Niczym kapitan "Czarnej perły", Wojciech Kopeć podróżuje po Karaibach i podbija kolejne wyspy. W niedziele wygrał maraton na Curacao, przy okazji ustanawiając rekord trasy!
Curacao to mała wyspa należąca do Królestwa Niderlandów, położona na Oceanie Atlantyckim. Oddalona jest od Warszawy o ponad 13 godzin lotu. Niektórzy mogą ją kojarzyć dzięki pewnym niebieskim likierom.
Trasa piątej edycji maratonu i towarzyszącego półmaratonu prowadziła nabrzeżem. Uczestnicy po drodze mijali m.in. słynny most pontonowy Królowej Emmy. Jest to jedna z atrakcji stolicy kraju - Willemstad, nazywanego „Małym Amsterdamem”. Dodajmy, że start maratonu zaplanowany był na godzinę... 3:30 rano. Prawdopodobnie ma to związek z temperaturą, sięgającą w tym okresie ponad 30 stopni.
Biegowy obieżyświat Wojciech Kopeć wygrał na Curacao uzyskując czas 2:43:48. Na półmetku zameldował się międzyczasem 1:18:11. Polak nie miał rywali i stoczył samotną walkę z czasem i ciemnościami.
Drugi na mecie Brytyjczyk Daniel Poulton, uzyskał rezultat 2:59:02. Jako trzecia metę minęła Holenderka Esme Moricke z rezultatem 3:01:57, która wygrała rywalizację kobiet.
W biegu towarzyszącym na 5 km wśród pań najlepsza była Joanna Rybacka, prywatnie partnerka życiowa Wojtka Kopcia. Biegaczka uzyskała czas 22:12 i wyprzedziło ją tylko pięciu mężczyzn. Wygrał Rashid Rosalina z wynikiem 18:51.
Przypomnijmy, że siedem dni temu maratończyk z Olsztynka zajął trzecie miejsce z Maratonie Hawana, z wynikiem 2:39:28. Jego, a raczej ich, wakacyjne wojaże po Karaibach potrwają jeszcze do połowy grudnia. Czy podczas wakacji znajdą czas na trochę lenistwa?
RZ