Marek Plawgo: „Póki co mam focha na bieganie”

W lipcu tego roku odszedł na sportową emeryturę. Ale szybko odnalazł się w nowym życiu. Jako pracownik biura prasowego Ministerstwa Sportu i Turystyki ma przed sobą nowe wyzwania. Czasem tylko wraca do swojej kariery, znaczonej medalami ME, MŚ czy rekordem Polski na 400 m ppł*. Upragnionego krążka olimpijskiego jednak nie zdobył. Rozmawialiśmy z Markiem Plawgo.  

Jan pan się czuje po zawieszeniu kolców na kołku?

Zacząłem drugie życie. Jest to życie odmienne od tego, które prowadziłem do tej pory. Najtrudniejszy był okres, gdy usiadłem w domu po ostatnim biegu i powiedziałem, że to jest koniec po czym odłożyłem kolce. Straciłem wtedy sens życia, bo praktycznie przez 22 lata wstawałem w jakiś celu.

Najpierw były to lekcje WF, później był to profesjonalny sport i każdy dzień był po to żeby zrobić trening. Miałem zaplanowane treningi, wyjazdy na obozy, zdobywanie medali. To wszystko było zbite w miesiące. Przyświecał temu jakiś cel oraz jedna droga. I nagle to się skończyło. Nie mając jeszcze pracy, miałem problem, żeby się w tym odnaleźć. Teraz już wiem, że brakowało mi tego codziennego zajęcia. Ilość zadań, które mam przed sobą w pracy sprawia, że cel na nowo się odnajduje. Nie jest to może tak widowiskowe jak zdobycie złotego medalu Igrzysk Olimpijskich – co było dla mnie bardzo ważne, ale te małe cele powodują, że człowiek odżywa i łapie rytm.

Najgorszy okres mam już na szczęście za sobą. Znów zacząłem oddychać pełną piersią. Chociaż nie ma tu tylu emocji co w sporcie, to nie ma też złej strony którą dawał mi sport czyli kontuzji, niepowodzeń, porażek. Mam nadzieję, że będzie tu prosta droga żeby być znów szczęśliwym człowiekiem.

Długo zmagał się pan z urazami i walczył o to, by przedłużyć karierę. Chciał pan ją zakończyć podczas halowych Mistrzostw Świata w Sopocie. Czemu tak się nie stało?   

Miałem takie dziecięce marzenia, żeby zakończyć karierę przy dużej polskiej publiczności na najważniejszej imprezie w historii. Była to jednak bardziej „zachcianka”. Biorąc pod uwagę sytuację w jakiej byłem, w której sam musiałbym finansować swoje treningi, koszty na pewno by się nie zwróciły. Musiałbym sprzedać samochód, czyli wszystko co miałem - tylko po to, żeby zakończyć karierę w odpowiedni dla siebie sposób. Biorąc więc wszystkie za i przeciw, postanowiłem że trzeba przestać odkładać tę egzekucję i odłożyć sport do jakiejś ładnej gablotki. Musiałem zacząć normalne dorosłe życie, bo chyba tego najbardziej się bałem.

Co pan czuje wspominając swoją sportową karierę? Satysfakcję, niedosyt?

Jednak niedosyt. Zdaje sobie sprawę, że cała moja kariera to była pogoń za medalem olimpijskim i gdybym w tym aspekcie ją podsumowywał, to jest to kariera nieudana. Zdaje sobie też sprawę, że tych medali Mistrzostw Świata i Europy mogło by być więcej. Ze względu na zdrowie i na to, że musiałem borykać się z diagnostyką jakoś się nie udało. Jednak gdy wrócę do domu i spojrzę na medale, które mam to jest tego spora ilość. Chętnie wrzucił bym je do jednego worka i zamienił na jeden olimpijski.    

Czy zobaczymy pana w biegu masowym?

Na pewno wezmę udział w takim biegu. Jednak, kolokwialnie mówiąc, póki co mam jeszcze „focha” na bieganie. Jeszcze tam bardzo mnie nie ciągnie do tego. Widzę jednak kolegów, którzy pokończyli kariery i wiem, że prędzej czy później do tego biegu masowego lgną. Mi też wkrótce pewnie będzie brakowało, żeby się zmęczyć, żeby mieć jakieś małe sportowe cele. Tak naprawdę jednak od Mistrzostw Polski w Toruniu w lipcu jeszcze nie byłem na żadnym treningu, więc to nie jest jeszcze ten moment (śmiech).

Do zobaczenia zatem na trasie. Powodzenia!

Dziękuje.

Rozmawiał Robert Zakrzewski

Marek Plawgo – srebrny medalista HME w Wiedniu na 400 m (2002 r.), srebrny medalista ME z Goeteborga na 400 m (2006 r.), dwukrotny brązowy medalista MŚ w Osace w biegu na 400 m ppł - indywidualnie i drużynowo (2007 r.). Rekordzista Polski w biegu na 400 m ppł (48,12). Laureat Plebiscytu Przeglądu Sportowego i TVP S.A. na 10 najpopularniejszych sportowców Polski roku 2007 (7. miejsce), zwycięzca rankingu „Złote Kolce” za 2007 r.