MP NW w Lubinie: Górki okazały się wyzwaniem


W sobotę w Lubinie odbyły się Międzynarodowe Mistrzostwa Polski w Nordic Walking. Ich liczni uczestnicy rywalizowali na trzech dystansach, w różnych kategoriach: wiekowych, drużynowych i rodzinnych. Po raz pierwszy swoje mistrzostwa mieli także… lekarze. Niewinnie brzmiąca lokalizacja imprezy: „Górki za PKSem” okazała się dla wielu wyzwaniem… Startujący musieli pokonać kilka wymagających podejść na każdej z pętli. A pętle były dwie, cztery lub… osiem, zależnie od zadeklarowanego dystansu.

Najwięcej osób wybrało dystans 5 km. Na tej trasie rywalizowali także niepełnosprawni oraz lekarze w ramach I Mistrzostw Polski. Przygotowano specjalne nagrody dla rodzin, w skład których musiało wchodzić dziecko z opiekunami. Na dwukrotnie dłuższym dystansie także ścigała się bardzo duża grupa zawodników. Rywalizowali oni indywidualnie oraz drużynowo.

Najmniej śmiałków zdecydowało się na 20 km, czemu trudno się dziwić, bo trasa była naprawdę wymagająca. Tutaj przyznano tylko nagrody open, bez podziału na kategorie wiekowe, jak w przypadku 5 i 10 km.

Choć niektórzy mogą skrytykować kilkukrotne zmiany w regulaminie, w tym w planie zawodów, organizatorom należą sią za to wyrazy uznania. Zmiany świadczą o trosce o zawodników oraz umiejętności szybkiego reagowania na możliwe problemy. Tak jak w przypadku zmiany planu minutowego zawodów, który nastąpił na krótko przed mistrzostwami. Z racji dużej liczby zgłoszeń i małej przepustowości trasy, zdecydowano się na start wpuszczać osobno każdą kategorię wiekową, na najliczniej obsadzonym dystansie mężczyzn dopiero wtedy, kiedy panie zakończyły rywalizację. Uniknięto tłoku, a znajdujący się akurat na trasie zawodnicy mieli sporo dopingu.

Oczywiście, wydłużyło to całe zawody a dodatkowe opóźnienie wynikające z przedłużenia pracy biura zawodów (jak to często bywa, wielu uczestników przyjechało „na ostatnią chwilę”) jeszcze pogorszyło sprawę. Na szczęście w oczekiwaniu na wyniki, dekorację i losowanie nagród było co robić – można było kibicować innym, zjeść posiłek regeneracyjny a nawet… zatańczyć taniec belgijski wraz ze Ścinawską grupą nordic walking!

Jak w ubiegłym roku, zdobywcy trzech pierwszych miejsc w każdej kategorii otrzymali wyjątkowej trofea w postaci ręcznie wykonanych waz z ceramiki bolesławieckiej. Na mecie wręczano także medale z tej samej wytwórni.

Jak zawody oceniali ich uczestnicy?

– Trasa wymagająca. Zaczynało się dosyć skromnie, natomiast góreczki dały wszystkim porządnie w kość – mówił podczas dekoracji Bartek Woźniak. – Jeśli chodzi o naszą rywalizację, to startowaliśmy zgodnie, rodzinnie na dystansie 5 km. Te piątki dały nam mocno popalić, także pełen podziw dla tych, którzy ukończyli dziesiątkę, jak i 20 km. A z wyników jesteśmy bardzo zadowoleni. Rodzinnie udało nam się zdobyć drugie miejsce a nasza córka Klaudia w swojej kategorii wiekowej zdobyła tytuł mistrza.

Irena Pakosz, druga zawodniczka open na dystansie 5 km, także uważa trasę zawodów za trudną: – Była bardzo wymagając. Ktoś, kto wcześniej nie uprawiał nordic walking, tutaj miał spore kłopoty. Górka była wprawdzie jedna, ale pokonywaliśmy ją wiele razy. Do tego były też ostre zakręty. Ja akurat lubię takie trasy, więc bardzo mi odpowiadała. Kilku sekund brakło mi do pierwszego miejsca, nie wiedziałam, że byłam tak blisko – dodaje.

Emocji podczas rywalizacji nie brakowało, ale wszystkiemu towarzyszyła serdeczna atmosfera. Było też mnóstwo dobrej zabawy.

KM