Przed nami wielka biegowa loteria, czyli zapisy do 11. Podziemnego Biegu Sztafetowego w Bochnii. Rejestracje rozpoczną się 1 lutego. Na szczęśliwców czeka 65 pakietów startowych. Reszta to już formalność. Zjazd pod ziemie i „fedrowanie” potrwa dokładnie pół dnia.
Popyt przewyższa podaż
Popularność zawodów w Bochni z roku na rok rośnie. Nietypowe miejsce rozgrywania imprezy, bo w kopalni soli, leżącej 212 metrów pod ziemią, przyciąga coraz więcej biegaczy. Szukają ciekawych wrażeń, bo tu zamiast nieba nad głową jest strop, a zamiast ścieżek i duktów czekają wyrobiska.
– Zawsze mieliśmy kłopot bogactwa, bo zawsze jest więcej chętnych niż liczba miejsc. Niestety nie możemy wszystkich przyjąć. 65 drużyn to granica możliwości – mówi Tomasz Głód, dyrektor zawodów. – W zeszłym roku zarejestrowało się 198 ekip. W tej liczbie były drużyny które miały gwarantowany start (pierwsza dziesiątka z roku 2013 – red.) oraz drużyny zaproszone. Można więc przyjąć, że losowanych było ok. 180 drużyn. W tym roku liczymy, że chętnych może być więcej. Zapisy potrwają do 10 lutego. Trzy dni później, o godzinie 17:00 odbędzie się losowanie. Przeprowadzimy transmisję z tego wydarzenia – zapowiada nasz rozmówca.
Konsekwencja popłaca?
Nowością tegorocznych zapisów jest mini losowanie trzech miejsc startowych dla drużyn, które zgłaszały się na przynajmniej trzy razy do zawodów, jednak jak do tej pory nie miały szczęścia w losowaniu.
– Mieliśmy sygnały, że ludzie próbują wystartować u Nas już od kilku lat, ale jeszcze nie znalazły się wśród szczęśliwców w głównym losowaniu. Dlatego stworzyliśmy dla nich oddzielną pulę. Załóżmy, że zgłosi się 10 takich ekip. Wśród nich rozlosujemy 3 drużyny. Później resztę drużyn wrzucimy do całej puli i wylosujemy pozostałe 42 miejsca – wyjaśnia dyrektor zawodów.
Jest (współ)praca, są kołacze
Specjalnie na czas zawodów kopalnia w Bochni, będąca dziś uzdrowiskiem i atrakcją turystyczną, odwiedzaną w ciągu roku przez ok. 150 000 turystów, zostaje zamknięta. Miejsce, w którym odkryto sól kamienną jeszcze w XIII wieku, swój rozkwit przeżywało za czasów króla Kazimierza Wielkiego. Z Bochnią związana jest też legenda o pierścieniu św. Kingi.
– Kopalnia jest zamykana na trzy dni. Oznacza to, że ruch turystyczny jest wyłączony. Wiadomo, że jest to pewna niedogodność dla kopalni, bo świadczy ona usługi komercyjne. Nie mając klientów, traci pieniądze. Jednak jak dotąd udaje nam się porozumieć. Ważne, że jest dobra wola jest po obu stronach. Kopalnia rozumie nasze potrzeby i nie mieliśmy nigdy problemów – cieszy się Tomasz Głód. Podkreśla zasługi dyrekcji kopalni w sukcesie imprezy.
Ta jawi się jako ogromne wyzwanie logistyczne. – Rzeczywiście tak jest. Technicznie to dla Nas duże wyzwanie. Pod ziemią mamy kilka komór, z komorą Ważyn na czele, gotowych na przyjęcie zawodników, co ułatwia Nam wiele spraw. Trzeba jednak dobrze zabezpieczyć trasę i zadbać o szereg mniejszych szczegółów – mówi Tomasz Głód.
Znaleźli sposób
Pierwsza sztafeta zorganizowana została w 2005 roku. Nie był to jednak pierwszy bieg, który odbył się w kopalni w Bochni. Rok wcześniej wystartowało tam 11 biegaczy, którzy korytarzami podłużni August pokonali dystans 21,097 km.
– Wydarzenie było zgłoszone do Księgi Rekordów Guinnessa jako „najgłębiej przebiegnięty półmaraton”. Warunki w kopalni i pojemność trasy powodowały, że większy bieg indywidualny w tym miejscu nie wchodził w grę. Mogłoby pobiec tu 60- 80 osób. Doszliśmy więc do wniosku, że dobrym pomysłem będzie sztafeta. I więcej osób będzie mogło spróbować podziemnej rywalizacji – wspomina Tomasz Głód.
Impreza szczególna
Dla wielu biegaczy sztafeta w Bochni stała się istotnym wydarzeniem w kalendarzu startów.
– Warunki panujące w kopalni są zupełnie inne niż na powierzchni. Wydaje mi się, że panuje tam inne ciśnienie. Ja nie miałem z tym problemów, ale kilka osób odczuwało ból głowy – wspomina Darek Bielak z KS Limanowa Forrest, uczestnik czterech edycji sztafety w Bochni. – Trudne do pokonania są też same pętle, które mają ok. 2,5 km. Trzeba naprawdę szybko biegać, by mieć szansę na wysokie miejsca. Ważna jest też taktyka, bo biegamy 12 godzin. Oczywiście każdy ma swój pomysł na bieg - nasza taktyka to „jak najszybciej do mety” (śmiech).
Najlepsza, najpopularniejsza taktyka?
– Zauważyłem, że najszybsi zmieniają się co dwa okrążenia, ale każdy zna swoje możliwości i wie lepiej jak rozłożyć siły. Warto mieć kogoś do pomocy podczas zawodów, ja z zespołem zabieram zawsze takiego kierownika drużyny, który podaje nam coś do picia, jedzenia, ciuchy do przebrania. Nie trzeba wtedy chodzić w miejsca, gdzie są łóżka, bo to dodatkowe kilometry – zauważa Darek Bielak.
– Oczywiście jest czas na odpoczynek. Wszystko zależy od obranego celu. Jeśli grupa biegnie rekreacyjnie i robi długie zmiany, to nie ma sensu stać i oglądać zmagań. Można wtedy poleżeć w wyznaczonych miejscach. Ja raz tak zrobiłem i – muszę przyznać - że gdyby nie pani masażystka, którą zapewnia organizator, to szybko bym stamtąd nie wstał (śmiech). Strasznie mnie wtedy spięło i zablokowałem się. Dla mnie nie jest to więc najlepszy wybór – dodaje Dariusz Bielak.
Gorąco zachęca do startu. – Naprawdę warto się tu znaleźć. Atmosfera podczas biegu jest szczególna. Wszyscy jesteśmy zamknięci w kopalni, jest więc czas i miejsce aby się poznać z innymi uczestnikami.
Zgłoszenia do imprezy będą od 1 do 10 lutego. Od 13 lutego do 3 marca można wprowadzić zmianę 1 zawodnika. Zawody zaplanowano na 7 marca.
12-godzinny Podziemny Bieg Sztafetowy w naszym KALENDARZU IMPREZ.
Wideozapowiedź imprezy:
RZ