Jeden z najciekawszych biegowych zakładów znalazł w końcu swój finał.
Na początku roku brytyjski długodystansowiec Colin McCourt, który wydatnie zapuścił się na sportowej emeryturze, założył się ze znajomymi biegaczami, że odzyska formę i złamie 16 minut w biegu ulicznym na 5 km. Stawką było 1700 funtów (wg. aktualnego przelicznika ok. 8 tys. zł) i 17 tatuaży, z imionami kolegów, które biegacz miał sobie wytatuować w przypadku niepowodzenia misji.
McCourt relacjonował swoje przygotowania do biegu na instagramie oraz na blogu w magazynie Athletics Weekly. Sukcesywnie tracił wagę (94 kg w dniu zakładu) i odbudowywał formę. Droga do celu nie była usłana różami - m.in. z powodu orkanu Grzegorz nie wystartował w jednym z zaplanowanych biegów.
Choć do swoich rekordowych wyników się nie zbliżył (życiówka na 1500m - 3:37.06), podołał zadaniu. W minionym tygodniu pobiegł w Burnley w czasie 15:38, plasując się przy tym na podium (wygrał John Ashcroft z wynikiem 14:27). - Szczęśliwy chłopiec, udało się. Wciąż nie mogę w to uwierzyć - skomentował Colin McCourt.
Jak pisze, w ciągu ośmiu miesięcy wytężonej pracy był w stanie przyspieszyć o blisko 8 i pół minuty. Kluczowe były treningowa rutyna, biegi tempowe, a przede wszystkim wiara w to, co się robi.
Co dalej? Swoją biegową przyszłość McCourt wiąże z charytatywnością, a kolejne cele sportowe pozostawia w rękach... internautów.
red.