Biegowe obchody Cudu Nad Wisłą w Radzyminie. „Wyjątkowa atmosfera”, a „endorfiny najlepszym środkiem przeciwbólowym” [ZDJĘCIA]
Opublikowane w pt., 15/08/2014 - 17:21
W piątek w Radzyminie odbył się 23. międzynarodowy półmaraton Cud Nad Wisłą. Impreza upamiętnia walki toczone w tych okolicach podczas Bitwy Warszawskiej w 1920 roku przeciwko Armii Czerwonej. Tym razem niespodzianki nie było i tak jak w ostatnich latach wygrał Kenijczyk. Podium jednak zdominowali Ukraińcy.
Organizatorzy postawili na sprawdzoną formułę imprezy, ale z wymuszoną zmianą. Wobec remontów w miejscowości Czarna, jeden z fragmentów trasy lekko zmodyfikowano. Bieg nie mógł jednak odbyć się na historycznym odcinku Radzymin – Ossów; trasa poprowadzona została tak, by start i meta znajdowały się na placu Tadeusza Kościuszki w Radzyminie.
Rocznica bitwy to dla Radzymina prawdziwe wydarzenie. Równocześnie ze startem biegu rozgrywanych jest tu wiele innych imprez rocznicowych - Zawody Gołębiarskie Radzymin- Łomża, zawody brydżowe i wyścig rowerowy dla dzieci pod wspólną nazwą „Cud nad Wisłą” oraz zlot motocyklowy „MotoCud”.
Od rana przy starcie/mecie ustawiały się kramy z goframi, piwem, grillem, pieczywem i kolorowymi balonami. Wieczorem w tym miejscu miał zagrać Maciej Maleńczuk i Bayer Full, planowano też pokaz sztucznych ogni. Póki co w miejscu, skąd ruszyło ponad 320 biegaczy, zbierali się lokalni miłośnicy złocistego trunku, dodatkowo maskotki polskiego i bolszewickiego żołnierza z 1920 roku co chwilę dawały sobie kuksańca wzbudzając uśmiechy, pozowały też do zdjęć. Wiszące przed metą i wzdłuż trasy flagi państwowe przypominały o przesłaniu wydarzenia.
Po 36 minutach i 30 sekundach na mecie pojawia się Bogdan Król, zwyciężając rywalizację wózkarzy. – Gdzieś do 11. kilometra jechaliśmy razem. Później wykorzystałem nawrót i odjechałem od kolegów. Tak zakładałem, bo jutro przede mną jest ciężki start, z 18-kilometrowym podjazdem pod górkę – relacjonował nam na mecie. – Zawsze chętnie tu startuję, bo to bardzo dobra impreza. Sportowo i ideowo. Podobała mi się zwłaszcza ta odprawa w Ossowie, zanim zmieniono trasę. Oczywiście większość osób startuje tu ze względów patriotycznych, ja też się do nich zaliczam – dodał.
Na pierwszego biegacza trzeba było czekać jeszcze pół godziny. Po 1 godzinie i blisko 7 minutach zafiniszował Kenijczyk Francis Lagat. Chwilę później za jego placami pojawił się Ukrainiec Mykhaylo Iveruk, który miał już na swoim koncie ma zwycięstwo w tej imprezie w 2010 roku. – Jak dla mnie jest to aż drugie miejsce. Jadąc tu na zawody nie marzyłem o podium. Trzecie miejsce byłoby sukcesem, bo w stawce nie brakowało mocnych rywali. Przez moment pojawiła się szansa na sukces, ale Kenijczyk okazał się mocniejszy. Naprawdę bardzo się cieszę z drugiego miejsca – powiedział nam na mecie Iveruk.
Trzecie miejsce przypadło jego rodakowi Sergiejowi Okseniukowi. Tuż za podium znalazł się także zawodnik z Ukrainy Oleksandr Boryisiuk.
Najlepszy rezultat z Polaków osiągnął Krzysztof Bartkiewicz, przybiegając na piątej pozycji. Pan Krzysztof jest z zawodu żołnierzem, więc przypadające w piątek Święto Wojska Polskiego było dla niego doskonałą okazją do połączenia pasji biegania ze świętowaniem. – Wiedziałem, że będzie to mocno obsadzony bieg. Spodziewałem się jednak chłodniejszych warunków atmosferycznych. Czterech zawodników uciekło od razu i chciałem utrzymać swoją wysoką pozycję. Czas nie był tak istotny. Zwłaszcza, że tydzień temu doznałem kontuzji i boli mnie jakiś mięsień gruszkowaty. Bieganie to jednak nałóg i wiedziałem, że w trakcie zawodów wyzwolą się endorfiny, które są najlepszym środkiem przeciwbólowym. A trzeba się leczyć, bo za tydzień czeka mnie start na 90 km w Szwecji – powiedział nam na mecie Torunianin.
Wśród kobiet dwa pierwsze miejsce przypadły Ukrainkom, które w klasyfikacji generalnej zajęły kolejno wysokie 11. i 12. miejsce. Zwyciężyła Svietlana Stanko z czasem 1:18:51 przed Vitą Poteriuk Trzecie miejsce przypadło Ewie Chreścionko.
Niezależnie od zajętego miejsca biegaczki były zadowolone z rywalizacji. – Startuje tu po raz trzeci lub czwarty i bardzo lubię tą imprezę. Nie jest to „suchy bieg” z metą, patriotyczna otoczka dodaje rywalizacji wyjątkowego charakteru – powiedziała nam na mecie Zofia Chądzyńska, która dotarła tu jako ósma wśród kobiet z czasem 1:40:48. – Zmieniona trasa była bardzo dobra. Nie można było narzekać. Może było trochę za gorąco a raczej parno ale na to wpływu nie mamy – dodała
Pełne wyniki w naszym KALENDARZU IMPREZ.
W przyszłym roku czeka nas 95. rocznica Cudu nad Wisłą. Zdaniem historyków, była to 18. przełomowa bitwa w historii świata. Warto uczcić to zwycięstwem Polaka.
RZ