250 km Legends Trails: „(...) przejdź do legendy”

Z czym wam się kojarzą Ardeny? Ktoś w miarę obyty z geografią Starego Kontynentu powie - taki pagórkowaty region w Belgii - i niewiele ponad to. Ktoś wspomni ciężkie walki podczas obu wojen światowych. Czasem odwiedzają je nasi wspinacze skałkowi, a także zbieracze szczytów do Korony Europy, gdyż najwyższy punkt kraju czekolady i klasztornego piwa leży na ich skraju. Od przyszłego roku obszar ten pojawi się na mapie europejskiego ultrabiegania - a może nawet przejdzie do legendy. Na pewno przejdą do niej ci, którzy ukończą nowe 250-kilometrowe wyzwanie Legends Trails. „Go the distance, be a Legend” - głosi hasło biegu.

„This is ultra at its toughest” - jest również powiedziane na internetowej stronie zawodów. Start nastąpi 4 marca 2016, limit czasu wynosi 60 godzin. Lista zawodników, włącznie z listą oczekujących, jest już wypełniona. W Ardenach nie ma dużych gór, więc suma przewyższeń wynosi „skromne” 7000 metrów. Czy to mało? Oddajmy głos jednemu z organizatorów. Ale najpierw ich krótko przedstawmy.

Stef Schuermans przez kilka lat mieszkał w Polsce i niektórzy czytelnicy naszego portalu mogą go pamiętać z charytatywnego Biegu dla Leo. Ukończył kilka naszych ultramaratonów: BUT, Zamieć, Kierat, Harpagana. Gdy miał 14 lat, należał do niego rekord Belgii juniorów młodszych w półmaratonie (1:21:40), a 5000 m na bieżni pokonał w 16:20. Ponadto dobrze się wspina - w 2012 razem z nim dokonaliśmy prawdopodobnie pierwszego wejścia na Maja Preht w Albanii. Jego przyjaciel Tim de Vriendt również ma przeszłość lekkoatletyczną - w wieku 15 lat był mistrzem Belgii juniorów młodszych w skoku w dal (7.49) i siedmioboju. Teraz bierze udział w ultramaratonach.

Stef, czy Legends Trails to Twój oryginalny pomysł, czy może czerpałeś inspirację z jakichś istniejących biegów?

Stef Schuermans: Pomysł nigdy nie pochodzi znikąd. Myślę, że obaj z Timem na czymś musieliśmy się wzorować. Obaj jesteśmy gorącymi zwolennikami idei brytyjskiego wyścigu Spine Race, a kiedy mieszkałem w Polsce, bardzo spodobał mi się styl ścigania bez wsparcia w ostatnim BUT260. Najwyżej cenimy zawody, w których kluczowe są umiejętności czytania mapy, planowania snu i żywienia, a także odpowiednie podejście mentalne. To wszystko czyni z napierania na nich prawdziwie górską wyprawę.

To pierwszy bieg, który organizujecie. Dlaczego nie wybraliście czegoś prostszego i porwaliście się na tak ogromne i skomplikowane wyzwanie?

W Belgii mamy wiele przełajowych i terenowych biegów na dystansach od 5 do 100 km. W całym Beneluksie nie było natomiast do tej pory niczego dłuższego i w dodatku w formule bez wsparcia. Sami byśmy chcieli w czymś takim wziąć udział, ale w naszych okolicach czegoś takiego dotąd brakowało.

Jak chcecie zapewnić bezpieczeństwo?

Zaprosiliśmy Stu Westfielda, koordynatora bezpieczeństwa słynnego angielskiego ultramaratonu Spine Race (431 km zimą!). Specjalnie przyjedzie z Wielkiej Brytanii do Belgii żeby nam pomóc. Spine ma dużo bardziej skomplikowane zabezpieczenie, niż Legends Trails. Dzięki jego doświadczeniu i wyposażeniu każdego zawodnika w nadajnik GPS ograniczymy ryzyko do minimum, chociaż wiadomo, że w 100% nigdy się nie da...

Jaka część trasy będzie prowadzić szlakami, poza szlakiem, asfaltem?

90-92% będzie po nawierzchni nieutwardzonej. To dużo. Np. Bieg Granią Tatr miał 4 km początku i 2 km końcówki po asfalcie, co daje podobną proporcję, tylko tam było więcej prawdziwie wąskich ścieżek, trudnych do znalezienia w Belgii.

Co z bufetami, przepakami, oznakowaniem trasy?

Planujemy cztery bazy co 50 km i wędrujący przepak - jeden worek na zawodnika, podążający za nim. To nie oznacza, że dostaniesz jedzenie, dach nad głową i łóżko. Wszystko co dostarczymy, to woda i twój worek, który sam spakujesz przed zawodami.

Około 70 km trasy będzie prowadzić po międzynarodowych znakach (coś jak niektóre polskie czerwone szlaki), a pozostałe 180 km będzie całkowicie nieoznakowane. Uczestnicy będą musieli polegać na mapach lub GPSach.

Jakiej pogody można się spodziewać w Ardenach o tej porze roku?

Temperatura między -5 i +10oC. Deszcz lub śnieg prawdopodobne. Wiatr ok. 40 km/h. Po prostu morski klimat. Uczestnicy muszą się przygotować na najgorsze. 60 godzin w deszczu w 2 stopniach jest gorsze, niż -15oC w niskiej wilgotności, jak to bywa podczas polskiej zimy.

Dlaczego tak długi dystans i nieprzyjazna pora roku? Takie zawody na samym początku sezonu mogą człowieka wyłączyć z gry na długo?

Długi dystans i ta pora roku, ponieważ chcemy zrobić długi, zimowy bieg. Latem kalendarz i tak jest dosyć wypełniony. W marcu pogoda w Belgii jest zwykle najsurowsza, chociaż tego nie da się do końca przewidzieć.

Dlaczego tak wcześnie w sezonie?

Można na to również patrzeć jako na zakończenie sezonu. Zróbmy np. Zamieć i Legends Trails i mamy dwa świetne zimowe biegi jeden po drugim... Załatwić się na resztę sezonu można też na krótszych biegach. Myślę, że na 250 km trzeba znać swoje granice, a także wyznaczyć to sobie jako główny start sezonu. U nas po prostu główny start jest na początku.

Czy kwalifikacja na podstawie zaliczenia jednego 100-kilometrowego biegu nie jest zbyt łagodna?

Wszystko zależy od nastawienia psychicznego. Myślimy, że ludzie z ukończoną setką mają szanse to zrobić, to dlaczego im je odbierać? Dzięki nadajnikom i zabezpieczeniu trasy będziemy mieć na nich oko. Poza tym setka to najdłuższy dotąd dystans rozgrywany w Belgii. Nie chcieliśmy zmuszać zawodników do zdobywania kwalifikacji za granicą.

Czemu ograniczyliście liczbę uczestników do 50?

Po prostu żeby wszystko łatwiej ogarnąć na początek. Z setką, dwiema, czy więcej zawodników byłoby trudno. Może za rok, jak zdobędziemy doświadczenie, podniesiemy limit. Jak wspomniałeś wcześniej, to nasze pierwsze zawody, nauczmy się czegoś najpierw a potem zobaczymy...

Patrząc na nazwiska i doświadczenie zawodników, czego się po nich spodziewacie? Jakie mają szanse i ile z nich ukończy?

Aktualnie obstawiamy jakieś 20%, ale mamy nadzieję na więcej. Ci, którzy nie ukończą, mimo to zdobędą ogromne doświadczenie i wspaniale spędzą czas w Ardenach. Poza tym pod koniec listopada urządzamy obóz treningowy na miejscu zawodów. Oprócz zajęć praktycznych odbędą się prezentacje doświadczonego lekarza, specjalisty od nawigacji, a także ultrabiegacza, który ukończył PTL i Tor des Geants. Tym, którzy nie zaliczyli jeszcze biegu kwalifikacyjnego, obóz da szansę wystartowania w Legends Trails.

Na pewno zrobiliście wszystko, by uniknąć przypadkowych ludzi i na trasę trafią sami twardziele, którzy z niejednego pieca jedli chleb. Co byście im jednak poradzili przed startem?

Zaplanujcie nawigację, spanie, jedzenie, trening i wszystko, co się da. Przygotujcie się odpowiednio, żebyśmy nie musieli życzyć wam szczęścia. Wtedy nie będziecie go potrzebować, a my zamiast tego będziemy wam mogli życzyć dobrej zabawy!

* * * 

Zapowiada się zabawa typu drugiego, a może nawet trzeciego. Niewykluczone, że nasza redakcja się wybierze...

Kamil Weimberg

fot. Stef Schuermans