Biegnij Warszawo i „totalna” zwyciężczyni [FOTO]


Za nami 8. edycja Biegnij Warszawo. Dopisała frekwencja - ponad 8 tys. osób - kibice oraz aura. Nadeszła piękna złota polska jesień.

Zawodnicy ruszali na 10-kilometrową trasę z Wisłostrady, która przez organizatorów została przemianowana na „Biegostradę”. Najbardziej wymagającym puntem trasy był podbieg przy ul Spacerowej, zaczynający się przed 4. kilometrem. Meta znajdowała się przed stadionem warszawskiej Legii, przy ul. Łazienkowskiej. Efektowne finisze w wykonaniu zmęczonych biegaczy to była prawdziwa Liga Mistrzów.

Zmagania biegaczy wystartowały w samo południe. Startujący podzieleni zostali na trzy fale, w zależności od czasu w jakim chcieli pokonać trasę. Po głośnym odliczaniu, pierwsza grupa ruszyła z dużą energią. Gdy zawodnicy pokonali kilkanaście metrów, dopiero rozległ się wystrzał startera. Falstartu jednak nie było.

Zwycięzcą tegorocznej edycji Biegnij Warszawo okazał się Bartosz Nowicki - brązowy medalista halowych mistrzostw Europy na 1500m z 2011 roku, który uzyskał czas 31:21.

– Impreza była bardzo udana. Organizację w skali od 1 do 5 oceniam na 5+. Dopisali kibice i pogoda. Trasa jest tu trochę wymagająca, bo ma mocną górkę. Do tego wiał silny wiatr, który czuć było przez cały bieg – opowiadał na mecie zwycięzca, który przed biegiem miał opracowane różne plany, zweryfikowane na starcie przez formę rywali. – Od 5 km biegłem sam. Towarzyszył mi tylko wiatr, który nie pomagał, tylko przeszkadzał. Ale zostawiłem tu trochę potu i na dziś ten wynik mnie satysfakcjonuje – ocenił Bartosz Nowicki.

Drugi był Daniel Formela z wynikiem 31:51, który poprawił swoją pozycję o jedno miejsce w porównaniu z ubiegłym rokiem. Trzeci finiszował Michał Bernardelli z rezultatem 32:17.

Wśród pań najlepsza okazała się Iwona Bernardelli (Lewandowska), dla której była to już piąta wygrana w Biegnij Warszawo. Olimpijka z Rio de Janeiro uzyskała czas 35:30. Druga na mecie była Amelia Czerwińska z wynikiem 38:58. Na trzeciej pozycji przybiegła Elżbieta Styczyńska z rezultatem 39:09. Zwyciężczyni przyznała, że po cichu liczyła na to, że wygrana przypadnie jej, oraz śród mężczyzn jej mężowi Michałowi. Do tej pory bowiem żadne małżeństwo nie tryumfowało w stołecznej imprezie.

– To mój szósty start w tej imprezie. Tym razem jednak liczyłam na mały cud (śmiech). Niestety dają znać o sobie niesystematyczne treningi. Podbieg mnie pokonał i pokazał wszystkie braki. Jestem teraz w takim specyficznym okresie, bo ani to nie jest roztrenowanie ani też regularny trening. Chciałam jednak wystartować w biegach ulicznych jesienią i jeszcze się pościągać – opowiadała Iwona Bernardelli.

– Ten start trochę zweryfikował moje plany. Trzeba wziąć się za trening i do końca wyleczyć stopę. Raczej nie wystartuję w półmaratonie w Birmingham. Z wynikiem 35 minut na „dyszkę” trudno byłoby o coś tam walczyć. Chociaż tu od 5. kiloemtra nie biegłam też na maksimum swoich możliwości, bo wiedziałam że nie zrobię konkretnego wyniku. Chciałam przybiec z uśmiechem na twarzy. Jestem szczęśliwa, że udało mi się wygrać – oceniła pani Iwona.

Trzeci zawodnik na mecie Michał Bernardelii dodał:

– Oboje liczyliśmy, że dziś zwyciężymy. Od początku zaryzykowałem, ale „zabiły” mnie pierwsze 3 km, które pokonaliśmy w czasie poniżej 9 minut. Jeśli bieg zacząłby się nico spokojniej, to mógłbym się jeszcze ścigać. Widać, że rywale są w sezonie startowym, a ja dopiero w niego wchodzę. Jednak ze startu na start jest coraz lepiej, chociaż zawsze czegoś brakuje. Uważam, że za dwa, trzy tygodnie będzie już wszystko dobrze – powiedział zawodnik, który pod koniec października wylatuje na Mistrzostwa Świata Masters w lekkoatletyce do Australii.

Tegoroczna edycji Biegnij Warszawo rozgrywana była pod hasłem „Wszyscy Jesteśmy Zwycięzcami” . Uczestnicy imprezy nie kryli radości odbierając zasłużony medal.

– To mój pierwszy bieg na 10 km w życiu. Na pewno więc w jakimś sensie jestem zwycięzcą. Wcześniej biegałem rekreacyjnie, dla siebie i na krótszych odcinkach. To, że pokonałem cała trasę bez zatrzymywania się, to jest mój sukces. To na pewno nie będzie mój ostatni bieg – powiedział nam Łukasz Jasiński z Warszawy.

– Jestem totalną zwyciężczynią. Biegłam z kontuzją, której nabawiłam się w środę podczas treningu. Jeszcze wczoraj rolowałam bolący mięsień, smarowałam się maściami, robiłam wszystko żeby tu być. To mój pierwszy start w tej imprezie. Oczywiście nie poprawiłam swojego rekordu życiowego, ale chciałam tu być. Czuje się cudownie. Atmosfera i organizacja były wspaniałe. Kibice przy trasie, bębny, muzyka, do tego trzymaliśmy się w grupie z innymi biegaczami i co chwilę próbowaliśmy się wyprzedzać, motywować – dodała Katarzyn Komisarczyk.

Tegoroczną edycję zawodów ukończyły 7953 osoby. Biegowi głównemu towarzyszył rekreacyjny spacer „Maszeruję - Kibicuję” na dystansie 5 km, rozgrywany w ramach Światowego Dnia Marszu (World Walking Day). Do zabawy przyłączyło się blisko dwa tysiące uczestników.

RZ