Odlotowy bieg Ambasadora po pasie startowym w Gdańsku [ZDJĘCIA]
Opublikowane w czw., 13/06/2019 - 09:58
Co można robić w Gdańsku o pierwszej w nocy z sobotę na niedzielę? Można na przykład biegać po pasie startowym. Tak spędziłem noc z 8 na 9 czerwca – pisze Michał Sułkowski, Ambasador Festiwalu Biegów.
Gdy jakiś czas temu przypadkowo zetknąłem się z reklamą tego biegu. Od razu postawiłem sobie za cel, że muszę w nim wystartować. Organizatorzy przygotowali 4 000 pakietów startowych, ale rozeszły się one błyskawicznie - w moment po starcie rejestracji. Nie dziwię się, bo trasa biegu naprawdę wyjątkowa i niedostępna na co dzień.
Bieg po pasie startowym Portu Lotniczego w Gdańsku zaplanowany był na godzinę pierwszą w nocy, z racji na pracę lotniska. Zakładam że dość ciężko biegałoby się między startującymi i lądującymi samolotami. Obowiązywały też pełne procedury bezpieczeństwa.
Przy odbiorze pakietów następowała wizyta w check-in’ie, przejście przez bramki z kontrolą karty pokładowej, kontrola bezpieczeństwa, wreszcie oczekiwanie na terminalu i boarding.
Na wejście na płytę lotniska trzeba było poczekać do północy, kiedy wylądował ostatni samolot przewidziany na ten dzień.
Wejście na pas, rozgrzewka i start. Gdy leci się samolotem, nie odczuwa się jego szerokości. A uwierzcie, jest on naprawdę szeroki, te 4 000 osób bez problemu się zmieściło i nie było chwili ścisku.
Był środek nocy, ale też i dzięki specyfice lotniska, na całej trasie towarzyszyło nam oświetlenie wyznaczające pas, a do tego rozpalone race. Wow, było super!
Trasa też była bardzo prosta, właściwie kilka zakrętów, ale takich naprawdę szerokich.
Minusem były godziny otwarcia biura zawodów, bo do 19:00, czyli 5 godzin przed startem biegu. Dla osób przyjeżdżających z innych miast w Polsce, w tym dla mnie, nie było to zbyt wygodne rozwiązanie, ale rozumiem, że takie mogłyby być wymogi ze strony portu lotniczego. I tak praktycznie dwa dni zajął mi dojazd, start w tym dwudziestokilkominutowym biegu i powrót do domu.
Pierwszy raz od dawna nie spojrzałem na zegarek, gdy ten dawał mi znać z jakim czasem pokonuję kolejny kilometr - w tym biegu nie chodziło o bicie rekordów, ale o dobrą zabawę!
Wyniki: TUTAJ
W każdym razie jestem już zapisany na kolejny bieg po pasie startowym, już niedługo w Mińsku Mazowieckim. Czekam na więcej tego typu imprez, w szczególności na Mazowszu. Jest Modlin i Radom, bo obstawiam, że Okęcie ma zbyt duże obłożenie ruchu.
Michał Sułkowski, Ambasador Festiwalu Biegów