Japończycy odzyskali tytuł w Fukuoka Marathon

Po 14 latach Fukuoka Marathon może ponownie cieszyć się z japońskiego zwycięstwa. Dziś szans rywalom nie dał Yuma Hattori.

Dla 25-latka był to czwarty maraton w karierze. Nie nastawiał się na zwycięstwo. Sądził nawet, że tak, jak podczas trzech ostatnich startów, nie wystarczy mu sił, by dociągnąć mocne tempo do końca. Tymczasem jego rywale po kolei odpadali z rywalizacji o podium.

Na wczesnym etapie zrezygnował z biegu wicemistrz świata z 2011 r. Vincent Kipruto. Około 11. kilometra kryzys spowolnił Yuki Kawauchiego. Gdy Hattori zorientował się, że także biegnący za nim zwycięzca z 2016 r. Yemane Tsegaye nie podejmie pościgu, wykrzesał z siebie dodatkowe siły i znacznie przyspieszył na ostatnich 6 kilometrach. Linię mety przekroczył z czasem 2:07:27, poprawiając swoją życiówkę z ubiegłorocznego maratonu w Tokio (2:09:46) i odnosząc swoje pierwsze zwycięstwo w maratońskiej karierze.

Tegoroczny maraton w Fukuoce był dla Japończyków biegiem kwalifikacyjnym do maratonu przedolimpijskiego, który odbędzie się we wrześniu. Zwycięzca automatycznie znajdzie miejsce w olimpijskiej reprezentacji Kraju Kwitnącej Wiśnie. Wprawdzie Hattori będzie miał tam mocnych rywali, ale pierwszy krok do biegu w Tokio już zrobił.

Drugie miejsce zajął Yemane Tsegay, który od połowy dystansu męczył się zarówno z bólem głowy, jak i problemami gastrycznymi. Koło 36. kilometra zrezygnował z pościgu za Japończykiem. Do mety dobiegł z czasem 2:08:54. Podium dopełnił Amanuel Mesel - 2:09:45.

 zakończył bieg na 10 miejscu z czasem 2:12:03. Może więc doliczyć kolejny maraton do swojego wyzwania pokonania 100 maratonów w czasie poniżej 2:20.

IB