Dla nas najważniejszą wiadomością z trasy Biwa Lake Mainichi Marathon było zejście z niej Henryka Szosta. Ogromna szkoda, bo rekordzista Polski w maratonie dobrze się czuje w japońskich biegach i z reguły dobrze tam wypada. W tym roku nasz zawodnik był jedynym europejczykiem w elicie tegorocznej edycji biegu.
W 2012 r. zajął w tym biegu drugie miejsce. Tym razem żołądek uniemożliwił mu walkę z koalicją Afrykanów i Japończyków. Szost zszedł z trasy ok. 17 kilometra. Tak opisał przyczyny niepowodzenia:
Niestety pierwszy raz z Japonii wracam na tarczy . Pokonały mnie problemy żołądkowe i ciężkie nogi . Nie byłem w stanie biec dalej dlatego zakończyłem swój wyścig na 17km . Musze przeanalizować co było powodem takiego stanu mojego organizmu . Nawet biegnąc po ciężkiej anginie na ME w Zurychu dobiegłem do 30km, dzisiaj nie byłem w stanie kontynuować wysiłku od 10km . Pozdrawiam wszystkich moich kibiców i obiecuje że to nie jest koniec dobrych wyników w moim wykonaniu.
- podsumował na facebooku Henryk Szost.
Biwa Lake Mainichi Marathon 2016 nie był także szczęśliwy dla Yuki Kawauchiego, któremu brakowało świeżości. Tempo wytracił mniej więcej w tym momencie biegu, w którym zrezygnował Henryk Szost. Yuki, bieg wprawdzie ukończył, ale dopiero na 7. miejscu z czasem 2:11:53. W każdych innych okolicznościach nie byłby to powód do zmartwienia, tyle że BLMM był ostatnim maratonem kwalifikacyjnym do Rio. Czas Yukiego niestety nie pozwolił mu zdobyć wymaganego minimum.
Największym wygranym biegu był inny Japończyk Hisanori Kitajima. Wprawdzie zajął drugie miejsce, ale mimo doskwierającej temperatury ok. 20 stopni, poprawił swój rekord życiowy i czasem 2:09:11 rzutem na taśmę wszedł w skład japońskiej reprezentacji olimpijskiej.
- Na pewnym etapie biegu sądziłem, że nawet 2:08 jest możliwe. Wyszło powyżej 2:09, ale biorąc pod uwagę ogromną poprawę mojej życiówki i mój pierwszy wynik poniżej 2:10, jestem z tego rezultatu bardzo zadowolony - mówił Kitajama, któremu do pełni szczęścia zabrakło tylko wygranej w biegu. Gdyby mu się udało, byłoby to jego trzecie zwycięstwo maratońskie z rzędu.
Zwycięstwo jednak przypadło w udziale Lucasowi Rotichowi, który przekroczył linię mety z czasem 2:09:11. O ponad 2 minuty gorszym od jego życiówki, ale jego zdaniem biorąc pod uwagę pogodę i brak pacemakera przez znaczny odcinek trawy, jest to czas to zaakceptowania.
Wyniki:
1. Lucas Rotich (KEN) - 2:09:11
2. Hisanori Kitajima (JPN) - 2:09:16
3. Alphonce Felix Simbu (TAN) - 2:09:19
4. Suehiro Ishikawa (JPN) - 2:09:25
5. Takuya Fukatsu (JPN) - 2:09:31
6. Fumihiro Maruyama (JPN) - 2:09:39
7. Yuki Kawauchi (JPN) - 2:11:53
8. Kentaro Nakamoto (JPN)- 2:12:06
9. Hiroto Inoue (JPN) - 2:12:56
10. Soji Ikeda (JPN) - 2:13:27
Pełne wyniki: TUTAJ
red.
fot. Archiwum ORLEN Warsaw Marathon