Jak wiadomo, biegacze to ludzie o wielkich sercach, nie tylko z anatomicznego punktu widzenia - jeśli trzeba komuś pomóc, można na nich liczyć. Nie zawiedli również w sobotę 15 lutego w Mikołowie, gdzie pobiegli charytatywnie dla Agaty Labus.
Agata to uczennica mikołowskiego Gimnazjum nr 1, dawniej bardzo aktywna fizycznie, sportsmenka. W 2009 na skutek nieszczęśliwego wypadku na snowboardzie doznała krwiaka mózgu. Dwie operacje i powikłania neurologiczne spowodowały, że dziewczyna nie może się samodzielnie poruszać ani mówić. Cierpi na porażenie czterokończynowe.
Nauczyciele oraz koledzy Agaty postanowili jej pomóc, zbierając pieniądze na kosztowne leczenie i rehabilitację. I tak narodził się pomysł zbiórki, koncertu walentynkowego oraz… biegu przełajowego. Ten ostatni był nowością, ale szkoła debiutująca w roli organizatora biegu poradziła sobie doskonale.
Już od rana w holu Gimnazjum nr 1 gromadzili się biegacze odbierający numery startowe. Biuro zawodów stanowili pracownicy szkoły – oczywiście ci, którzy sami nie uczestniczyli w biegu. Bo na linii startu stanęło wielu nauczycieli, z panią dyrektor Grażyną Nazar na czele. Większość z nich debiutowała w zawodach przy gorącym dopingu uczniów. Tych ostatnich było naprawdę sporo – jedni biegali dla swojej koleżanki, inni zabezpieczali trasę, rozdawali medale i pilnowali porządku.
O 11:30 w ramach rozgrzewki odbyła się przebieżka zapoznająca zawodników z trasą. Pętla o długości 1670 m prowadziła po malowniczych parkowych alejkach, zakrętach, podbiegach… i solidnym błocie. To ostatnie zdecydowanie uprawniało bieg do posiadania epitetu „przełajowy” w nazwie. Zorganizowanie biegu w całości w parku obok szkoły było bardzo rozsądnym posunięciem – uniknięto zagrożeń ze strony ruchu drogowego, co było istotne przy tak wielu niepełnoletnich uczestnikach oraz zmniejszono koszty organizacyjne biegu, przeznaczając całość opłat na cel charytatywny.
I Przełajowy Bieg Charytatywny „Biegniemy razem dla Agaty Labus” wystartował punktualnie w południe. Trasę można było pokonać trzykrotnie i dokonali tego nawet najmłodsi uczestnicy. Najmniejszy z nich przespał większość biegu w wózeczku pchanym przez mamę, ale i tak na mecie otrzymał medal. Pięcioletnia Emilka i prawie ośmioletnia Julka biegły razem z tatą. Starszej z sióstr samodzielne pokonanie trasy zajęło nieco ponad 30 minut a po biegu stwierdziła, że „było fajnie i wcale się nie zmęczyła”.
Ewa Cichoń, która pobiegła, bo zna Agatę, startowała w zawodach pierwszy raz. – Łatwo nie było, ale fajnie – podsumowała. Mateusz, również debiutant, który o zawodach dowiedział się z internetu, nie żałował decyzji o starcie: – Myślę, że tu wrócę, jeśli tylko będzie okazja. Trasa w porządku, dobrze oznaczona – pogratulować organizatorom.
Łukasz Anyż, tata Julki i Emilki powiedział: – Biegło nam się bardzo sympatycznie, choć w niektórych miejscach było dużo błota i trochę się ślizgaliśmy. Ale ogólnie było bardzo pozytywnie.”
Pochwały dla organizatorów biegu można było usłyszeć ze wszystkich stron. Zwłaszcza przy pysznej grochówce, kawie herbacie i ciastach. Chociaż to pierwsza impreza, organizatorzy już zapowiadają organizację kolejnej. Szlaki przetarte, serca biegaczy zdobyte – czekamy na następne biegi!
KM