Po kilku dniach wahań organizatorzy Tenzing Hillary Everest Marathon podjęli ostateczną decyzję. Zaplanowany na 29 maja bieg w Himalajach został przeniesiony na 5 października. Polski maratończyk Robert Celiński (LOTTO EXTREME) dowiedział się o tym... dzień przed wylotem do Nepalu.
Najwyżej rozgrywany maraton na świecie odbywa się co roku 29 maja, w rocznicę pierwszego wejścia na Mount Everest. Biega stanął pod znakiem zapytania po tragicznym trzęsieniu ziemi, które w 25 kwietnia nawiedziło Nepal. Miało siłę 7,8 w skali Richtera. Władze oficjalnie potwierdziły śmierć ponad 6 tysięcy osób, ale mówi się, że ofiar może być nawet dwa razy więcej. W efekcie trzęsienia lawina śnieżna przysypała między innymi Base Camp - bazę wypadową u stóp Mount Everest, gdzie tradycyjnie odbywa się start maratonu.
Początkowo organizatorzy zapewniali, że impreza się odbędzie, ale w sobotę uznali, że nie będą w stanie wszystkiego należycie przygotować oraz, że wobec skali tragedii sport powinien zejść na drugi plan. Ważniejsza jest odbudowa kraju.
- W świetle katastrofy najlepszym rozwiązaniem jest przełożenie imprezy. Niezależnie od żałoby i tak musielibyśmy zmienić harmonogram. Większość domów dla turystów w regionie Everest-Khumybu jest zniszczona - wyjaśnił Bikram Pandey, prezydent Tenzing Hillary Everest Marathon, w liście skierowanym do zawodników.
Informacja dotarła do Roberta Celińskiego dzień przed jego wylotem do Nepalu. Polski maratończyk, dla którego tegoroczny start miał być trzecim w tych zawodach, rozumie powody organizatorów. - Niewyobrażalna tragedia jaka dotknęła Nepal rzeczywiście jedyną słuszną decyzję - powiedział w rozmowie z portalem festiwalbiegowy.pl.
- Nie powinienem mieć kłopotów z przebukowaniem biletów. Będę miał też więcej czasu, by się dobrze przygotować. Tegoroczne przygotowania pokrzyżowały mi bowiem kontuzja i grypa. Planuję polecieć do Nepalu w sierpniu - stwierdził Celiński.
DZ
fot. Marek Biczyk