FSZP: „O wyborze zegarka sportowego decydują detale”. Suunto czy Garmin? Rozstrzyga Jacek Thomann

  • Festiwal biegowy

Na co dzień buduje reaktory chemiczne, ale po pracy ma niezwykłe hobby. Przeprowadza testy i prowadzi pomiary zegarków sportowych dla biegaczy. Dla Jacka Thomanna nie ma tajemnic w tej materii, a swoimi przemyśleniami dzieli się na stronie goultra.pl. W Krynicy spotkał się z publicznością podczas Forum Sport-Zdrowie-Pieniądze.

Wybierając sportowy zegarek warto się zastanowić jakim budżetem dysponujemy i do czego będzie nam służył. Często nie trzeba płacić kilku tysięcy złotych, żeby kupić dobry czasomierz, który odpowiada umiejętnościom i potrzebom zawodnika. Wszystko zależy jak często będziemy z niego korzystać i w jakimi celu, bo choć topowy sprzęt jest na bardzo zbliżonym poziomie, to jednak różni się kilkoma szczegółami. – Najważniejsze to mieć świadomość tego, co nam jest potrzebne do realizacji konkretnych celów. Inaczej możemy myśleć o kupnie zegarka jeżeli często ćwiczymy i jest to w pewien sposób kalendarz z poszczególnymi treningami, a na co innego powinniśmy zwrócić uwagę, kiedy trenujemy sporadycznie – podkreśla Jacek Thomann.

W walce o najwyższe laury są tylko dwie marki – Garmin i Suunto, bo zegarki tych firm są najbardziej zaawansowane technologicznie. – Jeżeli stawiamy na systematyczne trenowanie, rozpisane sesja po sesji, to bezwzględnie powinniśmy wybrać zegarki Garmin, bo w ich przypadku oprogramowanie uwzględnia takie możliwości. Suunto może pod tym względem jest gorsze, ale… jeśli dla kogoś najważniejsza jest dokładność gps-a, to z pewnością powinien wybrać Suunto, które spisuje się pod tym względem właściwie bez zarzutu zarówno w mieści jak i lasach czy na otwartych przestrzeniach. Podobnie jest z baterią. Najnowszy zegarek Suunto może wytrzymać z włączonym gps-em blisko 30 godzin. To rewelacyjny wynik i widać, że fińska firma mocno zainwestowała w ten aspekt zegarków. Reszta funkcji jest na podobnym poziomie – zaznacza pomysłodawca strony goultra.pl

Ciekawie zapowiada się przyszłość tej branży, bo wszystko wskazuje na to, że mierzenie czasu, do czego zostały wymyślone zegarki – będzie najmniej ważną ich funkcją. – Dzisiaj to jest już poważny komputer, który zlicza wiele danych, potrafi analizować różne historie, które dzieją się podczas trenowania – łącznie z długością kroku podczas biegu czy tym jak długo i często stopa styka się z podłożem. Zegarki przyszłych generacji będą miały pełne listy treningowe łącznie z jadłospisami na całe tygodnie, bo już teraz mogą obliczać w czasie rzeczywistym ile spalamy kalorii – mówi Thomann.

Obie firmy tak mocno zdominowały rynek, że trudno na nim odnaleźć się konkurencji. – Jedyną firmą, która walczy jest Polar. Jej zegarki kiedyś dorównywały albo były nawet lepsze od Garminów i Suunto. Teraz rozwój tych dwóch firm doprowadził niemal do tego, że podzieliły świat sportowców pomiędzy siebie. One tworzą najnowocześniejsze rozwiązania, kreują trendy. Reszta została daleko w tyle. Choćby taki Tom Tom, który miał bardzo dobrą nawigację, ale reszta nie wytrzymała w walce o hegemonię. Trudno będzie z nimi powalczyć, bo łożą olbrzymie pieniądze na badania – zaznacza człowiek, do którego nawet firmowe infolinie odsyłają klientów, kiedy ci mają kłopoty ze swoimi zegarkami.

Nowoczesne zegarki treningowe nie tylko mogą analizować sny, ale nawet za pomocą struktury ruchu odczytywać jakim style płyniemy w basenie. Wszystko bez udziału i podpowiedzi człowieka.

PT

Partner Forum Sport, Zdrowie, Pieniądze: