GP Warszawy pod dyktando Pań [ZDJĘCIA]


W Lesie Kabackim rozegrano dziś drugi etap cyklu Grand Prix Warszawy. Z okazji zbliżającego się święta pań hasłem przewodnim imprezy było „Kobiety Rządzą”. Na uczestniczki czekało kilka niespodzianek.

Sobotnia rywalizacja w ramach stołecznego cyklu miała szczególny wymiar. Zgodnie z zasadami savoir vivre, panowie przepuści panie na linii startu. Co więcej, uczestniczki rozpoczęły swoje zmagania dziesięć minut wcześniej niż panowie. Wiele osób zadawało sobie też pytanie, czy którejś z kobiet uda utrzymać się przewagę na panami i jako pierwszej przekroczy linię mety?

Ostatecznie najszybciej 10-kilometrową trasę pokonała Hanna Kazimierczak. Triathlonistka mogła zasłużenie cieszyć się ze zwycięstwa w biegu pań, bo trasę pokonała w 38 minut i 35 sekund. Drugie miejsce zajęła Joanna Tekień, a trzecia była Bożena Josypenko.

– Miałam na dziś zaplanowany mocny trening biegowy, jednak trener stwierdził, że jeśli znajdziemy jakieś zawody na 5 czy 10 km, to będzie lepiej jeśli w nich wystartuję. Na początku biegu trochę przeceniałam swoje możliwości, zaczęłam bardzo mocno. Musiałam skorygować tempo. Jednak jestem zadowolono z rezultatu – opowiadała na mecie Hanna Kazimierczak.

– Wystartowaliśmy tu razem z mężem. Nawet przed startem w żartach mówiłam do niego, by mnie nie przegonił (śmiech). Starałam się dać z siebie wszystko, bo wiem, że on szybko biega. Razem trenujemy triathlon. Oczywiście jestem przyzwyczajona, że podczas zawodów można przyłączyć się do grupy mężczyzn. Panowie mają zresztą lepsze wyczucie tempa i biegnąc z nimi jest trochę łatwiej – wyjaśniała zwyciężczyni.

– Co do zbliżającego się święta. To miłe, że zostałyśmy tak wyróżnione. To bardzo fajny pomysł – podsumowała Hanna Kazimierczak, która w przyszły weekend wystartuje w Portugalii w zawodach triathlonowych.

Zwycięzcą biegu mężczyzn został dawno nie widziany w zawodach Grand Prix Artur Jabłoński. Na metę trener i zawodnik grupy Dream Run wbiegł z czasem 32:24.

– Zatęskniłem trochę za Lasem Kabackim (śmiech) – stwierdził Artur Jabłoński. – Chciałbym też pomóc mojej drużynie w klasyfikacji zespołowej. Z drugiej strony nie chciałem się ścigać za wszelką cenę, tylko zrealizować swój trening. Planowałem biec spokojnie ze „Słonikiem” (Sebastianem Polakiem – red), jednak okazało się, że trafił się triathlonista, który nadał wyższe tempo. Do 3 km biegliśmy po 3:10 min./km. Biegłem, więc za nim, ale stopniowo poprawiałem swoją pozycję – relacjonował zwycięzca, który na ok. 200 metrów przed metą wyprzedził drugą z kobiet - Joannę Tekień.

– Nie myślałem, o gonieniu najlepszej z kobiet. Skupiałem się na rywalizacji mężczyzn. Chociaż muszę przyznać, że motywowała mnie druga zawodniczka, za którą biegłem przez dłuższy czas i którą stopniowo doganiałem. Pierwszej z pań nawet nie widziałem. Chyba muszę jeszcze potrenować! – podsumował biegu Artur Jabłoński.

Jako drugi wśród mężczyzn finiszował Mateusz Kazimierczak, trzeci był Sebastian Polak.

Na mecie służby medyczne miały ręce pełne roboty... od wręczenia tulipanów uczestniczkom biegu. Dodatkowo każda z Pań otrzymała od organizatorów upominek w postaci kosmetyków.

Wystartowało w sumie 322 osoby.

RZ