W pierwszym dniu Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro, gdy o wyjście z kwalifikacji walczyli pływacy, wioślarze weszli do finału, a Rafał Majka zdobywał pierwszy medal dla Polski, w Warszawie odbywała się Olimpijska Mila. Wbrew nazwie, bieg rozgrywany w sąsiedztwie Centrum Olimpijskiego, wymagał pokonania 2016 metrów. - Nietypowy dystans, bo i dzień nietypowy. Chcieliśmy nim uczcić olimpijski rok. Wyjątkowy, który więcej się przecież nie powtórzy - mówił Janusz Kalinowski, współorganizator imprezy.
Na taką gratkę skusił się m.in. Michał Bernardelli, który na imprezę wpadł tylko na chwilę i to po ciężkim treningu z Iwoną Lewandowską, olimpijką, która w Rio pobiegnie maraton.
- Na dystansie 2016m debiutuję, ale mila to był kiedyś mój typowy dystans. A tu jest zupełnie jak w Rio. Podobno wczoraj, gdy rozgrywano Olimpijską Piątkę, był trudny do wytrzymania upał, a dzisiaj wilgotność dorównuje tej olimpijskiej. Atmosfera jest więc taka sama - mówił drugi zawodnik niedawnego Biegu Powstania Warszawskiego.
- Chciałem pobiec 2:50 na kilometr, ale po połowie dystansu zweryfikowałem ten plan. Trochę mnie zaskoczyła pogoda. Najpierw wymarzłem na starcie, a potem jeszcze te kałuże na trasie. Do tego doszedł fakt, że od ciężkiego treningu minęły zaledwie 3 godziny - wyliczał Michał Benardelii, który mimo tych wszystkich przeszkód, bez trudu wygrał bieg.
Wśród startujących dominowała bardziej chęć zabawy i aktywnego spędzania weekendu niż ostra rywalizacja
- Ja tam się z Bernardellim nie ścigam. Walczę ze sobą, z dystansem, z trasą. Jak urwę 15 sekund ze swojego limitu na jakimś dystansie to już jestem bardzo szczęśliwy. To mi wystarcza - mówi Henryk Bartkowiak, który na ma swoim koncie 17 maratonów.
- Można śmiało powiedzieć, że biegałem maratony w czasach, gdy po Warszawie biegały jeszcze dinozaury. Nie ma już do czego wracać - dodaje pan Henryk.
Chwilę przed rozpoczęciem Olimpijskiej Mili, na starcie stanęli uczestnicy Mili Coubertenowskiej. Jej dystans również wynosił 2016m, nie było jednak pomiaru czasu ani rywalizacji. Wystartowali w niej przede wszystkim rodzice w dziećmi, którzy wspólnie przemaszerowali cały dystans. Ta mila była dla nich przedłużeniem trwającego od południa pikniku z łucznictwem, jazdą konną, mini golfem i innymi dyscyplinami.
IB