W moich planach startowych maraton w Paryżu zamierzałem pobiec w 2015 lub 2016 roku , pobiegłem jednak w 2013. Któregoś wieczoru otwierając na komputerze swoją skrzynkę pocztową czekała na mnie miła niespodzianka ? wygrałem wyjazd na Marathon de Paris.
Przygotowywałem się od pewnego czasu do innego wiosennego maratonu ale szybka decyzja o zmianie priorytetów startowych i do roboty !
Po przepracowaniu starannie okresu przygotowawczego mimo niesprzyjającej aury zimowej byłem mocno nastawiony na poprawienie życiówki .
5.04.2013 - wylot !
Podróż liniami PLL LOT trwała nieco ponad dwie godziny , w górze nad chmurami błękitne niebo , słoneczko dla oczu zmęczonych już przedłużającą się w Polsce zimą to naprawdę wielka ulga. Obraz za szybą samolotu natchnął mnie pozytywnie do czekającego mnie startu i wysiłku w niego włożonego.
Paryż przywitał nas temperaturą o 8 stopni wyższą niż w Warszawie i rzecz najważniejsza ? nigdzie dookoła nie widać śladu śniegu. Bezproblemowa podróż z lotniska do hotelu kolejką podmiejską i metrem zajęła mi około 1 h ( sieć linii metra w Paryżu jest bardzo rozbudowana ? 16 linii i wraz z koleją podmiejską RER jest podstawowym transportem po mieście ) . Nad walorami turystycznymi i zabytkami Paryża nie będę się rozpisywał gdyż jest to jedno z miast najczęściej odwiedzanych w Europie , skupię się na maratonie.
Rano w sobotę w przeddzień maratonu jadę metrem po odbiór numeru startowego na targi Expo. Im bliżej stacji Porte de Versailles tym w wagonach metra coraz więcej biegaczy w strojach roboczych ? dresach biegowych czy po cywilnemu - tu zdradzała ich zamiary para butów biegowych na nogach ( to również moja osoba ) . Na targi dojechałem około 11.00 i wraz ze mną międzynarodowy tłum maratończyków . Spodziewałem się długich kolejek po odbiór pakietów startowych a tu miła niespodzianka - wszystkie formalności czyli certyfikat medyczny, potwierdzenie nadania numeru startowego , sam odbiór pakietów zajął niewiele ponad 5 minut. Wszystko zorganizowane perfekcyjnie. W pakiecie startowym oprócz numeru tradycyjnie woda , ulotki reklamowe , foldery maratońskie , folia termiczna na zimowy poranek oraz mały ręcznik sponsora 37 maratonu paryskiego - Schneider Electric.
Targi expo jedne z największych na jakich byłem , w zasadzie wszystkie firmy biegowe miały swoje stanowiska wraz z największym głównym partnerem maratonu firmą Asics. W hali expo dużą ilość boksów wystawowych zajmowały firmy specjalizujące w biegach górskich czy ultramaratonach - jest to bardzo popularny we Francji dział biegowy. Mimo okołopołudniowych godzin na targach można już było posilić się na Pasta Party na którym królował ryż Uncle' bens ? również jeden ze sponsorów maratonu . Trzy godziny zleciały jak z bicza strzelił i z lżejszym portfelem wracam do hotelu odpocząć przed krótkim popołudniowym zwiedzaniem miasta. Kolacja , siusiu i spać .
7.04.2013 dzień prawdy !
Rano lekkie śniadanie , krótka drzemka ( mogłem sobie na nią pozwolić gdyż mój hotel od linii startu dzieliło około 500 m ) , wbicie się w przygotowany wczoraj strój startowy i w drogę . Temperatura około 5 stopni Celcjusza ? dla mnie idealna , strefy startowe na Polach Elizejskich podzielone przewidywanym czasem na mecie co 15 minut i dość skrupulatnie pilnowane przez porządkowych. Im bliżej godziny ? zero ' tym srefy gęstnieją , helikoptery coraz niżej , adrenalina wzrasta .
Start !!
Trasa maratonu w Paryżu poprowadzona jest szerokimi alejami a więc mimo 40000 startujących od początku można w miarę biec własnym rytmem. Oznaczenia kilometrowe dobrze widoczne , pacemakerzy również widoczni z daleka biegną z flagami w kolorach stref startowych . Punkty odświeżania - woda i gąbki . W punktach odżywczych niespodzianka dla mnie in plus - woda nie w kubkach a 330 ml butelkach można spokojnie napić się na dłuższym odcinku co z kubkiem rzadko mi się udaje. Oprócz wody - banany , pomarańcze , rodzynki. Plusem stref także ich długość i częstotliwość występowania. Jedynym mankamentem dla mnie rzecz gustu brak izotoników ? bodajże 1 lub 2 razy na trasie.
Doping kibiców w czasie biegu - super. Trasę maratonu wytyczono tak aby biegnąc zobaczyć jak najwięcej atrakcji Paryża ( po kolei : Place de la Concorde, Place de la Bastille, Ratusz, lasek Vincennes z pałacem , katedra Notre-Dame , Louvre , wieża Eiffla, ;lasek Buloński i meta przy Arc de Triomphe ) .
O trasie można powiedzieć raczej płaska , szybka , dobra na życiówki choć ma zdradliwą ( przynajmniej dla mnie ) część między 25 ? 32 km . Biegnie się wtedy wzdłuż Sekwany i kilka razy trzeba zbiegać w tunele pod mostami ( jeden nawet około 1 km ) po zbiegach oczywiście następują podbiegi nie są one długie ale seria 4 czy 5 pod rząd daje niezle w kość. Ta część trasy pokazała moją słabszą stronę - braki w sile biegowej spowodowane lekką kontuzją która dokuczała mi przez 6 tygodni przed startem i uniemożliwiała ćwiczenia podbiegów. Nogi pod górkę nie pracowały dobrze.
Ale dość marudzenia ? META ! Życiówka !
Na chwiejnych nogach po odbiór medalu , peleryna ocieplająca , koszulka finishera, woda, izotonik, jabłka, pomarańcze , banany , rodzynki , cukier , słodkie bułki ? full wypas. Odbiór depozytu bezproblemowo i trochę nienaturalnym marszem udałem się do hotelu . Tam prysznic i druga część obowiązkowego zwiedzania Paryża ( z punktu do punktu raczej metrem z wiadomych przyczyn ).
Podziękowania dla Organizatorów Festiwalu Biegowego za możliwość startu w maratonie w Paryżu i związane z tym niesamowite wrażenia - jeszcze dziś jak się budzę rano czuję zapach i smak paryskiej bagietki.
Dzięki !
Czarek Dąbrowski