Już po raz czternasty Miasto i Gmina Jelcz-Laskowice gościły maratończyków i uczestników towarzyszącego biegu na 10,549 km. Po raz dziesiąty wspominano tu postać Barbary Szlachetki, najbardziej utytułowanej ultramaratonki w historii polskich biegów. Impreza odbyła się tradycyjnie 1 maja i miałem przyjemność w niej uczestniczyć.
Relacja Rafała Adamskiego, Ambasadora Festiwalu Biegów
Dzięki wieloletniemu doświadczeniu organizatorzy bardzo sprawnie poradzili sobie z imprezą. Z przyjemnością patrzyło się na młodych wolontariuszy wydających pakiety startowe, którzy z zaangażowaniem i życzliwością służyli pomocą biegaczom.
Start wyznaczono na godz. 9:00. W pobliżu dmuchanej bramy już kilkadziesiąt minut wcześniej gęstniał tłum rozgrzewających się rozentuzjazmowanych zawodników. Organizatorzy zorganizowali wspólną rozgrzewkę, którą poprowadziła instruktorka fitness. Większość biegaczy aktywnie uczestniczyła we wspólnej zaprawie, przy okazji świetnie bawiąc się w rytm muzyki. Pogoda w tym roku była bardzo łaskawa – temperatura powietrza oscylowała wokół 15 stopnia termometru, niebo było zachmurzone z lekkimi powiewami wiatru. Nic, tylko biegać!
Start rywalizacji na obu dystansach punktualny.
Tuż za biegaczami ruszyli zawodnicy nordic walking. Przez pierwszych pięć kilometrów trasa wiodła przez przemysłową część Jelcza-Laskowic. W dalszej części wbiegaliśmy do wioski Miłoszyce, z której następnie skierowaliśmy się na powrót do miasta gospodarza. Jedna pętla to dwa podbiegi do pokonania, które w przypadku większości maratończyków dawały o sobie znać, szczególnie na 3. i 4. okrążeniu.
Zaskakującym rozwiązaniem na ok. 50 procentach trasy było dopuszczenie ruchu samochodowego wokół zawodników. Co prawda kierowcy byli bardzo zdyscyplinowani i wyrozumiali dla nas biegaczy, jednakże taka organizacja trasy nie pozwalała w kilku miejscach obrać bardziej optymalnego toru biegu.
Na słowa uznania zasługuje liczba punktów nawadniania. Na okrążeniu było ich dokładnie cztery, z czego dwa były także punktami żywieniowymi. To w pełni zabezpieczało zawodników przed odwodnieniem.
Po ukończeniu biegu na swoim dystansie, każdy z zawodników mógł skorzystać z masażu oraz posilić się ciepłym daniem. A wszystko to za... 30 zł. Z najniższej opłaty skorzystała znakomita większość maratończyków.
Z całą odpowiedzialnością mogę stwierdzić, że gospodarze biegu potrafili i zapewnili wszystkim uczestnikom jak najlepsze warunki do pokonania wybranego dystansu. Polecam na przyszły rok!
Odnotujmy jeszcze zwycięzców:
Maraton
- Aleksandra Dziądziak – 03:27:58
- Tomasz Kłonowski – 02:47:23
10,549 km (bieg)
- Anna Więcek – 00:44:24
- Tomasz Sobczyk – 00:36:55
10,549 km (Nordic Walking)
- Anna Zaczyńska – 01:10:03
- Krzysztof Skiba – 01:08:07
Pełne wyniki znajdziecie w festiwalowym KALENDARZU IMPREZ.
Rafał Adamski
Fot. Maria Bogdanowicz