Darek Laksa wciąż biega po świecie. A sponsorzy pomagają. My też możemy!

Twórca projektu „7 Kontynentów, 7 Maratonów, 7 Szkół” jest już po piątym jego etapie. Wciąż ma nowe pomysły, jak swoje bieganie na krańcach świata wykorzystać dla dobra innych. Na przykład po to, by Zuzia mogła kiedyś biegać, odda symbole swoich zwycięstw – zlicytuje medale ze swoich wszystkich startów. Bo Darek zwycięża pomagając innym. A w nim wciąż zwycięża wiara w to, że „niemożliwe nie istnieje”.

Jak się biegało w Azji? Udało Ci się zrealizować zamierzenia?

Maraton w Japonii był niezwykły pod każdym względem. Samo przebywanie w tak odmiennej kulturze było czymś niezwykłym. Po bardzo ciężkiej przeprawie podczas maratonu w Rio de Janeiro z dużą pokorą leciałem na Hokkaido Marathon. Warunki, w jakich przyszło mi biegać w Japonii, były znacznie trudniejsze niż się spodziewałem. Jednak organizator w sposób perfekcyjny przygotował całą imprezę. Mimo upału oraz dużej wilgotności, udało mi się osiągnąć bardzo dobry wynik. 3:01:28 to niewątpliwie duży sukces. Tym bardziej, że 5 tygodni wcześniej w Rio de Janeiro miałem problem z dotarciem do mety….

Niesamowita atmosfera, jakiej miałem przyjemność doświadczyć w Sapporo, każdemu maratończykowi dodałaby skrzydeł, mimo zmęczenia.

Co dalej w projekcie? Czekają Cię najtrudniejsze, biegowo i organizacyjnie, etapy. Jak przebiegają przygotowania?

Obecnie odpoczywam i zbieram siły po dotychczasowych pięciu etapach projektu. Skupiam się na części charytatywnej. Cześć szkół otrzymała już wsparcie od sponsorów, inne jeszcze czekają. Teraz zajmuję się głównie tym, bo nie jest to prostą sprawą. Sponsoring sportowca a wsparcie placówki oświatowej to dwa bardzo odległe końce kija. Jednak nieustępliwie dążę do sfinalizowania wszystkich deklaracji i obietnic sponsorskich. Jestem też w trakcie przygotowywania filmu promującego część charytatywną.

Już na początku projektu postanowiłem przekazać koszulki, w których pokonuję maratony na każdym z kontynentów dla przyjaciela Aleksandra Wulknera. Olek po ciężkim wypadku i uszkodzeniu rdzenia kręgowego walczy o powrót do sprawności. Mam nadzieję, ze uda się znaleźć dobrą imprezę biegową, podczas której będzie można zlicytować koszulki na rzecz Olka.

Ostatnio miałem również okazję poznać Zuzię Raczkowską. To Gliwiczanka w wieku 12 lat, która porusza się na wózku. Pokonała dystans półmaratonu w towarzystwie przyjaciela, który pchał wózek. Zuzia ma duże szanse by móc samodzielnie chodzić, ale jak zwykle barierą są koszty operacji. W związku z tym postanowiłem przekazać medale projektu na licytację dla Zuzi. Wierzę, że kiedyś będę mógł z nią wystartować w biegu, a Zuzia będzie biegła na własnych nogach!

Piękne inicjatywy. Trzymamy kciuki za ich powodzenie! Doszły nas słuchy, że… czasem startujesz też w Polsce. Gdzie ostatnio biegałeś?

Tak. Ostatnio zaliczyłem kilka startów w kraju. Wystartowałem w trzech półmaratonach oraz biegu na 10 km. Były to starty typowo kontrolne. Mam teraz mało czasu na trenowanie, stąd starty w imprezach zorganizowanych.

Czyli kontuzje zaleczone?

Kontuzja nogi na szczęście tak. Niestety nadal borykam się z problemami związanymi ze złamaniem nadgarstka. Wciąż jestem na zwolnieniu lekarskim. Musiałem czekać do listopada na rozpoczęcie rehabilitacji. To wszystko w znacznym stopniu ogranicza mnie i moje działania.

Projekt projektem, ale pewnie żyjesz też wieloma innymi sprawami. Co Cię zajmuje na co dzień? Masz już kolejne wielkie plany?

Zgada się. Mam wiele dalszych planów. Jednak priorytetem jest dla mnie dokończenie projektu 7K7M7S. Chcę by każda szkoła objęta projektem otrzymała przewidziane doposażenie. Obecnie czekam na przesłanie sprzętu sportowego dla jednej z placówek. W miarę możliwości chciałbym się też zaangażować w zbieranie środków finansowych dla Zuzi oraz Olka. Na dzisiaj przekazuje im „trofea” z projektu, jednak wiem, że nawet zlicytowanie tego będzie kroplą w morzu potrzeb.

Z pewnością dalej będę chciał poprzez moje bieganie inicjować akcje charytatywne dla ludzi, o których wszyscy powinni pamiętać. Ostatnio byłem również uczestnikiem spotkania założycielskiego Stowarzyszenia Miechowicka Grupa Biegowa, które w statucie ma też działalność dobroczynną. Co więcej? Nadal uważam, że NIEMOŻLIWE NIE ISTNIEJE!

I wciąż to udowadniasz swoim bieganiem. Dziękujemy za rozmowę i trzymamy kciuki za… niemożliwe!

Rozmawiała Katarzyna Marondel