Bieg Nocy Listopadowej z granatami i KBKS. „Jest potencjał!”, „Niesamowite wrażenia!” [ZDJĘCIA]

  • Biegająca Polska i Świat

Na poligonie Wojskowej Akademii Technicznej odnotowano dziś wzmożoną aktywność… biegaczy. Bynajmniej nie były to ćwiczenia, tylko zacięta rywalizacja w ramach 1. Biegu Nocy Listopadowej. Uczestnicy zmagań czołgali się, wdrapywali na liny, rzucali granatem, strzelali z KBKS...

Impreza upamiętniała w oryginalny sposób 185. rocznicę wybuchu Powstania Listopadowego. Z tej okazji na kilku przeszkodach powiewała biało-czerwona flaga. Dodatkowo uczestnicy zmagań mogli okazać wsparcie weteranom i służbom mundurowym stojącym na straży państwa. Każdy też przez chwilę mógł się poczuć jak członek elitarnych jednostek.

Uczestnicy zmagań mieli do pokonania 7 km krętej trasy, na której rozstawiono 24 utrudnienia. Początkowo w imprezie miały startować wyłącznie osoby w wojskowym rynsztunku, jednak w ostatniej chwili zmieniono regulamin i na tor przeszkód mogły ruszyć zarówno osoby w mundurze ale i w stroju sportowym.

Chęć startu zgłosiło blisko 150 osób. Prawdopodobnie dzięki zmianom w regulaminie, wielu z nich nie było związanych ze służbami mundurowymi. Biegacze zostali podzieleni na cztery fale. Pierwsza wystartowała o godzinie 11.15.

Już kilka metrów po starcie dalej czekały na nich opony. Po ich pokonaniu w podskokach, śmiałkowie wbiegali w gęsty las.

Ponieważ na poligonie było dosyć chłodno, organizatorzy postanowili już na początek solidnie rozgrzać biegaczy. Do rywalizacji na jednej z pierwszych przeszkód mógłby stanąć w szranki z biegaczami sam święty Mikołaj. Nie chodzi tu oczywiście o przejście przez komin, ale o bieg z ciężkim workiem. Najpierw zawodnicy podbiegali pod stromą górkę a następnie chwytali ciężki worek. Po czym obiegali jeszcze raz górkę po wyznaczonej trasie i znów pokonywali wzniesienie z dodatkowym obciążeniem.

O ile takie przeszkody jak czołganie się pod drutami kolczastym, wspinanie po linie czy po ścianach, chodzenie po palach, dla uczestników ekstremalnych biegów z przeszkodami są chlebem powszednim, tak tu dodatkową adrenalinę wśród uczestników wyzwalały rzut granatem oraz strzelanie z karabinka sportowego. Tylko nielicznym udało się trafić we wskazany cel. Większość wykonywała karne 30 razy padnij - powstań, lub jak kto woli: 30 burpees.

Pierwsza fala miała najtrudniejsze zadanie. Początkowy fragment trasy został niewystarczająco oznaczony i biegacze w gęstym lesie szukali drogi do kolejnych przeszkód. Przy każdym z utrudnień czuwał jednak ktoś z obsługi i informował o właściwym kierunku. Szybko na trasę wyruszyła też obsługa ze Spartan Race, by dodatkowo oznaczyć trasę.


– Jest to mój jedenasty albo dwunasty bieg z przeszkodami w tym sezonie. Przyjechałem tu aż ze Szczecina., bo nie było wcześniej imprezy o takim charakterze, militarnym. Mieliśmy tu rzut granatem i strzał z KBKS, takich elementów nie ma w innych biegach z przeszkodami. Również miejsce zawodów jest bardzo ciekawe – powiedział Nam na meie Adam Bartosiewicz, jeden z uczestników imprezy.

– Moim zdaniem trasa nie była najgorzej oznaczona - w jednym miejscu zgubiliśmy się na jakieś 30 sekund. - ale na takich biegach zawsze jest problem z oznaczeniem trasy. Biegnie się na przełaj przez młody las, zagajnik. Dodatkowo w listopadzie jest już szaro i te taśmy nie są już tak widoczne. Generalnie jak na pierwszą było dobrze. Jest potencjał w tej imprezie! – ocenił szczecinianin.

– Było super. Wrażenia z tego biegu są niesamowite! Kilka przeszkód było wycieńczających, ale warto się zmęczyć, bo mijając metę uczucie jest wspaniałe. Jestem cywilem i to dla mnie pierwszy bieg w mundurze. Zobaczyłam informacje o tym biegu i stwierdziłam, że trzeba po prostu wystartować. Mundur kupiłam poprzez jeden z serwisów aukcyjnych. Poczytałam trochę jaki wybrać, musiałam przecież dobrać odpowiedni rozmiar. Warto było się wysilić. Niestety nie miałam już czasu wcześniej w nim pobiegać – opisywała Monika Gryziecka, która przyjechała na imprezę z Łodzi.

– Był to mój pierwszy start w mundurze i... nie jest to zbyt komfortowy strój. Ma on swoją wagę. Chociaż przez jakieś błota lepiej się idzie właśnie w mundurze. Ze wszystkich przeszkód najbardziej podobało mi się strzelanie i granaty. Co prawda myślałam, że będą jakieś wybuchy, ale i tak super – dodała nasza rozmówczyni.

Na mecie na uczestników czekały medale oraz koszulka„finishera. Wręczała je współorganizatorka i sędzia główny zawodów Iwona Guzowska - była mistrzyni świata i europy w boksie.

– Wyrywa się serce, żeby wystartować. Jednak najbardziej się cieszę gdy widzę tych młodych ludzi, którzy wbiegają na metę. Są zmęczenia, ale szczęśliwi. Ja jeszcze będę miała okazję startować. Przede mną przecież cały sezon triathlonowy i biegowy. Fajnie być czasami też z tej drugiej strony. Wspierać ludzi w ich pierwszych krokach. Dla wielu osób, może być to pierwszy start w życiu – mówiła Iwona Guzowska.

– Bardzo ważne jest też to, żeby za sportem szło coś jeszcze. Chyba w tych całych przemianach, które miały miejsce w ostatnich 25 latach gubiliśmy pewne wartości. W drodze do kapitalizmu i demokracji zapominaliśmy o patriotyzmie. Teraz świat stoi przed ludźmi otworem. Warto jednak pamiętać o naszej historii, bo jest piękna chociaż trudna – podsumowała organizatorka.

W historii 1. Biegu Nocy Listopadowej zapisali się Kamil Kępka ze Szkoły Głównej Służby Pożarniczej oraz Anna Włoch z WLP WAT - zwycięzcy zmagań. Pełne wyniki w naszym KALENDARZU IMPREZ.

IB