W tym biegu do ostatniej chwili nie było wiadomo, kto będzie faworytem. Kandydaci zmieniali zdanie, dystans i cele. Zawodnicy, którzy wrócili niedawno z UTMB zwlekali z decyzją, a potem zapowiadali, że bieg będzie spokojny i regeneracyjny.
- Mój bieg właśnie taki był- zapewnia Kamil Leśniak, który jednocześnie podkreśla, że bieg nie był wcale łatwy. - Pierwsza część biegu sprawiała trochę kłopotów. Polecieliśmy w czwórkę czy nawet piątkę. To nie było dobre, bo narzuciliśmy sobie za szybkie tempo. W tej grupce byłem ostatni i co jakiś czas sprawdzałem, czy nie przesadzam z tempem. Później jednak zaczęły się ujawniać różnice pomiędzy biegaczami górskimi i ulicznymi. Od połowy dystansu poczułem, że mogę robić szybkie podejścia i dzięki temu uzyskałem przewagę, a potem ją powiększałem- wyjaśniał Kamil Leśniak, który przyczyn swojego zwycięstwa upatruje w tempie …zwalniania. W grupie liderów to on zwalniał najwolniej i to on przekroczył linię mety, jako pierwszy z czasem 02:51:12. Kilka minut po nim do Krynicy przybiegł Paweł Cieślik, a podium dopełnił Łukasz Madejczyk. Wśród pań z czasem 03:12:55 triumfowała Magdalena Kozielska.
Bieg górski na dystansie 34 km przypadł do gustu nie tylko zwycięzcom. Niemal prosto z trasy UTMB do Krynicy przyjechał Bartłomiej Trela, który ma za sobą wymagający sezon, a ten bieg wybrał na jego zakończenie.- Biegło mi się dzisiaj super. Wspaniała atmosfera i naprawdę podoba mi się fakt, że meta wszystkich dystansów B7D jest teraz na Deptaku. Bieg dobrze się ułożył i jestem zadowolony ze swojego czasu. Mimo ciężkiego sezonu zrobiłem trasę w 3h i 44 minuty –powiedział nam na mecie Bartek, który w tym roku z powodzeniem zaliczył Western States 100 i 170-kilometrowy UTMB.
W tym roku na trasie pojawiło się sporo debiutantów, takich jak Agnieszka Czajkowska, dla której był to najdłuższy bieg górski w karierze. - Wybrałam ten bieg, bo nie jestem w stanie przebiec ani 60 ani 100 km. Co będzie, to będzie- mówiła nam przed startem Agnieszka. A co było? Dobrze było.Bieg ukończyła.
IB