Krajowe status quo w biegu anglosaskim. Pierwsze Mistrzostwa Polski z licencjami
Opublikowane w pon., 15/04/2019 - 16:55
Dominika Wiśniewska-Ulfik (SKB Kraśnik) i Krzysztof Bodurka (AZS AWF Kraków), zawodnicy grupy Alpin Sport Hoka One One, obronili w Ustrzykach Dolnych tytuły mistrzów Polski w biegu górskim stylem anglosaskim. Zwraca uwagę szczególnie wyczyn Dominiki. Lekarka z Zabrza zdobyła złoty medal w tej konkurencji już po raz siódmy (triumfuje od roku 2011, z dwuletnią przerwą w 2016-17)! Krzysztof w MP startował po raz trzeci, w 2017 r. zdobył srebro, przegrał z Bartłomiejem Przedwojewskim, rok temu już zwyciężył.
Cechą charakterystyczną biegu anglosaskiego jest ukształtowanie trasy góra-dół. Mistrzostwa Polski 2019 ponownie rozegrano w ramach Biegu Ekologicznego na stokach Kamiennej Laworty.
Na tej samej bieszczadzkiej trasie co w roku ubiegłym, długości 10 km o przewyższeniu 870 m, Dominika Wiśniewska-Ulfik pobiegła jeszcze szybciej. Poprawiła swój wynik o 14 sekund. Wygrała w czasie 59 minut i 37 sekund, znów jako jedyna kobieta „złamała” godzinę. – Trochę jestem zaskoczona, bo moja forma jest raczej średnia i taka chyba przez najbliższe miesiące pozostanie, kończę specjalizację z neonatologii i z treningami jest bardzo różnie – przyznaje. – Konkurencja też była nieco słabsza niż w poprzednich latach. Lepszy wynik to chyba kwestia lepszych niż przed rokiem warunków, było zdecydowanie chłodniej. – ocenia zabrzanka, która o blisko minutę wyprzedziła Katarzynę Golbę (1:00:35), a o niespełna półtorej ubiegłoroczną srebrną medalistkę Danutę Woszczek.
To był pierwszy górski start w tym roku Dominiki Wiśniewskiej-Ulfik, do tej pory rywalizowała w międzynarodowej konkurencji na schodach (zajęła 3 miejsce w biegu na Wieżę Eiffla i była druga w wyścigu na wieże telewizyjną w Tallinnie). – Bieg anglosaski to moja ulubiona formuła biegania w górach. W Ustrzykach tym razem nie musiałam biec „na maksa”, bo już na pierwszym zbiegu udało mi się odskoczyć Kasi Golbie i potem biegłam już sama. Nawet na najbardziej stromym zbiegu, na którym wcześniej „leciałam” znacznie szybciej, nie musiałam ryzykować i ostro „cisnąć”.
O tym zbiegu z dużym respektem mówi mistrz Polski Krzysztof Bodurka. – Tam mało kto umie swobodnie „puścić” nogi, bo jest bardzo ostro. Na tym właśnie zbiegu na pierwszej pętli dogoniłem i wyprzedziłem Sylwestra Lepiarza, wypracowałem 20 sekund przewagi. Zobaczyłem, że nie biegnie, tylko truchta w dół i to wykorzystałem. Ale na pewno można tam zbiegać znacznie szybciej, tyle że ja jeszcze nie mam takiej odwagi – śmieje się biegacz z maleńkich Nielepic koło małopolskiego Zabierzowa. – Sylwek gdzieś tam ponoć jeszcze na płaskim troszkę odrabiał, ale byłem raczej pewny wygranej, bo na kolejnych podbiegach znów mu odchodziłem. Ja zresztą od anglosaskich wolę biegi alpejskie (cały czas pod górę - red.) – przyznaje Krzysztof Bodurka.
On poprawił swój wynik sprzed roku jeszcze bardziej niż Dominika, przebiegł 2 pętle w czasie 48 minut i 18 sekund (poprzednio 49:12). – Chyba jestem teraz w lepszej formie: w tamtym roku byłem na mecie mocno styrany, a tym razem po finiszu miałem jeszcze zapas sił.
Duży sukces odniósł Marcin Kubica. Debiutujący w gronie seniorów, niespełna 20-latek z Bielska-Białej zdobył brązowy medal MP, mając (z czasem 50:19) sporą przewagę nad czwartym na mecie Tadeuszem Zblewskim (52:30).
