Zanim maratończyk Vanderlei de Lima zapalił olimpijski znicz na Maracanie, biegacze w Warszawie rozgrzewali się przed relacją z Rio biorąc udział w Olimpijskiej Piątce. Piątka jak pięć olimpijskich kół, symbolizujących kolory flag wielu państw biorących udział w zmaganiach.
Około 100 osób ruszyło na 5-kilometrową trasę poprowadzoną trzema pętlami w pobliżu Centrum Olimpijskiego. Biegacze musieli się mierzyć z upałem godnym Brazylii, co tyleż przybliżało atmosferę wieczornej uroczystości, co i poważnie utrudniało bieg.
- Było bardzo gorąco, ale cień i wiaterek też się trafiały na trasie. No i było płasko. Bałem się, że poziom będzie olimpijski, no bo to miejsce, Centrum Olimpijskie, jednak zobowiązuje. Na szczęście nie było aż tak źle - mówił nam zawodnik z numerem 33 i od razu znalazł oponenta. - Dla mnie to z całą pewnością był olimpijski poziom. Obaj za to byli zgodni, że na olimpiadzie będą kibicować Polakom i mają nadzieję na medale w lekkoatletyce.
Medali naszym olimpijczykom życzył także zawodnik z Tychów: - Chętnie zobaczyłbym medal u naszych maratończyków, a w ogóle to niech przywiozą i 21 medali, chociaż z olimpiadą to nigdy nie wiadomo - mówi inny zawodnik wspominając Zdzisława Krzyszkowiaka, któremu medalową szansę w Melbourne odebrał agresywny pies.
Znawca historii olimpiad do Warszawy przyjechał specjalnie, by wziąć udział w biegu. Stały uczestnik Festiwalu Biegowego w Krynicy, na biegu przejmował się nie upałem, lecz tym, czy znajdzie się dla niego miejsce podczas wspólnego oglądania ceremonii z Rio.
Z kolei Jacek przyjechał z Krakowa na weekend, a o biegu dowiedział się przez przypadek i mimo upału w swoim piątym starcie z rzędu stanął na podium. Bieg zakończył na trzecim miejscu.
Zwycięzcą Olimpijskiej Piątki z czasem 17:13 został Daniel Mikielski. Wśród pań najszybsza była Joanna Zubicka (20:16).
Stawkę zamykał Henryk Bartkowiak.
- Skatowałem się niemiłosiernie. Przy mojej wadze, to w takim upale, musiałem się mocno oszczędzać, żeby dobiec do mety i jeszcze mieć siłę, żeby do domu dojechać - mówi Henryk Bartkowiak, który otwarcie olimpiady oglądał już w domu.
Wielu uczestników biegu, w towarzystwie zaproszonych gości, byłych olimpijczyków i himalaistów najpierw wspólnie obejrzało obszerne fragmenty filmu o Barbarze Szlachetce (ultramaratonka, rekordzistka Guinnessa), później podziwiało pokazy samby i bawiło się przy piosenkach Trubadurów, aż wreszcie przyszła pora na transmisję ceremonii otwarcia.
IB