Kolejna farsa PZLA w biegach górskich. Mistrzostwa Polski ultra, których... nie było!

O tym, że Polski Związek Lekkiej Atletyki traktuje biegi górskie po macoszemu, jako zło konieczne, wiemy nie od dzisiaj. Pisaliśmy o tym niejednokrotnie przy przeróżnych okazjach.

Polska dziesiątka na MŚ w trailu w Hiszpanii

Reprezentacja Polski na MŚ w trailu. Pomagamy w ustaleniu składu

W podejściu lekkoatletycznej centrali nie zmienia się nic. Okazuje się, że najprawdopodobniej w roku 2018 nie zostali wyłonieni mistrzowie Polski w biegu na dystansie ultra (choć mistrzostwa ponoć się odbyły, na dystansie ŁUT-70 km podczas październikowego Łemkowyna Ultra-Trail®)! Ponoć i najprawdopodobniej, bo Andrzej Puchacz, jedyna osoba odpowiedzialna w PZLA za biegi ultra i górskie, nie chce na ten temat udzielić żadnej informacji ograniczając się do lakonicznego stwierdzenia: „Nie zależy nam, aby o tym mówić i ten temat nagłaśniać”.

Oto zatem, co udało nam się ustalić nieoficjalnie. PZLA zwrócił się do Krzysztofa Gajdzińskiego z propozycją zorganizowania MP w biegu górskim na dystansie ultra podczas Łemkowyna Ultra-Trail®. Na przełomie roku 2017/2018 strony ustaliły termin i dystans (wybrano ŁUT-70). W czerwcu Gajdziński rozesłał informację prasową o specjalnych zasadach kwalifikacji elity na mistrzostwa. Przesłał ją także do Puchacza z pytaniem o kategorie wiekowe.  – Pan Puchacz poinformował mnie wtedy, że PZLA nie wymaga na MP kategorii wiekowych. Ani słowem nie wspomniał, że jednak nie organizujemy Mistrzostw Polski i nie traktuje nas jako imprezy mistrzowskiej” – mówi dyrektor ŁUT.

Zawodnicy startowali więc w Łemkowynie ze świadomością, że na trasie Chyrowa-Komańcza walczą o tytuł najlepszych w kraju. Zwycięzców biegu - Kamila Leśniaka i Edytę Lewandowską, obwołano mistrzami Polski w biegu górskim na dystansie ultra.

L jak... mistrz. Medale MP w górskim ultra rozdane

Kilka dni później, po wybuchu „afery śmieciowej”, organizatorzy Łemkowyny ukarali triumfatorkę rywalizacji kobiet Edytę Lewandowską, a w stosownym komunikacie napisali: „postanowiliśmy zdyskwalifikować Edytę i tym samym zmienić klasyfikację kobiet na trasie Łemkowyna Ultra-Trail® 70, będącej jednocześnie Mistrzostwami Polski, przesuwając wszystkie zawodniczki o jedną pozycję do góry”. Cały czas jest zatem mowa o mistrzostwach Polski.

Mistrzyni Polski w górskim ultra zdyskwalifikowana za śmiecenie na trasie

Już wtedy bardzo dziwnym wydawało się, że żadnego stanowiska w tej sprawie (zdyskwalifikowano w końcu mistrzynię Polski!) nie zajmuje Polski Związek Lekkiej Atletyki. Po kilkudniowym zamieszaniu sprawa jednak ucichła. Mistrzynią Polski, po dyskwalifikacji E. Lewandowskiej, stała się Katarzyna Solińska, wicemistrzynią – Anna Kącka, a brązową medalistką – Kinga Kwiatkowska.

Przez ponad miesiąc w sprawie nie działo się NIC. PZLA milczał dalej, tak jakby sprawa go nie dotyczyła. Jak się okazało, związek tak właśnie uważał – że to nie jego sprawa. Dlaczego? Oto bowiem, przy okazji przyznania (też pokątnie, bez żadnego komunikatu, tak zwyczajnie „na buzię”) różnych mistrzostw Polski na rok 2019, pojawiła się nieoficjalna informacja, że ŁUT-70 ani przez chwilę NIE BYŁ biegiem o mistrzostwo Polski!

