W weekend, kiedy cały świat sportowy ekscytował się Wings for Life WR 2016, w Łodzi wystartował kameralny, choć niezwykły bieg. Poświęcony był jednemu z legendarnych "Niezłomnych" - Zygmuntowi Szendzielarzowi „Łupaszce”
Park Poniatowskiego to miejsce znane wśród lokalnych biegaczy, bowiem od 202 tygodni organizowany jest tam Parkrun. W minioną sobotę po zaliczeniu co tygodniowej piątki, część osób wróciła jednak do parku, aby zmierzyć się ze Strzeleckim Biegiem Łupaszki.
Co wyjątkowego można zrobić w obieganym do bólu miejscu? Pewnie nic. No chyba że do imprezy rękę przykłada Radosław Sekieta,specjalista od biegów z przeszkodami i organizator Biegowej Bitwy u Łodź.
Relacja Tomasza Michalskiego, Ambasadora Festiwalu Biegowego w Krynicy
Trasę biegu stanowiły trzy pętle po około 3,3 kilometra. Między parkowymi alejkami zostały przygotowane ścieżki z opon, miejsca do czołgania oraz przeszkody do przeskoczenia. Ale nie to było największą atrakcją imprezy. Na każdej pętli na zawodników czekało około 300 metrów, które trzeba było pokonać w ... maskach przeciwgazowych. Wrażenia z biegu w takim wyposażeniu i miny ludzi spacerujących po parku pozostaną niezapomniane. Szklane szybki maski parowały a próba zaczerpnięcia głębiej powietrza kończyła się dusznością.
A to nie był koniec wrażeń. Na ostatnich metrach każdej pętli trasa zawodów przez odsłonięty właz schodziła pod ziemię. Na dole w niemal pełnych ciemnościach (jedynym światłem były pojedyncze świeczki) schodziliśmy po schodach kilka metrów w dół. Tam czekał na nas mały labirynt korytarzy. Co ciekawe, trasa biegu nie była zaznaczona i przy pierwszym kółku trzeba było odnaleźć w ciemnościach właściwą drogę. Część korytarzy okazała się ślepa, a drogę do wyjścia trzeba było sobie niemal wyczołgać.
W zmaganiach wzięło udział 56 zawodników. Z czasem 47:09 na mecie pierwszy zameldował się Łukasz Kotarski. Mnie udało się wybieragać 17 pozycję.
Tomasz Michalski, Ambasador Festiwalu Biegowego w Krynicy