Dmytro i Olesia Didowodiukowie, małżeństwo z Równego na Ukrainie, bezapelacyjnie triumfowali w rozegranej po raz czwarty Babickiej Dziesiątce w podwarszawskiej miejscowości Stare Babice. Ich sukces, a szczególnie Dmytra, który – jak określili rywale – „biegł w całkiem innej lidze”, nawet przez chwilę nie budził wątpliwości. Mimo słońca, dość wysokiej temperatury i silnego wiatru wiejącego w twarz po nawrotce na 4 kilometrze, 32-letni biegacz zza wschodniej granicy ustanowił rekord trasy (31:25), a drugiego na mecie Sergiusza Sobczyka z Izabelina wyprzedził o ponad 2 minuty (33:38)!
– Wiedziałem, że on biega bardzo dobrze i nie liczyłem, że będę w stanie się za nim utrzymać – przyznał Sergiusz Sobczyk. – Spodziewałem się więc „teatru jednego aktora” i biegu w okolicach 31 minut. To, że swobodnie zwiększał nad nami przewagę, było raczej kontrolowane – mówił ze śmiechem.
Znacznie ciekawsza była walka o drugą pozycję. Jeszcze na półmetku wiceliderem był Tomasz Mikulski, potem jednak 23-letni zawodnik klubu UKS Filipides Teresin osłabł i ostatecznie przegrał z Sobczykiem o pół minuty (34:07). Był jednak i tak zadowolony z występu.
– W tamtym roku leczyłem anemię i ten sezon jest dla mnie delikatnym powrotem do biegania – wyjaśnił. – Trochę za szybko zacząłem, ale cieszę się, bo na mecie zrobiłem bardzo dobry wynik, więc… powoli do przodu. A wiatr to przeszkadza przeważnie wtedy, gdy nie ma się formy – dodał z uśmiechem. – Początek sezonu mam udany – podsumował wicemistrz zimowego cyklu Wesołe Biegi Górskie.
Najlepszej w biegu kobiet Olesi Didowodiuk do rekordu trasy Anny Szyszki (35:06) z pierwszej Dziesiątki Babickiej w 2016 roku zabrakło bardzo dużo, prawie 3 minut. Czas 37:49 to najsłabszy wynik zwyciężczyni w historii biegu. Ale i tak Ukrainka z Równego wygrała wyraźnie, finiszowała prawie minutę przed Wiolettą Marczuk (38:44).
– Nie miałam szans, rywalka była daleko z przodu – przyznała Wioletta Marczuk, zawodniczka urodzona za Uralem, potem długo mieszkająca na Białorusi, ale od blisko dekady żyjąca w naszym kraju. Żona świetnego biegacza Ilji Marczuka ma od 3 lat polskie obywatelstwo.
– Myślałam, że będzie więcej mocnych rywalek i nie będę biegła sama, ale niestety, przez prawie cały dystans musiałam samotnie walczyć z wiatrem. Na początku wprawdzie biegłam z chłopakami, ale potem zostałam sama. Starałam się dogonić grupę przede mną, ale panowie byli za mocni. Liczyłam na troszkę lepszy czas, chociaż… i tak zrobiłam „życiówkę”. Ale ja rzadko biegam na ulicy – zastrzegła Wioletta Marczuk.
– Zdecydowanie wolę góry, za tydzień startuję w Sztafecie Górskiej w Kudowie-Zdroju, a pod koniec kwietnia w Szczawnicy. Biegniemy z Ilją w Wielkiej Prehybie, ale na mistrzostwa Polski nie mamy klubowej licencji, nie wiem, czy zdążymy coś wykombinować – mówi druga na mecie w Starych Babicach Wioletta Marczuk, której głównym celem w tym sezonie jest 145-kilometrowy TDS podczas festiwalu UTMB w Chamonix w końcu sierpnia. Ilja tym razem nie pobiegł, kibicował żonie razem z małym synkiem. – Startujemy najczęściej na zmianę, bo Leonardo musi mieć opiekę, dziadkowie są przecież na Białorusi – wyjaśnili rodzice.
Trzecia w rywalizacji kobiet w Dziesiątce Babickiej była znana ultramaratonka Aleksandra Niwińska z Błonia, jednocześnie najszybsza (obok Sergiusza Sobczyka) w klasyfikacji mieszkańców Powiatu Warszawskiego Zachodniego, na terenie którego leżą Stare Babice.
Organizatorzy biegu uhonorowali także najlepszych biegaczy z gminy Stare Babice. Stanowili jedną piątą całej stawki (146 zawodników na 722 startujących) i nie brak było wśród nich bardzo szybkich: Grzegorz Wartałowicz z Klaudyna (20 miejsce open) pokonał dystans w 36:12, a Magdalena Bubeła z miejscowości Blizne Jasińskiego (6 wśród kobiet) w czasie 41:54.
– Trzeci raz startowałam w Dziesiątce Babickiej (w pierwszym roku nie zdążyłam się zapisać) i… trzeci raz wygrałam klasyfikację mieszkanek gminy – stwierdziła ze śmiechem Magdalena, najlepsza również w kategorii K40. – Bardzo lubię ten bieg, nie tylko dlatego, że wygrywam, ale też za profesjonalną organizację i świetny klimat, ciepłą atmosferę. Wszyscy się angażują, jest sporo kibiców. Bieg jest też dość wymagający, bo tu zawsze wieje, chociaż i tak zrobiłam dziś "życiówkę" – skomentowała ze śmiechem. – Z roku na rok rośnie frekwencja, więc konkurencja też jest coraz większa, ale za rok znów, oczywiście, wystartuję – zapewniła najszybsza mieszkanka gminy.
722 biegaczy na mecie (w tym 223 kobiety) to rekord frekwencji Dziesiątki Babickiej. Nic dziwnego, że w podwarszawskiej miejscowości chce startować – mimo stale tu obecnego wiatru – coraz więcej osób: przyciągają ich organizacja bez zarzutu, gorąca atmosfera, liczne nagrody, zaangażowani i pomocni wolontariusze, sprawnie i szybko po biegu przeprowadzona dekoracja, smaczny posiłek i atrakcyjne „miasteczko” z urozmaiconą gastronomią, co podkreślają uczestnicy w komentarzach na profilu biegu.
Za rok na początku kwietnia – mały jubileusz. Bieg w Starych Babicach odbędzie się po raz piąty.
Piotr Falkowski
zdj. autor, Barbara Skowrońska, datasport.pl