Iwona Lewandowska przed Biegnij Warszawo: „Fajnie byłoby wygrać po raz czwarty”
Opublikowane w śr., 02/10/2013 - 08:57
Iwona Lewandowska, jedna z najlepszych polskich biegaczek średnio i długodystansowych już trzy razy z rzędu zwyciężała w „Biegnij Warszawo”. Czy w tym roku wygra po raz czwarty? Przekonamy się już w najbliższą niedzielę.
W ubiegłym roku Lewandowska osiągnęła w Warszawie bardzo dobry czas 32:56, ustanawiając tym samym swój rekord życiowy na 10 km. W tym roku zawodniczka miała trochę problemów zdrowotnych, które wyeliminowały ją m.in. ze startu podczas Mistrzostw Świata w Moskwie. Na kilkadziesiąt godzin przed startem najliczniejszego biegu w stolicy zapytaliśmy ją, czy odzyskała już pełnię formy.
Czuje Pani, to że oczy kibiców „Biegnij Warszawo” i tym razem będą zwrócone na Panią? Wygra Pani po raz czwarty?
(śmiech) Nie myślę o tym w kategoriach, ile razy wygrałam, muszę wygrać jeszcze raz, bo ktoś będzie na mnie patrzył. Choć jest mały stres, bo fajnie byłoby wygrać po raz czwarty. Jednak zdaję sobie sprawę, że operacja i to jak długo dochodziłam do dyspozycji, może sprawić, że nie będę w takiej formie jak rok temu. Na szczęście udało mi się teraz bardzo dobrze potrenować w Szklarskiej Porębie.
Jestem więc pełna nadziei, że bieg mi wyjdzie dobrze. Czy wygram, czy nie, to się okaże, bo nie wiem jeszcze, kto będzie startował. Nie można też zakładać z góry wyniku, bo wszystko rozstrzygnie się podczas biegu.
W zeszłym roku zawiesiła Pani sobie bardzo wysoko poprzeczkę. Czy teraz jest Pani wstanie zbliżyć się do rezultatu 32:56?
Tak naprawdę już w zeszłym roku przed „Biegnij Warszawo” zaczęły się moje kłopoty z kolanem. Wtedy nie wiedziałam, czy wystartuję, bo na dwa dni przed zawodami łapały mnie takie „paraliże” całej prawej nogi. Nikt nie wiedział, że to z powodu kolana. Były sugestie, że to rwa kulszowa. Wtedy bieg zaczęłam bardzo spokojnie i w drugiej części dystansu miałam siłę, żeby przyspieszyć.
Mój wynik 32:56 jest bardzo dobry, bo trasa nie należy do najłatwiejszych. Podbieg około 4. kilometra jest długi i bardzo wymagający. Trzeba biec rozsądnie, bo jeśli człowiek się „podpali”, to ten wysiłek może go wiele kosztować na końcu.
Tego podbiegu na Belwederskiej już nie będzie…
To akurat nie jest pocieszająca wiadomość (śmiech). Znam bardzo dobrze tamte okolice i zamiast Belwederskiej trasa została skierowana ulicą Spacerową, która ma tak samo porządny podbieg. Nawet nie wiem, czy nie będzie w tym roku trudniej, bo w poprzednich edycjach trasa miała mniej zakrętów i była bardziej płynna. Tak przynajmniej uważam. Teraz będzie więcej „zawijasów” i to może wpłynąć na wynik.
Wróćmy do Pani przygotowań…
W tym roku treningi wychodziły mi rewelacyjnie. Nawet nie wiem, czy nie lepiej niż w zeszłym roku. Myślę, że jestem w stanie pobiec w okolicy ubiegłorocznego wyniku. Czasami jednak trzeba poczekać na przełożenie efektów z treningów na zawody. Być może jestem przygotowana na szybkie bieganie, ale może zabraknąć mi „obiegania”, czyli startów.
Informacje o swoich przygotowaniach publikuje pani w Internecie w portalu społecznościowym. Gra Pani w otwarte karty z rywalkami?
Nie obawiam się tego. Na takim poziomie liczą się niuanse. Taki trening jak mój może zrobić dużo osób, ale niekoniecznie musi się to przełożyć na zawody. Powiedzenie, że ktoś zrobił 14 km biegu ciągłego, nie ma przełożenia na cały cykl treningowy. Ważne jest to, co dana osoba zrobiła przed ćwiczeniami. Co zrobiła dzień, a nawet dwa dni wcześniej. Co robiła po treningu. Zresztą rywalki trenują na tym samym poziomie. Nie mam się czego bać. Gdy stoimy na starcie, wszyscy jesteśmy równi. Nie ważne, czy ktoś zrobił 14 km biegu ciągłego czy 10. Liczy się to, w jakim czasie ukończy zawody.
Biegnij Warszawo to nie tylko zmagania o zwycięstwo, ale także sama przyjemność z uczestnictwa dla tysięcy osób. Jak Pani ocenia tę imprezę?
Myślę, że ten bieg jest idealny dla osób, które pierwszy raz chcą wystartować w profesjonalnych zawodach. Jestem przekonana w 99 procentach, że jak ktoś tu pobiegnie, to zarazi się bieganiem i przyjdzie na kolejną imprezę.
Dziękuję bardzo za rozmowę i życzę powodzenia.
Dziękuję bardzo.
Rozmawiał Robert Zakrzewski