Maraton oficjalnie zakończył ebolę. Afryka znów biega!

Gdy w wyniku afery dopingowej z aren głównie europejskich i amerykańskich znikają na jakiś czas rosyjscy biegacze, w innej części świata zakończyła się właśnie dwuletnia nieobecność na trasach biegowych sportowców z Afryki Zachodniej.

Biegacze z Liberii, Mali i innych krajów regionu, nie uczestniczyli w maratonach ani innych imprezach biegowych na świecie, po tym jak w 2014 r. w obawie przed wirusem ebola, zostały dla nich zamknięte listy startowe i granice ich państw. Także wewnątrz tych krajów zostały odwołane wszelkie imprezy sportowe, by unikać rozprzestrzeniania się choroby. Organizatorzy maratonu w Liberii pozostawali jednak w gotowości i kilkukrotnie przesuwali termin startu imprezy.

Pierwszy raz Światowa Organizacja Zdrowia ogłosiła koniec zagrożenia chorobą już w maju tego roku, jednak w wakacje pojawiły się kolejne przypadki zachorowań i maraton znowu został odsunięty w czasie. Kolejny komunikat o braku zagrożenia został opublikowany we wrześniu i od tamtej pory kraje dotknięte epidemią powoli wracają do normy.

Dwa tygodnie temu, w Monrowii odbyła się długo oczekiwana impreza – Liberia Marathon, z półmaratonem, biegiem na 10 km oraz 10 km dla osób niepełnosprawnych (suma dystansów tworzy nazwę imprezy). Pobiegło w sumie 1500 osób, przede wszystkim z Liberii, ale na starcie pojawili się również zawodnicy z Sierra Leone. I to właśnie oni sięgnęli po zwycięstwo w biegu 21-kilometrowym i 10-kilometrowym. Zwycięzcami mogą się czuć jednak wszyscy. Bieg miał być bowiem triumfem nad wirusem, a czasy oraz nagrody zeszły na dalszy plan.

Po zakończonym maratonie w Monrowii, przyszła kolej na starty międzynarodowe. Już 29 listopada na trasie maratonu w Settle pojawi się Eric Lee Page, jeden z najlepszych biegaczy długodystansowych w Liberii. Natomiast miejscowa federacja lekkoatletyczna, chce jak najszybciej przywrócić normalność do sportu Liberii i rozpoczęła przyspieszone kwalifikacje do igrzysk w Rio.

IB