– Nazywam się Mateusz Lipa mam 27 lat i pochodzę z Rzeszowa. Chciałbym się z Wami podzielić moją historią – zaczyna opowieść.
W wieku 22 lat ważył już 118 kg… Ale oddajemy głos Mateuszowi:
„Od dziecka pasjonował mnie sport, w którym zawszę się dobrze czułem. Czasy technikum poświęciłem na sztuki walki i treningi na siłowni. Przygoda z bieganiem zaczęła się około 5 lat temu, kiedy zawziąłem się i postanowiłem mocno rzucić wagę, która wzrosła z powodu złych nawyków żywieniowymi i… braku wiedzy. Ważyłem już 118 kg przy 180 cm!
Chciałem znów po prostu lepiej wyglądać i lepiej się czuć. Zacząłem czytać książki dotyczące diety i właściwego odżywania. Wszędzie podkreślali jak ważna jest też aktywność fizyczna. I od teorii przeszedłem do praktyki.
Zacząłem biegać, dużo biegać. Zacząłem od truchtania na bieżni. Najpierw myślałem tylko o tym, by zbijać kalorie i kilogramy. Wprowadziłem zmiany żywieniowe i w konsekwencji udało mi się zrzucić aż 47kg. I od tamtej chwili moja pasją stało się bieganie.
W październiku 2015 r. postanowiłem sprawdzić się na królewskim dystansie – maratonie. Pomimo ciężkiej pracy włożonej w treningi, mój pierwszy start okazał się porażką. Zderzyłem się z tzw. ścianą. Brak doświadczenia i umiejętności rozplanowania biegu przeważyły.
Nie poddałem się i pół roku później wystartowałem w Cracovia Maraton. Pokonałem go w czasie trzech godzin i 26 minut. Kolejnym poważniejszym startem był półmaraton w moim rodzinnym Rzeszowie. Na 1500 osób zająłem 97. miejsce w czasie 1:26. Jak na osobę, która półtora roku wcześniej nie mogła przebiec 2 km, całkiem niezły wynik.
Sytuacja finansowa zmusiła mnie z żoną do wyjazdu do pracy zagranicą. Ta zmiana nie zniechęciła mnie do biegania. Przygotowywałem się do kolejnego półmaratonu, który zaplanowałem podczas urlopu w 2017 r. Wspominam ten bieg bardzo ciężko ze względu na temperaturę sięgającą 37 stopni Celsjusza. Pomimo tego udało mi się stanąć na podium w kategorii wiekowej.
Moją pasją udało mi się zarazić żonę, która wraz ze mną pobiegła pierwszy półmaraton w Amsterdamie z wynikiem 1:53. Ja ukończyłem równocześnie odbywający maraton z czasem 03:22.51.
Pół roku później wzięliśmy udział w maratonie w Rotterdamie. Udało mi się przygotować żonę do ukończenia tego biegu ze znakomitym czasem poniżej czterech godzin.
Kolejnym wyzwaniem była chęć sprawdzenia, jak to jest biegać boso. Dlatego też w kwietniu 2019 roku pobiegłem znów w Rotterdamie, ale tym razem bez butów. Pomimo rozciętych stóp udało mi się ukończyć z wynikiem 04:52.42.
Jesienią pierwszym startem był maraton w Eindhoven, który pobiegłem najszybciej w swojej historii – 03:07.17. Aż do czasu Nowego Jorku...
Dzięki mojemu pracodawcy udało mi się spełnić jedno z moich marzeń i wziąć udział w największym maratonie świata w Nowym Jorku. Kolejny raz udało mi się poprawić życiówkę. Tym razem to już 03:05.42. I na tym nie koniec. Wraz z żoną przygotowujemy się do startów wiosennych, w których spróbuje złamać magiczne trzy godziny.
Zmontowałem ten filmik, bo być może to zainspiruje innych do zdrowego trybu życia, a przede wszystkim do biegania.”
AK