Natura choć piękna, to pokazuje też swoje niebezpieczne oblicze. W miniony weekend w amerykańskim Kansas zmarł uczestnik biegu na 50 km, który został rażony piorunem.
Do tragicznego zdarzenia doszło podczas imprezy Flat Rock, prowadzącej uczestników wymagającym szlakiem w Elk City State Park. Ofiara to 33-letni Thomas Stanley, który według relacji, zbliżał się już do mety.
W rozmowie z mediami dyrektor biegu zapewnił, że inni biegacze, organizatorzy oraz lekarze ruszyli szybko na pomoc mężczyźnie, udzielając mu pierwszej pomocy. Niestety wysiłki nie dały efektu.
Tego dnia nad środkowym i wschodnim Kansas, czyli w okolicach miejsca rozgrywania imprezy, spodziewane były przelotne opady i burze. Prognozowano nawet grad. Dzień zaczął się jednak słonecznie. Później przyszło pogorszenie pogody.
Biegacz osierocił żonę i trójkę dzieci. Organizatorzy prowadzą zbiórkę funduszy na rzecz rodziny. W ciągu dwóch dni udało się zgromadzić 60 tys. dolarów.
To nie pierwsza taka smutna sytuacja, jaką opisujemy.
Tragedia na zawodach we włoskich Alpach. Biegaczka z Norwegii zginęła od pioruna
Według Rządowego Centrum Bezpieczeństwa, w czasie burzy najlepiej jest unikać przebywania pod drzewami i na otwartej przestrzeni, a także dotykania przedmiotów wykonanych z metalu. W razie wypadku, jeżeli u osoby porażonej piorunem doszło do zatrzymania oddechu, należy jak najszybciej rozpocząć sztuczne oddychanie (poradnik).
RZ
fot. Pexels