Książka Anny Dabrowskiej i Piotra Skrzypczaka wciąga jak bieszczadzkie błoto, porywa jak wiatr na połoninach, a samo jej przeczytanie sprawia tyle radości co medal i piwo na mecie Rzeźnika! - pisze Cezary Doroszuk, Ambasador Festiwalu Biegów.
Rzeźnika biegłem już 4 krotnie - 3 razy "normalnego" i raz rzeźnika ultra - i muszę przyznać, że pomimo iż znałem ten bieg dosyć dobrze, to bardzo fajnie czytało mi się tę pozycję. Autorzy przybliżają nam osoby organizatorów biegu, miejsca, przez które przebiegamy a także uczucia jakie temu towarzyszą. Książka napisana jest w lekkim stylu przez co bardzo szybko się ją czyta i czytanie nie męczy.
Przyznam, że choć znałem osobiście z biegów Mirka Bienieckiego, organizatora biegu Rzeźnika, to dopóki nie przeczytałem tego w książce nie zdawałem sobie sprawy, że był takim znakomitym zawodnikiem. Dodatkowo miałem przyjemność trochę bliżej poznać ludzi, których poznałem podczas imprezy i z którymi miałem przyjemność wypić kilka napojów izotonicznych, ale jak wiadomo, o niektóre sprawy człowiek nie pyta. A tu proszę - człowiek czyta i poznaje historię.
Poznając historie i wrażenia zawarte w książce, na mym pyszczku pojawiał się uśmiech. Niektóre przytaczane sytuacje spotkały również mnie, w niektórych opisywanych momentach czy relacjach z biegu widziałem siebie na trasie. Eh… aż chce się jeszcze raz!
Bieg Rzeźnika jest rewelacyjny (truizm, ale prawdziwy), a sama książka jest bardzo dobra i cieszę się, że powstała. Pokazuje bowiem wszystkim tym, którzy myślą o starcie w Rzeźniku, 'z czym to się je", a pozostałym, którzy już mają go za sobą przypomni chwile spędzone na trasie, odtworzy obrazy w głowie, wywoła uśmiech na twarzy i spowoduje, że za rok znów spotkamy się na rzeźnickim szlaku.
Polecam!
Cezary Doroszuk, Ambasador Festiwalu Biegów, blog Napędzany Kebabem - Cezary biega, pisze, je