W sobotę zakończył się kolejny cykl 8 biegów Grand Prix Warszawy. Ostatni bieg rozgrywany był na trasie w Lesie Kabackim. Pomimo fatalnej pogody siąpiącego deszczu i niskiej temperatury przybyło blisko 200 zawodników.
Korespondencja Jana Nartowskiego, Ambasadora Festiwalu Biegowego
Wystartowaliśmy o godz. 11:00 na grząskiej i śliskiej trasie. Konsekwencja tego było to, że zarówno ja jak i inni zawodnicy po chwili byliśmy ubłoceni niemal po szyję. Mimo to nastroje nam dopisywały. Bieg przebiegał sprawnie i po 45:57 byłem już na mecie.
Czas oczywiście nie należał do najlepszych i ostatecznie zająłem 11. miejsce w klasyfikacji generalnej w swojej kategorii wiekowej. Wpływa na ten wynik miało to, że wystartowałem w zaledwie 5 biegów. To odbiło się znacząco na ilości zdobytych przeze mnie punktów.
Za to moja drużyna AKB MORT! zwyciężyła w klasyfikacji drużynowej wygrywając z niepokonanym do tej pory zespółem Jacków. A więc odnieśliśmy kolejny sukces po Maratonie Warszawskim. Brawo, MORT’AM’ALL.
Do domu wróciłem cały mokry i przeziębiony, ale zadowolony.
Jan Nartowski, Ambasador Festiwalu Biegowego