Biegnij żwawo Warszawo! Żółte koszulki opanowały stolicę [ZDJĘCIA]


Fala żółtych koszulek przelała się przez ulice stolicy. Może nie było ich 20 tys., ale 6 edycja Biegnij Warszawo była sukcesem.

Złota polska jesień sprzyja biegaczom. Zresztą, w niedzielę pogoda sprzyjała wszelkiej aktywności fizycznej. Słońce operujące nad biegaczami po bezchmurnym niebie idealnie komponowało się z kolorem koszulek uczestników jednej z największych imprez biegowych w Warszawie. Zanim nastąpił start, był czas na wspólną rozgrzewkę, rozmowy i #selfie, które na pewno opanują portale społecznościowe. 

Start biegu zaplanowano na kwadrans po 11.00. Dla wielu osób była to ważna chwila, Pobicie rekordu życiowego na Biegnij Warszawo liczy się wśród znajomych bardziej, niż życiówka zrobiona na jakiejś kameralnej imprezie. Uczestnicy zostali podzieleni na trzy strefy startowe: czerwoną dla biegaczy, którzy mieli zamiar pokonać trasę w czasie poniżej 45 minut, niebieską do 50 minut i żółtą dla biegaczy planujących rezultat powyżej 50min.

Czas płynął nieubłaganie, tłum gęstniał po obu stronach ulicy Czerniakowskiej, ale jeszcze nie pora była ruszać. Zawodnicy nerwowo przestępują z nogi na nogę, ale początek biegu pokazywany jest w telewizji, więc wszystko musi się zgadzać z ramówką. Do tego stopnia nic nie może zakłócić porządku publicznego, że ochrona nie wpuszcza części fotoreporterów na kładkę w pobliżu startu.

W końcu rozlega się głośne odliczanie 3..2..1 i ruszyli. Dwie strony ulicy Czerniakowskiej zaczynają pędzić. To pierwsza fala. Na czele trzech Kenijczyków oraz Jakub Nowak i Emil Dobrowolski. Później chwila przerwy i kolejna ściana biegaczy. Osoby zamykające grupę biegną z dużym entuzjazmem, radością, pozdrawiają kibiców, otrzymują brawa, ale ich tempo z pewnością nie jest obliczone na 45 minut. Po pięciu minutach przerwy rusza kolejna, jeszcze większa grupa a raczej prawdziwy tabun uczestników. Gdy pierwsi w tej grupie zaczynają przygodę z Biegnij Warszawo, najlepsi mają już w tym czasie ok. 3 km rywalizacji za sobą.

Walka o zwycięstwo toczyła się między Kenijczykami: Dawidem Metto oraz Danielem Muindi Mutei'em. Zwyciężył ten pierwszy z czasem 28 minut i 58 sekund wyprzedzając o zaledwie dwie sekundy swojego rodaka. Trzeci był Emil Dobrowolski.  Ruszyliśmy bardzo mocno za Kenijczykami. Trzymaliśmy się razem ok. półtora kilometra, jednak trochę odpuściliśmy. Później biegłem w Kubą Nowakiem, który też trochę został (ostatecznie skończył zawody na czwartym miejscu- przyp. red). Musiałem więc sam zmagać się z dystansem i niestety zabrakło mi tempa do złamania 30 minut. Przed biegiem wiedziałem, że Kenijczycy będą atakowali 29 minut. Nie jestem przygotowany na takie bieganie. Zwłaszcza że, jestem w treningu na maraton i te zawody to tylko przetarcie  stwierdził na mecie Emil Dobrowolski.

Swojego piątego zwycięstwa podczas Biegnij Warszawo nie odniosła Iwona Lewandowska. Biegaczka, która zwyciężała tu od 2011 roku tym razem przegrała o cztery sekundy z Kenijką Gladys Kirotich. – Czułam się bardzo dobrze. Prowadziłam przez większość dystansu. Co prawda później koleżanka z Kenii biegła równo ze mną i widziałam, że ona też jest w dobrej formie. Wszystko więc rozegrało się na ostatnich pięciuset metrach. Ponieważ przygotowuje się do maratonu nie mam zapasu szybkości, żeby nagle zacząć bieg poniżej trzech minut na kilometr. Co prawda jest tu z górki ale nie trenowałam na takich prędkościach  powiedziała Iwona Lewandowska.

Trzecie miejsce przypadło Wiolecie Frankiewicz, która straciła do Lewandowskiej prawie minutę.

W tym roku bieg zdominowali Kenijczycy, których dawno nie było podczas Biegnij Warszawo. Do przyjazdu zachęciła ich wysoka nagroda za pierwsze miejsce. Niestety dla wielu obserwatorów i zawodników ich starty wcale nie podnoszą poziomu sportowego zawodów, a paradoksalnie wręcz je obniżają.  Tu wystartowali tylko biegacze z Warszawy. Oprócz nich, był jedynie Radosław Kłeczek. Nagrody były zaplanowane  pod możliwości Kenijczyków. Wielka nagroda była przyznawana tylko za pierwsze miejsce, a bonusy czasowe za 28 minut i 55 sekund, a na trzech palcach można policzyć osoby, które na tej trasie mogą zrobić taki rezultat – powiedział nam Emil Dobrowolski.

Jednak Biegnij Warszawo to nie tylko zmagania elity, ale także, a może przede wszystkim  wielkie święto i zabawa biegaczy amatorów. Wśród uczestników można było spotkać biegaczy z takich krajów jak Wielka Brytania, Włochy, Francja, Hiszpania, Ukraina, USA czy Australia. Czasami wyróżniali się z tłumu biegnąć z flagą swojego kraju.

Zdaniem uczestników w tym roku dużym plusem był start strefowy, który spowodował, że na mecie nie było już takich korków, jak rok temu. Na samej trasie nie było takich sytuacji, że człowiek nie biegł na człowieku.  Bardzo dobrze, że w tym roku start odbywał się w kilku falach, oraz że początek biegu miał miejsce na dwóch nitkach Czerniakowskiej. Wciąż jednak widziałem w strefie na 45 minut osoby, które nie powinny tam być. Jednak mimo to, biegło się dobrze. Trasa była dobrze zabezpieczona. Trochę może było za ciepło, żeby robić życiówki. Ja nastawiałem się, żeby zrobić dobry trening. Bardzo podoba mi się atmosfera. Dużo osób kibicuje przy trasie  powiedział nam Michał Szkodziński, jeden z uczestników imprezy.

Niestety po ubiegłorocznej śmierci jednego z uczestników, każda interwencja służb medycznych budziła wiele sensacji oraz niepokoju. Być może trzeba trochę czasu, żeby tamto nieszczęśliwe wydarzenie odeszło w niepamięć, bo Biegnij Warszawo to impreza która ma propagować ruch, a nie zniechęcać do sportu.

Wyniki: 

Mężczyźni:

1. David Metto 28:58

2. Daniel Muindi Mutei 29:00

3. Emil Dobrowolski 30:00

Kobiety:

1. Gladys Kirotich 33:13

2. Iwona Lewandowska 33:17

3. Wioletta Frankiewicz 34:10

 Pełne wyniki znajdziesz w naszym KALENDARZU IMPREZ

RZ