Maraton w Paryżu - wrażenia ze startu
Opublikowane w pon., 15/04/2013 - 12:01
Moja wygrana wycieczka na start w maratonie w Paryżu była bardzo miłym prezentem. Paryż Maraton to jeden z największych maratonów w Europie, 7 kwietnia 2013 roku odbyła się jego 37 edycja w której miałem przyjemność brać udział.
Ale po kolei: najpierw etap nudny pociągiem do Warszawy (przez Wrocław), gdzie na lotnisku spotkaliśmy się z Anią Palacz, która również wygrała wyjazd do Paryża. Następnie pierwsza emocjonująca dla mnie część wyjazdu ? pierwszy lot samolotem w życiu. Bilety na przelot ?LOTEM? pomysł rewelacyjny, obsługa super. Następnie etap drugi dotarcie do hostelu w Paryżu co wspólnymi siłami wraz z koleżanką odbyło się prawie bezproblemowo. Rano wyjazd na Expo i odbieranie numeru. Wszystko odbywa się po prostu rewelacyjnie i mimo udziału w maratonie prawie 50 000 osób bez kolejek i zbędnego tracenia czasu. Na targach można było kupić sprzęt sportowy (również z logo Maratonu) oraz zapoznać się z ofertą startów w biegach na różnych dystansach od Kenii do Kanady poprzez większość liczących się maratonów w Europie. Niestety polskiego przedstawiciela maratonu nie udało mi się odszukać.
Później metrem do centrum aby choć trochę pooglądać paryskie zabytki. Z uwagi na braki czasowe baaardzo skrócone. Wieża Eiffla ? kolejka na wjazd lub wejście ok. 3 godziny, więc dalej Luwr kolejka podobnie długa, Katedra Notre-Dame również kolejka, którą szczęśliwie omijam.
Następnego dnia wcześnie rano pobudka i podróż metrem (95 procent jadących to biegacze) na start. Szybka decyzja aby pobiec ?na krótko? tzn. krótkie spodenki i koszulka co okazuje się bardzo dobrym pomysłem. Start maratonu o godzinie 8.45, ja startowałem ze strefy na 3.30 i na start właściwy doszedłem po 14 minutach. Trasa rewelacyjna praktycznie całkowicie płaska i poprowadzona w niedalekiej odległości od paryskich zabytków, więc biegnę i podziwiam. W strefach bufetów do wyboru: woda, banany, pomarańcze rodzynki i cukier w kostkach. I praktycznie wszędzie dopingujący kibice oraz zespoły taneczne i muzyczne. Usłyszeć allez Piotr z wymawianym francuskim ?r? po prostu bezcenne. Na trasie spotkałem również dodatkowe bufety: starsze panie oferujące ciasto domowej roboty (to w lasku bulońskim po prostu rewelacyjne) oraz panowie zachęcający na kieliszek wina (niestety nie skorzystałem). Po 25 kilometrze biegu wyszły zaległości treningowe i drobna kontuzja ? pechowo stanąłem na butelkę. Jednak z uśmiechem na ustach przekraczam linię mety, odbieram medal, koszulkę rzeczy z depozytu i droga na lotnisko, a później lot do Warszawy i pociąg do domu.
I kilka ?złotych myśli?.
Obsługa biegaczy mimo ich natłoku wszędzie odbywa się bardzo sprawnie. Nie widać korków na ulicach i nie było żadnych bluzgających kibiców że ?kto to wymyślił to bieganie w mieście? jak w polskich centrach miast. Metro paryskie po prostu rewelacja, zwłaszcza gdy porównać z metrem warszawskim, gdzie podczas budowy walą się kamienice. W Paryżu było kilka stacji gdzie tunele metra są ułożone piętrowo i dalej stoją wszystkie kamienice i zabytki.
Na koniec wielkie podziękowania dla Ani Palacz za wspólne rozgryzanie planu Paryża i metra.
Piotr Matusik