Golden Trail National Series – cel 2020 Krzysztofa Bodurki. „Chcę się pokazać w nowym teamie”

Z pierwszym dniem 2020 roku Krzysztof Bodurka został zawodnikiem Salomon Suunto Teamu, czołowej polskiej grupy w biegach górskich. Do tej pory biegacz z podkrakowskich Nielepic reprezentował ekipę Alpin Sport Hoka One One i w niej osiągnął w minionym roku wiele sukcesów.

Wyrósł na drugiego, po Bartłomieju Przedwojewskim, polskiego biegacza na dystansie okołomaratońskim. Został mistrzem Polski w biegu anglosaskim i skyrunning classic, zdobył też trzy srebrne medale MP: na długim i krótkim dystansie oraz w wertikalu KM.

Tylko próba sił w biegach zagranicznych nie wypadła tak jak sobie tego życzył. Ale nasz zawodnik, który w marcu skończy 30 lat, nie rezygnuje: chce w tym roku zrobić kolejny krok do przodu, umocnić pozycję w Polsce i podjąć skuteczniejszą próbę zaistnienia w dobrze obsadzonych zawodach w Europie.

Krzysztof Bodurka: Moja forma była w tym roku sinusoidalna. W pewnym momencie chyba trochę przesadziłem z treningiem i odczułem to podczas trudnych startów w biegach Golden Trail Series.

Piotr Falkowski: Za bardzo chciałeś się do nich przygotować i przeholowałeś?

Chyba tak... Prawdopodobnie zaszkodziła mi też trochę komora hipoksyjna, wykonałem w niej zbyt mocne treningi. Już podczas samego Maratonu Mont-Blanc całkowicie wypłukałem się z elektrolitów, kolejne starty kończyły się skurczami. Nie umiałem sobie z tym poradzić. Miesiąc przed ostatnim startem zagranicznym, w Mistrzostwa Europy w Skyrunningu, rozpocząłem współpracę z dietetykiem i na początku września we Włoszech było już zdecydowanie lepiej. Szkoda, że nie pomyślałem o tym wcześniej.

Wiem jednak, co mam dalej robić i co jest do poprawy. Przygotowania do nowego sezonu zacząłem już w październiku i czuję się znakomicie. Nie pamiętam, kiedy tak szybko doszedłem do dobrej dyspozycji. Zwykle zabierało mi to około 3 miesięcy, a teraz wystarczyło 6 tygodni, żeby zacząć szybko biegać.

Tak bardzo jesteś już zadowolony z formy?

Uważam, że jestem w dobrej dyspozycji. W poprzednim sezonie po półtora miesiąca treningu to ja po płaskim biegałem w tempie 4:20/km, a teraz po takim samym czasie swobodnie schodziłem do 4 minut na kilometr. Wydolność i siła też już są na całkiem niezłym poziomie i całkiem dobrze sobie radzę. Wygrałem Półmaraton Orzeł w Górach Sowich i oba biegi Grand Prix Krakowa na dość wymagajacej trasie w Lasku Wolskim. Jest nieźle!

Krzysztof Bodurka "Orłem" premiery Półmaratonu Górskiego w Górach Sowich

Brzmi to jak zapowiedź „wejścia smoka” w sezon startowy 2020!

Taką mam nadzieję (śmiech). Przez ostatnie lata z sezonu na sezon się poprawiam i chciałbym ten progres utrzymać, żeby i 2020 był kolejnym z rzędu rokiem lepszym od poprzedniego.

Gdzie zatem kibice będą mieli okazję podziwiać Twoje postępy?

Stawiam przede wszystkim na Golden Trail Series, ale tym razem w wydaniu National, bo pojawił się cykl Narodowy Czesko-Słowacko-Polski i w nim chciałbym powalczyć o najwyższe laury.

Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem i uda mi się być w czołowej trójce GTNS, najważniejszym startem roku będzie dla mnie Wielki Finał cykli narodowych 1 listopada na Azorach, z udziałem najlepszych zawodników serii: włoskiej, hiszpańsko-portugalskiej, francusko-belgijskiej, brytyjskiej i naszej. Bardzo mi zależy, bo to świetna okazja pokazania się w stawce znakomitych biegaczy i jednocześnie w międzynarodowym środowisku mojego nowego teamu.

Jeśli natomiast to się nie uda, przygotuję się jak najlepiej do Mistrzostw Świata na długim dystansie pod koniec października w Hiszpanii. Pogodzenie obu startów nie jest, niestety, możliwe z powodu bliskości terminów (MŚ na Haria Extreme Lanzarote odbędą się 15 listopada 2020 – red.).

Ale wcześniej chyba powinieneś zakwalifikować się do reprezentacji Polski na te zawody?

No oczywiście, ale mam nadzieję, że z tym nie będzie problemu (śmiech).

Czyli medal MP na Wielkiej Prehybie masz już zaplanowany?

Muszę tam po prostu zrobić swoje. Kwietniowy start w Szczawnicy, gdzie przed rokiem byłem drugi za Barttkiem Przedwojewskim, będzie jednym z ważniejszych w pierwszej części roku. Po nim to już praktycznie tylko biegi Golden Trail National Series: Valašský Hrb 30 maja w Czechach, Poludnica Run 6 czerwca w Słowacji i nasz Golden Mountains Trail w Lądku-Zdroju 17 lipca.