– Na początku przeżywałem spory stres i musiałem mocno walczyć z głową, dlatego czołowa dwójka rywali trochę mi „odjechała”. Ale na drugim okrążeniu wrócił luz i mogłem biec swoje, odrabiając część strat (do srebra zabrakło Marcinowi 40 sekund - red.). Jak na pierwszy tak poważny start było więc bardzo dobrze, zwłaszcza, że jak świadczą wyniki, poziom był wysoki – powiedział nam Kubica.
Trasa Biegu Ekologicznego, na której MP rozegrano już po raz trzeci, wydaje się najlepszym zawodnikom idealna na zawody tej rangi. – Jest bardzo wymagająca, jedna z trudniejszych na których biegałam – ocenia Dominika Wiśniewska-Ulfik. – Na pętli są trudne podbiegi i strome zbiegi, zwłaszcza jeden z nich, które weryfikują umiejętności.
– Gdyby nieco pokombinować, można by na tej trasie organizować nawet poważne zawody międzynarodowe – uważa Krzysztof Bodurka.
MP w biegu anglosaskim były pierwszymi, w których start warunkowało posiadanie przez zawodników licencji klubowej PZLA. Do rywalizacji seniorów o medale przystąpiło zaledwie 9 mężczyzn (z 11 zgłoszonych do MP) i 6 kobiet (z 8 zarejestrowanych).
W górskich MP tylko z klubową licencją PZLA. Po co? Czy to problem dla teamów i biegaczy?
Czy otwarta, tak jak do tej pory, formuła podniosłaby poziom MP? Trudno powiedzieć, możemy jedynie stwierdzić, że w klasyfikacji open V Biegu Ekologicznego najwyższe miejsce spoza zawodników z licencją zajął Daniel Żuchowski, który był ósmy, a wśród pań – czwarta na mecie Maria Domiszewska. Do miejsca medalowego naszej znakomitej biegowej weterance z Ustrzyk Dolnych zabrakło jednak sporo, bo blisko 6 i pół minuty.
W MP w biegach górskich tylko z licencją PZLA. Tłumaczymy jak ją wyrobić. To łatwe!
Ciekawe jak z tym będzie w kolejnej rywalizacji o górskie medale: w długodystansowym biegu górskim (czyli maratonie) 27 kwietnia na Wielkiej Prehybie w Szczawnicy. Na razie zgłoszenia do MP idą dość opornie, w systemie PZLA zarejestrowało się tylko 11 mężczyzn i 4 panie, w tym Katarzyna Golba, która nad startem w Szczawnicy mocno się zastanawia.
– Myślałam, że to będą kwalifikacje do kadry na MŚ, ale jak się okazało, że skład na Portugalię już jest, to się trochę waham. Nic treningowo w tym kierunku nie robiłam, a maraton to jednak duży wysiłek – powiedziała nam wicemistrzyni Polski w biegu anglosaskim, która ostatnio bryluje na… ulicznych półmaratonach. Tydzień temu była trzecia (za dwiema Kenijkami) w Rzeszowie z rekordem życiowym 1:20:51, a dzień po starcie w Ustrzykach znów stanęła na najniższym stopniu podium (z tymi samymi rywalkami) w Dąbrowie Górniczej z czasem 1:23:21.
12 Półmaraton Dąbrowski: sypnęło życiówkami
Startu w Szczawnicy nie bierze pod uwagę mistrzyni z Ustrzyk, Dominika Wiśniewska-Ulfik, na Wielką Prehybę wybiera się za to mistrz Bodurka. – Jeszcze nie jestem przygotowany tak jak bym chciał na dłuższe bieganie, bardziej zależy mi na fajnym wyniku w Biegu Marduły. Wielka Prehyba będzie dla mnie raczej przetarciem przed Maratonem Mont-Blanc w końcu czerwca i kolejnymi startami za granicą. W Szczawnicy chcę zobaczyć, jakie błędy mogę popełnić na dłuższym dystansie, bo nigdy jeszcze przecież nie biegłem w górach maratonu, Wielka Prehyba będzie moim debiutem – śmieje się Krzysztof Bodurka.
Piotr Falkowski
zdj. Marian S. Mazurkiewicz, 1 Second Team, Marek Sokołowski