Na nasze, zadane telefonicznie, pytanie, czy to prawda, Andrzej Puchacz, odpowiadający w PZLA za biegi górskie, odpowiedział: „Owszem, jest coś na rzeczy, bo organizator nie dopełnił pewnych formalności, ale nie zależy nam, aby o tym mówić i ten temat nagłaśniać. Poza tym jestem bardzo zajęty, nie mam czasu na rozmowę, do widzenia”. A kiedy pan Andrzej Puchacz będzie miał ten czas? „Nie wiem” – brzmiała odpowiedź.

Informacja, że jego ŁUT-70 nie był biegiem o mistrzostwo Polski, zdziwiła Krzysztofa Gajdzińskiego...


Organizator Łemkowyna Ultra-Trail® powiedział nam, że jedynym wymogiem, które przedstawił PZLA w związku z organizacją MP, była wysokość nagród i zwiększenie ich liczby do 6 w obu klasyfikacjach generalnych, kobiet i mężczyzn. „To życzenie spełniliśmy, a żadnych innych wymogów formalnych nie było. Dlatego, skoro jeszcze w czerwcu Pan Puchacz odpowiedział na mojego maila, nie informując, że coś jest nie tak w sprawie MP, nie mieliśmy podstaw, żeby cokolwiek podejrzewać – powiedział Krzysztof Gajdziński.

Organizator Łemkowyny, który jest jednocześnie polskim delegatem do organizacji ITRA (Międzynarodowe Stowarzyszenie Biegów Terenowych), poinformował nas również, że zgodnie z propozycją PZLA wysuniętą przez Andrzej Puchacza, wybór imprezy mistrzowskiej i czuwanie nad mistrzostwami miało w kolejnych latach leżeć w gestii polskich reprezentantów ITRA. Gajdziński mocno się zatem zdziwił dowiadując się od nas, że na rok 2019 PZLA przyznał organizację PZU Maratonowi Karkonoskiemu! „Przecież sam PZLA chciał, byśmy to my za to odpowiadali” – stwierdził.

Andrzej Puchacz odmówił rozmowy i wyjaśnień, musimy zatem zdać się na informacje nieoficjalne z Polskiego Związku Lekkiej Atletyki. Według naszych źródeł, rozmowy na linii PZLA – Łemkowyna nigdy nie zostały sfinalizowane, a bieg ŁUT-70 - wpisany do kalendarza Mistrzostw Polski PZLA. Dlatego też związek nie zajmował żadnego stanowiska w sprawie dyskwalifikacji Edyty Lewandowskiej.

Dlaczego jednak PZLA nigdy publicznie i oficjalnie o tym nie powiedział? Dlaczego nigdy nie podał informacji, że ŁUT-70 nie ma prawa używać tytułu „MP w biegu górskim na dystansie ultra”? Tego nie wie, a przynajmniej nie chce powiedzieć nikt.

Po naszej rozmowie, Krzysztof Gajdziński skontaktował się z przedstawicielem PZLA. – Pan Puchacz potwierdził, że ŁUT 70 nie był mistrzostwami PZLA, ale skoro już tak nazwaliśmy bieg, to przecież mogły to być Mistrzostwa Polski ITRA i będzie po problemie, a sprawy nie musimy nagłaśniać – relacjonuje Gajdziński. – Zapytany o powody, pan Puchacz powiedział, że nie dopełniliśmy terminu podania nazwy zawodów, a on miał czas do kwietnia, by wpisać imprezę w kalendarz PZLA. Nas wcześniej o takim terminie nie informował. A skoro w czerwcu odpisywał mi w sprawie kategorii wiekowych na MP wiedząc już, że nas w kalendarzu nie ma, to chyba nie my o czymś zapomnieliśmy… – mówi dyrektor ŁUT.

– Jeśli postanowiono nam przyznać mistrzostwa i obie strony się na to zgodziły, to dobrze byłoby też nas poinformować o tym, że jednak ktoś zmienił zdanie. Na marginesie… ciekawe, że w kalendarzu Mistrzostw Polski PZLA na 2018 rok nie znalazły się ŻADNE zawody w biegach górskich – mówi Krzysztof Gajdziński.

– W całej sytuacji najbardziej szkoda mi jest zawodników, którzy mieli świadomość walki w MP organizowanych we współpracy ITRA i PZLA, niektórzy liczyli na klasy sportowe, a potem okazało się, że ktoś nie wpisał czegoś do kalendarza – dodaje dyrektor Łemkowyna Ultra-Trail®. – Jako organizatorzy biegu naprawdę nic byśmy nie stracili, gdyby tych MP nie było, ale trzeba było nas poinformować, byśmy mogli przekazać konkretne informacje zawodnikom przed zawodami.

A co na to wszystko najbardziej poszkodowani, czyli zawodnicy? Katarzyna Solińska, która po dyskwalifikacji Edyty Lewandowskiej mogła czuć się mistrzynią Polski (choć, jak od razu twierdziła, taki tytuł nie sprawił jej przyjemności) powiedziała nam: – Przez zamieszanie z wynikami zupełnie nie traktowałam tego jako moje wyjątkowe osiągniecie, nie cieszyłam się z takiego mistrzostwa, wiec nie będę się martwić, jeśli je odbiorą. Bardziej mnie smuci, że ludzie między sobą nie potrafią się dogadać i ustalić coś raz, a porządnie. Zapisując się na ŁUT nie wiedziałam, że to będę mistrzostwa Polski, chciałam wziąć udział w biegu, a nie w mistrzostwach. Swój cel osiągnęłam, bo na trasie dałam z siebie wszystko, świetnie się bawiłam i spędziłam czas z ludźmi, których lubię.

Rozczarowany i smutny był za to Kamil Leśniak. Zwycięzca ŁUT-70 o tym, że nie jest mistrzem Polski dowiedział się przypadkowo, kilka tygodni po zawodach. Skontaktował się wtedy z Andrzejem Puchaczem z PZLA by dowiedzieć się, jakie możliwości stypendialne daje klasa sportowa, którą uzyskał dzięki zdobyciu tytułu. – Jestem studentem i to jest dla mnie ważne – wyjaśnia torunianin studiujący w Poznaniu. – Andrzej Puchacz uświadomił mnie wtedy, że tak naprawdę Łemkowyna nie była umocowana w PZLA i z racji zwycięstwa w ŁUT nie mam żadnych korzyści. Na szczęście klasę sportową uzyskałem dzięki startowi w barwach narodowych na MŚ w Karpaczu, ale… To kolejna farsa w wykonaniu PZLA wobec biegaczy górskich. Dostałem potem przeprosiny od Krzycha Gajdzińskiego, ale... Myślę, że ani on, ani też Andrzej Puchacz nie są tutaj winni. Doszło raczej do jakiegoś niedogadania czy nieporozumienia – mówi Kamil Leśniak.

Cała sytuacja jako żywo przypomina wydarzenia sprzed 2 lat, kiedy to PZLA ni z tego, ni z owego pozbawił Festiwal Biegowy w Krynicy-Zdroju mistrzostw Polski w biegu górskim na  dystansie ultra. Po 3 latach współpracy w latach 2014-16 (trzykrotnie mistrzem Polski został wtedy Marcin Świerc) i wysokich nakładach finansowych, które organizatorzy Festiwalu ponieśli przede wszystkim na nagrody dla najlepszych, PZLA bez uzasadnienia, jakichkolwiek rozmów, negocjacji czy np. wytknięcia błędów, nie przedłużył umowy. Mistrzostwa Polski w roku 2017 rozegrano w Szczawnicy, a w 2018… nie odbyły się, jak widać, nigdzie. Śmieszne tylko, że okazało się to długo po zawodach.

Piotr Falkowski