Biegacze opanowali „Skaryszaka”. Sebastian Polak znów bezkonkurencyjny [ZDJĘCIA]

 

Cztery dni po przywitaniu Nowego Roku, w Warszawie zorganizowany został II Bieg Noworoczny. Mimo braku musujących trunków w Parku Skaryszewskim zabawa była dziś szampańska. Były też serdeczne życzenia, dominowały te tradycyjne, ale tak ważne dla biegaczy – zdrowia, zdrowia i jeszcze raz zdrowia.

Biegacze na dobre opanowali dziś Park Skaryszewski. Od rana uliczki pełne były biegaczy, którzy truchtali, rozgrzewali się, rozciągali się próbując „przesunąć” drzewa z korzeniami. Może był to rodzaj dendroterapi polegającej na przyjmowaniu pozytywnej energii z drzew. Wiadomo, że trochę energii przed biegiem zawsze się przyda.

Najpierw o godzinie 9 odbył się tu noworczny parkrun. Trzy godziny później swój start miał tu II Bieg Noworoczny. Spora grupa biegaczy, która biegała rano, została na zawody rozgrywane w samo południe. Ostatecznie na starcie imprezy stanęło blisko 450 uczestników.

W zakulisowych rozmowach faworytem do zwycięstwa był Sebastian Polak, który wygrał tu przed rokiem. Wiele osób zastanawiało się czy obroni tytuł. Rywali miał jednak zacnych, na kresce pojawił się m.in. Rafał Rusiniak, który doskonale radzi sobie w cyklu zBiegiemNatury. Kandydatów do sprawienia niespodzianki w stawce biegaczy było jeszcze kilku.

Bieg rozpoczął się z kilkuminutowym opóźnieniem, bo biegacze musieli poczekać na dwie osoby, które utknęły przed przenośnymi toaletami. Wiadomo jak mus to mus, jednak czekanie z potrzebą do ostatniej chwili to ryzykowny zabieg. Po kilku słowach ze strony przedstawicielki urzędu dzielnicy Praga Południe, który wsparł dziś organizatorów z GP Warszawy, biegacze ruszyli na powitanie nowego roku.

Trasa była dość nietypowa, bo wynosiła 8 km. Podzielona została na cztery pętle. Pogoda dopisała. Podzielona zdania były tylko na temat suchości nawierzchni. Zdaniem niektórych było ślisko, ewentualnie dobrali złe obuwie, inni mówili, że nie jest źle – nie było przecież śniegu czy pluchy.

Po pierwszym okrążeniu na prowadzeniu znaleźli się wspomniani Sebastian Polak i Rafał Rusiniak. Obaj wypracowali sporą przewagę nad kolejnymi zawodnikami. W pewnym momencie Sebastian uciekł także i Rafałowi. Ubiegłoroczny zwycięzca z bezpieczną przewagą wbiegł na metę.

– To jest najlepsza dla pogoda dla mnie. Ślisko nie było, tylko tu trzeba uważać na nierówności. Są takie dziury na których można się potknąć i zrobić sobie krzywdę. Przez 2-3 kółka z Rafałem biegliśmy tempem, które jak dla mnie stanowiło 80% możliwości. Dlatego miałem duży zapas sił i chyba czwarte okrążenie było najszybsze z całego biegu – tłumaczył na mecie Sebastian Polak

Gdy zwycięzca czekał już z pamiątkowy medalem na szyi, na ostatnią prostą wpadł Rusiniak. - Myślę, że Sebastian dziś był nie do dogonienia. Przez 4 km biegliśmy razem i widziałem, że ma moc. Nie było czuć nawet jak oddycha. Dodatkowo straciłem trochę dystansu gdy zaczęliśmy dublować innych biegaczy. Tak czy siak na pewno dziś bym go nie dogonił – ocenił na finiszu zawodnik AZS AWF. – W tym roku jest to mój pierwszy mocny start i uważam, że forma jest dobra. Docelowo chciałbym złamać 33 minuty na 10 km – dodał.

Trzeci w rywalizacji panów był Daniel Karolkiewicz.

Wśród kobiet najlepsza okazała się Jolanta Snopkowska, która na ostatnich metrach wyprzedziła Justynę Kostrzewską. – Wykorzystałam szansę, bo zawsze walczy się do końca. Jestem na etapie przygotowania do maratonu, więc raczej „klepie” długie wybiegania i mało mam treningów szybkościowych. Jednak jak widać dałam sobie radę. Park Skaryszewski to też moja codzienna trasa biegowa, więc cieszę się, że udało mi się tu wygrać – powiedziała naszemu portalowi zwyciężczyni.

Trzecie miejsce wywalczyła Anna Pławiak.

Po zawodach ustawiła się długa kolejka do punktu gastronomicznego, można było zdobyć coś ciepłego do jedzenia. Po południu gościnny Park Skaryszewski żegnał biegaczy. Wielu z pewnością powróci tu za tydzień, wolontariusze parkrun zapraszają. 

RZ