Na początku lipca chciałbym jeszcze wystartować w ME w biegu anglosaskim (4.07), albo w MŚ Skyrunning Vertical tydzień później. O drugiej części sezonu już mówiłem. Nie chcę przesadzić z liczbą startów, żeby się nie „zajechać”.

Chwalisz sobie niecałe pół roku współpracy z dietetykiem?

Bardzo. I zamierzam się jej trzymać. Cały czas jestem na diecie przygotowywanej dla mnie przez Konrada Nosarzewskiego z ALE - Active Life Energy, pracujemy nad budową masy mięśniowej. Staram się troszeczkę przytyć, przyznam jednak, że idzie mi to ciężko... (śmiech). Czasami nie dam rady przejeść wszystkiego, efekt na wadze mizerny.

Niesamowite! Tylu ludzi marzy o tym, żeby zgubić kilogramy, męczy się w pracy nad schudnięciem, a Ty chcesz przytyć i nie możesz!

To w sumie ciągle jeszcze początek naszej współpracy, powoli się przyzwyczajam. Konrad działa chyba trochę inaczej niż większość dietetyków, bo na podstawie wyników badań krwi: dopasowuje moją dietę według braków, które wykazują analizy. To dla mnie nowość, że mam dietę dopasowaną indywidualnie, stricte do moich własnych potrzeb. I nie jem wszystkiego, co bym chciał.

Czego Ci w niej najbardziej brakuje? Co lubisz i chciałbyś jeść, a nie możesz?

A no to... pizza (śmiech), chociaż ją akurat czasami mogę zjeść, jako ładowanie węglowodanów przed zawodami. Nie jem w ogóle ziemniaków, no i... najważniejsze to słodycze! (śmiech). Ja jestem strasznym łasuchem i uwielbiam łakocie. Ale muszę ci powiedzieć, że powoli o tym zapominam, z czasem można się przyzwyczaić, a widzę, że mi to służy. Czuję się super, więc naprawdę to działa!

Coś jeszcze ostatnio zmodyfikowałeś w swoim sportowym trybie życia?

Trochę zmieniłem ogólne podejście do treningu. Studiuję na Akademii Wychowania Fizycznego w Krakowie i robię treningi w przerwach pomiędzy zajęciami. W tamtym roku dużo biegałem więc po płaskim, ale zobaczyłem, że nie ma to większego sensu. Zacząłem chodzić na siłownię. Mam tam rower stacjonarny, orbitrek i bieżnię ustawioną pod górę. W ten sposób robię zdecydowanie więcej siły niż w tamtym roku w okresie przygotowawczym.

A jak będzie z przygotowaniami do startów w wysokich górach? Do hipoksji się zraziłeś...

Muszę się kogoś poradzić na ten temat, poczytać o treningu w komorze czy namiocie hipoksyjnym. Sam sobie z tym nie poradziłem. Chciałbym raz jeszcze wystartować w DoloMyths Run Skyrace, bo ten bieg najbardziej mi się podobał w głównym cyklu Golden Trail Series. Trasa trudna, widoki powalające... Ale w tym roku nie uda mi się pogodzić terminów (bieg we Włoszech jest 19 lipca – red.). Zresztą muszę jeszcze porządnie popracować nad zbiegami, bo na skyrunningowych ME w tym elemencie straciłem na końcówce 5 minut do zawodnika, którego wcześniej wyprzedzałem pod górę.

A przecież w Polsce wielu biegaczy mówi o Twoim zbieganiu z zazdrością!

Nie, do najlepszych brakuje mi jeszcze bardzo dużo.

Bartłomiej Przedwojewski ma się zacząć Ciebie bać?

Jeśli będę ciągle szedł do przodu to myślę, że pewnie tak (śmiech). Może jeszcze nie w tym roku, ale za jakiś czas na pewno. Bartek jest najlepszym biegaczem w Polsce i jednym z najlepszych na świecie, bardzo się cieszę, że idzie dynamicznie do przodu. Oby tak dalej i w końcu wygra z Kilianem Jornetem!

Teraz staliście się kolegami nie tylko prywatnie, ale i „zawodowo”, od początku roku jesteście w jednej grupie, bo wraz z Katarzyną Solińską zostałeś nowym zawodnikiem Salomon Suunto Teamu. Ogłosiliśmy to oficjalnie na 10 TAURON Festiwalu Biegowym w Krynicy.

Solińska i Bodurka w Salomon Suunto Teamie! Gorczyca ambasadorem Salomona!

Tak i bardzo się z tego cieszę, bo to nowe wyzwanie w moim sportowym życiu! Wszystko zaczyna się powoli fajnie układać i mam nadzieję, że w nowym, świetnym teamie zrobie kolejny duży postęp!

To takie właśnie przyjmij życzenia na nowy rok 2020 od naszej redakcji i wszystkich czytelników!

Dziekuję bardzo!

Rozmawiał Piotr Falkowski

Zdj. Michał ZłotowskiJacek Deneka