Wyprawa Piotra Kuryły trwa dopiero trzeci dzień, a już ważą się jej losy. Nie wiadomo, czy ultramaratończyk, drugi zawodnik Sparatathlonu z 2006 r., dotrze na Nordkapp.
Piotr Kuryło, obecnie służący w wojskach obrony terytorialnej, rozpoczął swoją nową biegową wyprawę o północy 1 stycznia. Przy akompaniamencie fajerwerków i życzeń powodzenia ze strony władz miejskich i kibiców, wyruszył z Suwałk na Nordkapp. Do pokonania ma ok. 2500 km przez Litwę, Łotwę, Estonię, Rosję, Finlandię i Norwegię do końca drogi nr 69.
Wyprawa, która ma się zgodnie z planem zakończyć w lutym, od początku toczy się w problemami. Wszystko z powodu wózka. Pojazd ma służyć ultramaratończykowi za mini dom i spiżarnię. Swoją konstrukcją przypomina igloo na kołach. Wprawdzie to tymczasowe schronienie jest styropianowe, a więc stosunkowo lekkie, ale za to jego wyposażenie waży ok. 170 kg.
Niestety sprzęt nie wytrzymuje warunków na trasie. Najpierw przednie koło utopiło się w Niemnie. Tę usterkę udało się usunąć z pomocą śledzących profil Piotra kibiców. Potem okazało się, że igloo jest zbyt duże i cała konstrukcja utknęła w śniegu.
„Niestety jest do kitu, śnieg zweryfikował małe kółka i robię 30 minut/ kilometr, więc bez sensu” -skomentował swoją sytuację Piotr Kuryło, który szuka rozwiązania problemu i myśli o zmianie opcji biegowej na rowerową. Bez tego nie zdąży przekroczyć granicy z Rosją w terminie przewidzianym w wizie. Nie dotrze również do mety w zakładanym czasie.
Wyprawa ma na celu zwrócenie uwagi na problemy ze smogiem, na razie jednak wymaga rozwiązania problemów technicznych.
Fanpage projektu: TUTAJ
IB