Trenowali do Runmageddonu. Nie udało się za pierwszym razem, poszło za dziesiątym [ZDJĘCIA]

 

Trenowali do Runmageddonu. Nie udało się za pierwszym razem, poszło za dziesiątym [ZDJĘCIA]


Opublikowane w sob., 29/03/2014 - 18:34

Uczestnicy treningu zorganizowanego przez Boot Camp Polska na Torze Służewieckim mieli dziś okazję do sprawdzenia swoich organizmów przed Runmageddonem - biegową przeprawówką, która odbędzie się w tym samym miejscu już 13 kwietnia. Dla organizatorów imprezy trening był zaś okazją do przetestowania przeszkód, które znajdziemy na trasie biegu.

Przed godziną 11:00 w okolicach wejścia na trybuny Toru Służewieckiego zaczęli zbierać się pierwsi uczestnicy zajęć. Kim są ludzie którym znudziło się zwykłe nabijanie kilometrów i chcą być jak Chuck Norris w „Zaginionym w Akcji” czy  Demi Moore w „G.I Jane”? Na pierwszy rzut oka niczym się nie różnili się od innych osób spotykanych na imprezach biegowych, choć inaczej pojmowali termin „ściany”.

Ale to nie wszystko. – Psychika w tym biegu wkracza do gry już na samym początku. Już sama decyzja o starcie nie jest taka oczywista. Ten bieg nie jest standardowy. Wymaga od nas pokonywania barier, przełamywania się – tłumaczyła Magdalena Jaskółka, trenerka z Boot Camp Polska. – Tu trzeba być człowiekiem, który poszukuje wyzwań. Jeśli nie uda się zdobyć przeszkody pięć razy, to trzeba spróbować po raz szósty, a może nawet i dziesiąty. Liczy się konsekwencja – podkreśliła.

Jak wyglądały same zajęcia?

Od razu spore wrażenie na uczestnikach treningu zrobiła największa największa przeszkoda ustawiona na torze. Ktoś spontanicznie nazwał je „domkiem z kart”, ktoś inny „góralską chatą”. Oficjalnie ta przeszkoda nosi nazwę „deptanie szałasu”. Z daleka każdy opracowywał plan jak pokonać przeszkodę.

Zanim jednak zawodnicy ruszyli na tor, nastąpiła krótka odprawa ze strony trenerki. – Nasz trening zgromadził 35 uczestników. Miejmy nadzieję, że zajęcia chociaż w części pomogą nam przygotować się do Runmageddonu. Ćwiczyć będziemy na 6 z ponad 30 przeszkód. Organizator nie zdradził wszystkich niespodzianek – referowała Magdalena Jaskółka.

Po krótkiej, ale wymagającej rozgrzewce, w której nie brakowało przebieżek, pompek i wyskoków oraz pajacyków, rekruci Boot Campu ruszyli na pierwszą przeszkodę. Przypominała ona równo przystrzyżony żywopłot, jak w angielskich ogrodach. Przed wykonaniem skoku koniecznie trzeba było się podczołgać się do przeszkody - domniemamy, że tu staną druty kolczaste, pod którymi trzeba będzie się przeczołgać. Pierwszych 17-18 osób, które jako pierwsze dały susa, zostało włączone do grupy zaawansowanej i ruszyło zmagać się ze ścianą. Ci, którym już pierwsza przeszkoda sprawiła problemy, mieli okazję, by przećwiczyć technikę jej pokonywania.

Między przeszkodami zawodnicy oczywiście nie poruszali się spacerkiem, zwiedzając Tor Wyścigowy. Trenerzy wymyślali dla nich ciekawe wyzwania. Czasem był to zwykły bieg, a czasami dobieranie w pary i spacer do kolejnej przeszkody.

Dużo uśmiechu i zabawy dały równoważnie. - Podczas zawodów, kiedy tempo będzie szybsze i tłok na równoważniach większy, nie będzie już tak spokojnie – komentowano. Wszyscy jednak wypatrywali głównej atrakcji czyli - „szałasu”.

Po podejściu bliżej okazało się, że podbieg jest tu naprawdę stromy. Podczas zawodów uczestnikom pomagać będą tu łańcuchy. Tym razem trzeba było obejść się bez nich. Najpierw szturm na przeszkodę przepuściła grupa zaawansowana. I zdobyła ją już za pierwszym podejściem. Kolejni trenujący radzili sobie rożnie. Część osuwała się w dół choć była już w połowie drogi, inni próbowali dłuższych rozbiegów lub krótszych. Wszyscy jednak zaliczyli tę przeszkodę i pobiegli dalej na ostatnią dziś atrakcję - pajęczynę z opon. Ta była już tylko zabawą.

Grupa mniej doświadczona do tej próby podeszła jednak sceptycznie. Początkowe myśli i obawy, że nikomu nie uda się pokonać tej przeszkody, szybko ustąpiły gdy pierwszy z biegaczy wdrapał się na szczyt, za co dostał zresztą gromkie brawa. Co cieakwe, również panie szybko znalazły patent na przeszkodę - trzymając się blisko lewej krawędzi z lekkością wspinały się na górę.

Zadowoleniu z przełamania strachu przed wysokością i słabością nie było końca. Drugie podejście do przeszkody. To jakby kilka razy pobić rekord życiowy na tej samej imprezie.

Na koniec jeszcze opony i można było pobiec w stronę grupy zaawansowanej.

Trening był sprawdzianem dla zainstalowanych już przeszkód. Jeden z organizatorów imprezy cichutko, ale uważnie śledził, jak ściany i inne rzeczy zachowują się w warunkach bojowych. Okazało się, że jest kilka rzeczy do poprawy.

Kolejne zajęcia przygotowawcze na trasie Runmageddonu zaplanowano na 5 kwietnia. Premierowa edycja imprezy odbędzie się nieco ponad tydzień później. Trwają zapisy. Szczegóły znajdziecie na stronie: http://www.runmageddon.pl

RZ

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce