Maraton w Phenianie czy na Bajkale bliżej niż Ci się wydaje
Opublikowane w pt., 21/11/2014 - 15:36
– Start w Maratonie na Antarktydzie to koszt 60 tys. zł, ale np. wyjazd do Jerozolimy robię poniżej kosztów. Dlaczego? Jak każdy biegacz mam potrzebę zarażania innych swoją pasją.
Marek Śliwka to postać niezwykła. Zapalony biegacz, globtroter, a zawodowo właściciel biura podróży Logos Travel. W zeszłym roku włączył do swojego katalogu specjalną ofertę dla amatorów aktywnego spędzania czasu.
Projekt „Biegaj i zwiedzaj" to propozycja dla tych, co kochają przygody, mają dobrą formę i nie boją się wyzwań. To propozycja dla tych, co mają marzenia, by wystartować w zamkniętej na świat Korei Północnej, pobiec po zamarzniętym Bajkale, czy ukończyć zawody w Kenii, gdzie podczas imprezy należy uważać nie tylko na rywali, zmęczenie, czy wysoką temperaturę, ale również na żyjące na wolności lwy.
„Biegaj i zwiedzaj" daje także szansę, by zdobyć prestiżową „Koronę Maratonów”. Niestety to wszystko kosztuje. – Zdaję sobie sprawę, że nasza oferta jest poza zasięgiem większości biegaczy – mówi Śliwka. – Ale wyjazd na Bajkał czy do Izraela jest w miarę dostępny. Tym bardziej, że moja oferta na te biegi jest na pewno tańsza niż gdyby wybrać się na nie w sposób niezorganizowany.
Z Markiem Śliwką rozmawiał Maciej Gelberg.
Mija rok od kiedy w ofercie Logos Travel pojawiła propozycja dla biegaczy. Z jakim spotkała się zainteresowaniem? Ilu macie klientów?
Ciągle jesteśmy na początku drogi. Zorganizowaliśmy wyjazd do Etiopii, Jerozolimy, na Bajkał. Wzięło w nich udział kilkanaście osób. Liczymy, że w tym roku będzie jeszcze lepiej. Mamy nową, bardzo ciekawą ofertę.
Chodzi o wyjazd do Korei Północnej?
Tak. To jedyna i niepowtarzalna okazja, by wystartować w maratonie w ostatnim bastionie komunizmu. Na te zawody nie ma szans dostać się w indywidualny sposób. Każdego chętnego ambasada koreańska skieruje bezpośrednio do nas.