Startujący 3 grudnia 71. Fukuoka Marathon dla reprezentantów gospodarzy będzie pierwszym biegiem wchodzącym w skład skomplikowanego sytemu kwalifikacyjnego przed olimpiadą w Tokio.
Kwalifikacja na Igrzyska to dla Japończyków nie mniejsze wyzwanie jak same Igrzyska. Mają oni przed sobą 2 lata na uzyskanie odpowiednich wyników w największych maratonach krajowych i zakwalifikowanie się do udziału w biegu eliminacyjnym przewidzianym na 2019 r.
Wśród japońskich biegaczy na starcie Fukuoka Marathon staną m.in. legitymujący się najlepszą życiówką (2:08:56) Satoru Sasaki, który w 2015 r. zajął w tym biegu trzecie miejsce, startując wówczas poza elitą zawodników, czy Suguru Osako, który zadebiutował w tym roku w maratonie na trasie biegu w Bostonie i z czasem 2:10:28 zajął tam trzecie miejsce. Jego sukces odbił się szerokim echem w Japonii. Debiutant okazał się być pierwszym od ponad 30 lat Japończykiem na podium tego biegu i do tego z trzecim najszybszym czasem w historii japońskich startów w Bostonie.
W Fukuoce nie zabraknie również Yuki Kawauchiego.
Jednak to nie Japończycy są faworytami tego maratonu. Najlepszą życiówkę w stawce zawodników ma Stephen Kiprotich (2:06:33). Mistrz świata z 2013 r. i mistrz olimpijski z 2012 r. nie będzie miał łatwego zadania, jego przygotowania do biegu były przerywane przez sprawy rodzinne. Z wrześniowego obozu treningowego Ugandyjczyk wyjechał przed czasem z powodu śmierci matki. Musiał również zmierzyć się ze śmiercią przyjaciela.
Głównym rywalem Kiproticha będzie ubiegłoroczny zwycięzca Yemane Tsegay. O chęci zwycięstwa mówi także Bedan Jaroki. Kenijczyk mieszkający w Japonii, w maratonie zadebiutował wiosną. Zrobił to na trasie London Marathon, gdzie z czasem 2:07:41 zajął trzecie miejsce.
W tym roku w Fukuoce nie zobaczymy Polaków.
IB