Praca nagrodzona w konkursie "Mój Bieg. Mój Festiwal 2014"
Chciałabym opowiedzieć wam moją życiową przygodę z Festiwalem Biegowym, który był bardzo ciekawy, śmieszny i całkiem przyjemny.
Nadszedł ten długo oczekiwany biegowy weekend! Weekend znany wszystkim biegaczom z całej Polski. Te trzy dni w tym roku skupiły w Krynicy aż 7000 biegaczy, którzy startowali na różnych dystansach. Ja też miałam szczęście tam być. Nie mogłam się już doczekać, kiedy pojadę na tą wspaniałą imprezę, ponieważ chciałam powtórzyć sukces z tamtego roku, jakim było zajęcie trzeciego miejsca! Już wtedy wiedziałam, że wrócę do Krynicy za rok.
Mój start był zaplanowany na 5 września na godzinę 12:00. Dotyczył eliminacji na dystansie 600 metrów. Przed startem rozgrzewka i ustawienie się na linii startu. Uczucie niesamowite, tłumy ludzi dookoła, szybsze bicie serca, chęć pokazania się z jak najlepszej strony. Nie do końca wierzyłam, że dam radę, ale mimo tego motywowałam się cały czas. Dzięki temu nabrałam pewności siebie. Po tym wszystkim nasuwała mi się tylko jedna myśl. Muszę być najlepsza!
Start! Stopy zerwały się do biegu, zanim mózg pojął co się dzieje. Biegłam co sił, a każdy jeden wdech sprawiał, że zwiększałam tempo. Moje uszy nie były w stanie usłyszeć dopingu kibiców, ponieważ zagłuszał je rytm stawianych kroków, a brzmiało to jak galop stada koni.
Ilość metrów do mety drastycznie spadała, więc nie myśląc już o niczym innym, oddałam resztę swojej energii, aby zwiększyć prędkość do maksimum. I wyszłam na prowadzenie wśród dziewczyn! Czułam się niesamowicie, dogoniłam chłopaków, ale dalej walczyłam do samego końca. Linię mety przekroczyłam na pierwszym miejscu! Byłam bardzo ucieszona.
Zakwalifikowałam się do finału, który miał się odbyć o godzinie 14:00. W oczekiwaniu na start rozmawiałam z przyjaciółmi i każdy opowiadał o tym, jak poszło mi na eliminacjach. Każdy gratulował mi pierwszego miejsca. Byłam podekscytowana i pełna motywacji.
Po słowach zachęty, które usłyszałam od moich przyjaciół i mojego nauczyciela, zapragnęłam zwycięstwa w finale! Zaczęłam sobie ustalać taktykę biegu. Adrenalina pobudziła mnie bardzo i nie pozwalała przestać myśleć o biegu, który może dać mi pierwsze miejsce! Czas płynął bardzo szybko i finał zbliżał się wielkimi krokami! Zaczęłam rozgrzewać się, by podczas biegu nie złapać żadnej kontuzji. Podczas rozgrzewki była przy mnie moja ekipa, z którą przyjechałam. Wspierali mnie bardzo, przez to czułam się jeszcze pewniej.
Na Krynickim deptaku zbierało się coraz więcej osób. Byli to kibice i Ci, którym niestety nie udało się zakwalifikować do biegu po zwycięstwo. Wszyscy przyszli oglądać tą ostatnia walkę, która miała się rozpocząć już za 10 minut!
Sędziowie zaczęli wołać wszystkich na start. Poszłam żwawym krokiem, z pozytywnymi myślami. Ustawiłam się się przy samej linii startu. Tłum kibiców dookoła. Wiedziałam, że nie mogę innych i przede wszystkim siebie. Sędzia krzyknął - 2 minuty do startu. Kucnęłam, poprawiłam jeszcze buty i zaczęło się odliczanie: 3, 2, 1...
Ruszyłam z całej siły! Wiedziałam, że nie mogę się poddać i muszę walczyć, bo na mecie czekają moi przyjaciele, bo biegnę po to, by zwyciężyć, by przełamać sama siebie, swoje bariery!
Po kilkunastu sekundach wyszłam na prowadzenie, ale cały czas byłam skupiona na biegu i przed oczami widziałam już tylko metę! Tę wymarzoną metę, do której zdążałam. Oglądnęłam się tuż przed metą za rywalkami - nie mogły mi już zagrozić! Biegłam po zwycięstwo!
Kilka metrów przed metą, sędzia powiedział przez mikrofon - „mamy pierwszą finalistkę biegu krynickiego". Wbiegłam z rozłożonymi rękoma. Ludzie oklaskiwali mnie, a ja? A ja jeszcze nie byłam do końca świadoma, że spełniłam swoje marzenie. Usiadłam zmęczona ale zarazem bardzo szczęśliwa. Wtedy ten dzień należał do mnie. Nic już nie mogło mi go popsuć. Do wzięciu udziału w biegu przygotowywałam się cały rok.
W końcu wyczytano moje nazwisko. Potem słyszałam już tylko brawa. Weszłam na wielką scenę dumna, z podniesioną głową. Czułam się najlepsza. To był najpiękniejszy dzień w moim życiu. Podałam rękę moim rywalkom, które stały na trzecim i drugim miejscu. I zrobiłam ten krok na podium! I jeeest! Wygrałam!! Aż uroniłam łezkę szczęścia. Wokół ludzie stali, bili brawa, robili zdjęcia, czułam się niesamowicie! Jak nigdy!
W czasie powrotu do domu, dużo myślałam i byłam zdumiona, że tyle osób z całej Polski, ale nie tylko, przyjechało na te kilka dni, by przeżyć je z bieganiem.
Dzięki temu Wielkiemu Festiwalowi, spełniłam swoje marzenie - pierwsze miejsce na podium. Uwierzyłam we własne możliwości, a także nabrałam wielkiej pewności siebie. Teraz wiem, że mogę wiele, wystarczy tylko chcieć. Ta przygoda długo pozostanie w mojej pamięci.
Często teraz patrze na mój numerek startowy i mam nadzieję, że kiedyś wezmę udział w Biegu 7 Dolin lub Koral Maratonie. Takie dni jak w Krynicy mogę przezywać codziennie. Krynica stała się dla mnie drugim domem rozrywki, zabawy i rywalizacji.