- Może medal faktycznie nie był w zasięgu, ale piąte czy czwarte miejsce było do zrobienia - mówiła po swoim starcie w finale 800m Angelika Cichocka, która z czasem 1:58.41 poprawiła swój rekord życiowy i została szóstą zawodniczką świata na tym dystansie.
- Trochę mnie przyblokowało. Musiałam rozpędzać się na nowo, a w tym czasie rywalki mi uciekły. Jeszcze ten bieg obejrzę na spokojnie i go przeanalizuję, ale taktycznie nie było tak, jak sobie tego życzyłam. Czuję, że mogę biegać szybciej, dlatego jestem trochę rozczarowana - mówiła druga w historii polska zawodniczka w finale 800m. Przyznała, że po 6 biegach w mistrzostwach jest już zmęczona, a jej sezon jeszcze się nie kończy.
- Nawet nie tyle fizycznie, co bardziej psychicznie jestem zmęczona. Za każdym razem trzeba się motywować, włożyć w to dużo energii, ale przede mną jeszcze w najbliższą środę Memoriał Sidły i Diamentowa Liga - dodała polska zawodniczka, która jako jedyna startowała w dwóch finałach.
Bieg wygrała Caster Semenya, która zrobiła najlepszy w tym sezonie czas na świecie -1:55.16. Jednocześnie pod względem liczby zwycięstw na mistrzostwach świata zrównała się z Marią Mutolą, która wygrywała w 1993, 2001 i 2003.
Semanya nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa w tej konkurencji. Zaczyna myśleć o rekordzie świata. Angelika Cichocka też nie schodzi ze sceny. - Wierzę, że najlepsze dopiero przede mną - podsumowała polska biegaczka.
Z Londynu IB