „maszyna” jechała w bagażniku. Robi to mimo, że w samochodzie wyłączono ogrzewanie. Atestator znany jest ze swojej skrupulatności. Nikt nie może pozwolić sobie na błąd. Impreza, jako jedyny maraton w Polsce, posiada rangę IAAF Silver Label.

Trasa, medal i koszulka ORLEN Warsaw Marathon 2018

Po oznaczeniu wspomnianego 30. kilometra, udajemy się w kierunku przeciwnym niż rozgrywany będzie maraton. Zatrzymujemy się co kilometr, a sędziowie oznaczają 29 km, 28 km itd. Wszystko jest utrwalane na zdjęciach, razem z charakterystycznymi punktami w okolicy. Podobno nie raz zmywano już te oznaczenia i trzeba było je odtwarzać.

Tadeusz Dziekoński przy każdej „stacji” cały czas coś notuje. Później na podstawie tych notatek wykona obliczenia i jeśli wszystko będzie się zgadzało, trasa otrzyma atest.

Warunki pogodowe nie są najłatwiejsze, ale przed rozpoczęciem pracy mierniczy mówi, że bywało już trudniej.

– Jestem dobrze ubrany, mam grube rękawice, ale na pewno będzie mi przewiewać ciało, zwłaszcza w nogi i ręce. Pewnie też będzie ciężej jechać pod wiatr, bo jestem po antybiotyku. Bywało jednak gorzej. Kiedyś w Jerozolimie było strasznie zimno, Zasuwał deszcz. W momencie, gdy nie mogłem już jechać, wsiadałem do auta, żeby się ogrzać. Tamtejsza trasa to góra-dół-góra-dół, więc wrażeń było co niemiara – opisuje Tadeusz Dziekoński.

Rowerzysta ubrany jest w pomarańczowy uniform i nieco przypomina przybysza z innej planety, przez to wzbudza sporą sensacje wśród przechodniów i kierowców. Czasem, dzięki pomocy policji musi jechać pod prąd, co dodatkowo wzmaga zainteresowanie. Wszyscy jednak dbają o bezpieczeństwo. Bywało, że kilka razy zdecydowanym ruchem ręki Tadeusz Dziekoński zatrzymuje auta zjeżdżając z prawego na lewy pas, jadąc najkrótszą trasą biegu. Kilka razy mijali go też biegacze. Kto wie może ktoś z nich za uczestniczyć będzie w ORLEN Warsaw Marathon.

– Nikt z mieszkańców nie wie co robię. Może jak przeczytają tabliczkę, to coś się wyjaśni. A tak z daleka to pewnie myślą, że jakieś dziwactwo wyprawiam – śmieje się Pan Tadeusz.

Przed samym maratonem sędziów czeka jeszcze wielokrotny objazd trasy, żeby wszystko dopiąć na ostatni guzik. Z tego co mówią, najlepiej jeździ się nocą, gdy jest mały ruch. Przeważnie taki objazd trasy trwa dłużej niż pokonanie jej biegiem…

RZ


Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce