Prawie 10 000 tys. biegaczy ukończyło w niedzielę 35. Frankfurt Marathon. Wśród nich było 130 Polaków, ale w walce o zwycięstwo liczyli się przede wszystkim Kenijczycy, a zwłaszcza trio Korir, Kosgey, Kotut.
Początkowo trudno było wyłonić lidera. Długo nie było chętnego na objęcie prowadzenia. Mark Korir zrobił to jednak po przekroczeniu 35 kilometra i utrzymał prowadzenie aż do końca, przekraczając linię mety z czasem 02:06:48. Zwycięzca z Paryża z 2015 r. nie poprawił w tym biegu ani rekordu trasy ani swojego własnego. Drugim zawodnikiem niemieckiego maratonu rozgrywanego po płaskiej trasie i w korzystnych warunkach pogodowych był Martin Kosgey (02:07:22), który o 5 sekund wyprzedził trzeciego z kolei Kenijczyka, aktualnego zwycięzcę z Paryża Cybriana Kotuta.
Najwyżej sklasyfikowanym Polakiem był Tomasz Sommer z Sulechowskiej Grupy Biegowej, który z czasem 02:33:52 zakończył rywalizację na 104 miejscu.
Wśród pań również dominowały Afrykanki, aczkolwiek druga na mecie Fate Tola, reprezentowała Niemcy. Był to jej pierwszy maraton w niemieckich barwach i swoim wynikiem 02:25:42 od razu wskoczyła na 4 miejsce najszybszych niemieckich maratonek, a przy okazji zrobiła minimum pod przyszłoroczne mistrzostwa świata w Londynie. Wcześniej startowała m.in. także we Frankfurcie jako Etiopka. W tym roku we Frankfurcie przegrała ze swoją byłą rodaczką Mamitu Daską Molisą (02:25:27). Trzecie miejsce należało do Kenijki Sarah Jebet (02:27:07).
Najwyżej sklasyfikowaną Polką, z czasem 02:58:58 została Monika Kaczmarek, która zajęła 62 miejsce.
IB
fot. Mainova Frankfurt Marathon