Po niespełna roku więzienia Oscar Pistorius opuścił zakład karny Kgosi Mampuru II. Teraz słynny niepełnosprawny biegacz z RPA, który został skazany na pięć lat pozbawienia wolności za nieumyślne spowodowanie śmierci narzeczonej będzie odbywać pozostałą część kary w areszcie domowym znajdującym się w … luksusowej willi swojego wuja.
Przypomnijmy Pistorius, pierwszy w historii lekkoatleta, który po amputacji nóg wystąpił w igrzyskach olimpijskich trafił za kratki w październiku ubiegłego roku. Skazano go za zabicie w walentynki 2013 roku swojej narzeczonej - Reevy Steenkamp. Dziewczyna zginęła zamknięta w toalecie, a Pistorius oddał do niej cztery strzały przez zamknięte drzwi. Sportowiec tłumaczył, że do tragedii doszło w wyniku nieszczęśliwego wypadku gdyż pomylił kobietę z włamywaczem.
Biegacz został skazany na pięć lat więzienia, ale zgodnie z miejscowym prawem mógł się ubiegać o przedterminowe zwolnienie zza krat po odbyciu zaledwie jednej szóstej wyroku. Pozostałą część kary miał odbywać w areszcie domowym.
Pierwotnie Pistorius miał opuścić więzienie w sierpniu, by resztę kary odbywać w areszcie domowym. W ostatniej chwili decyzja ta została zablokowana przez ministra sprawiedliwości RPA Michaela Masuthę. Wczoraj okazało się, że tylko na kilka miesięcy.
Biegacz w poniedziałek wieczorem trafił do luksusowej rezydencji z basenem swojego wuja w Johannesburgu. Teraz zgodnie z warunkami zwolnienia Pistorius musi podjąć prace społeczne, regularnie uczestniczyć w sesjach psychoterapeutycznych oraz i – o ile będzie na to ich zgoda – spotkać się z rodzicami Reevy Steenkamp.
Niepełnosprawny sportowiec nie może za to spożywać alkoholu i narkotyków, co będzie sprawdzane podczas niezapowiedzianych kontroli. Pistoriusa pozbawiono też prawa dostępu do broni oraz wychodzenia z domu po zmroku.
Biegacz z RPA odzyska pełną wolność 20 października 2019 roku chyba, że prokuraturze uda się 3 listopada przekonać Sąd Najwyższy, by kwalifikować czyn Pistoriusa nie jako nieumyślne spowodowanie śmierci, a morderstwo. Wówczas sportowiec dostałby karę co najmniej 15 lat pozbawienia wolności i wróciłby do więzienia.
MGEL